Trwa ładowanie...

227 euro za 17 dni ciężkiej pracy

Tyle tylko zarobiła, po potrąceniach, 18-letnia mieszkanka województwa opolskiego, która przez 17 dni pracowała w Niemczech przy zbieraniu truskawek. Wyszło 1,67 euro za godzinę. To mniej niż dostałaby w Polsce.

227 euro za 17 dni ciężkiej pracyŹródło: © JackF - Fotolia.com
dixji5n
dixji5n

Plantacja jest duża i z tradycjami. Blisko stamtąd do takich miast jak Paderborn i Dortmund. Pod uprawą znajduje się 50 hektarów, przede wszystkim są to pola z truskawkami. Przez lata pracowali tam wyłącznie nasi rodacy, ale od kilku lat jesteśmy zmuszeni konkurować z Rumunami.

Oficjalna stawka - 6,50 euro/h

Teresa miała pracować przy zbieraniu truskawek od 5 czerwca do 16 lipca. Już pierwszego dnia dostała do ręki umowę. Najważniejsze zapisy brzmiały następująco: - Normalny tygodniowy czas pracy wynosi 40 godzin... Pracownik zobowiązuje się świadczyć pracę także w niedzielę, święta i dni wolne bez dodatkowego wynagrodzenia, a także pracę w godzinach nocnych.

_ - W przypadku prac wynagradzanych według stawek godzinowych pracownik będzie otrzymywał wynagrodzenie godzinowe w wysokości 6,50 euro brutto. - Pracownik wyraża zgodę na ustalanie wynagrodzenia według godzin pracy albo w systemie akordowym. - W odniesieniu do prac akordowych, obowiązują stawki akordowe dostępne do wglądu w biurze wynagrodzeń. - W przypadku stwierdzenia obowiązku ubezpieczenia społecznego pracownika w Polsce, pracownik zobowiązuje się do powiadomienia o tym pracodawcy oraz przejęcia na siebie wszelkich obowiązków (zgłoszeniowych, rozliczeniowych i płatniczych) płatnika składek na ubezpieczenie społeczne w Polsce. _ Coś poszło nie tak...

Prawdopodobnie Teresa pierwszy raz w życiu pracowała w Niemczech, być może też pierwszy raz zbierała truskawki, z pewnością pierwszy raz według stawek akordowych. W każdym razie musiała mieć dość słabe wyniki skoro po 17 dniach pracy non-stop po 8 godzin dziennie dostała następujące rozliczenie:

dixji5n

wynagrodzenie brutto – 343 euro
zakwaterowanie – minus 116 euro
zaliczka – minus 70 euro
wypłata do ręki – 157 euro

Wyszło, że za 17 dni, za 136 godzin pracy dostała w sumie 227 euro (końcowa wypłata plus zaliczka). To bardzo, bardzo mało. Nic dziwnego, że dziewczyna podziękowała pracodawcy i przed czasem wróciła do domu. Teraz czyta codziennie umowę i zastanawia się jak dochodzić sprawiedliwości. Czuje się bowiem pokrzywdzona i oszukana.

Kwestię, czy faktycznie wyniki jej pracy były tak kiepskie, że tylko tyle jej się należało, odłóżmy na bok. Prawo niemieckie zawiera szereg zapisów, które dają Teresie podstawy do ubiegania się o wypłatę dużej rekompensaty.

Błędne zapisy w umowie

Niemieckie rozporządzenie regulujące zatrudnianie pracowników sezonowych faktycznie daje pracodawcy wybór. Może zaproponować pracownikowi wynagrodzenie godzinowe lub akordowe. Z umowy jaką dostała Teresa wynika, że w przypadku pracy na akord należy się tylko tyle, ile wychodzi po podsumowaniu efektów, czyli przeliczeniu zebranych kilogramów przez ustalone stawki.

dixji5n

Tymczasem co innego wynika z opracowania, które specjalnie z myślą o zatrudnianiu pracowników sezonowych publikuje na swojej stronie internetowej Bundesagentur für Arbeit, czyli Państwowy Urząd Pracy. Określono tam wyraźnie, że stawki akordowe powinny być tak dopasowane, aby pracownik o przeciętnej wydajności objęty akordem mógł zarobić co najmniej 20 proc. powyżej przyjętej w danej firmie stawki godzinowej. Jeśli zaś nie wyrabia normy, wówczas należna jest stawka godzinowa. Zatem Teresa, bez względu na wyniki pracy, ma prawo do zapisanej w umowie stawki godzinowej 6,50 euro. Tak licząc, jej zarobek brutto powinien wynieść nie 343 euro lecz 884 euro. Należy jej się zatem dopłata w wysokości 550 euro.

Drugi, błędny zapis w umowie dotyczy przerzucenia na pracownika ewentualnego obowiązku opłacania składek do kasy polskiego ZUS-u. Są umowy międzynarodowe, które jasno określają, że w takim przypadku to na pracodawcy spoczywa obowiązek zgłoszenia pracownika do zakładu ubezpieczeniowego w jego kraju stałego zamieszkania. Pracodawca musi wziąć na siebie wszystkie formalności i przelewać składki. To z tego powodu niemieccy bauerzy najchętniej zatrudniają polskich studentów, osoby bezrobotne lub gospodynie domowe, bo w tych przypadkach mogą ich zatrudniać przez 2 miesiące (lub 50 dni roboczych) na podstawie niemieckiego prawa ubezpieczeniowego, czyli bez wnoszenia składek.

Gdzie po sprawiedliwość

Teresa może napisać pismo z żądaniem wypłaty owych 550 euro. Prawdopodobnie wyląduje w koszu. Lepiej zwrócić się o zredagowanie takiego pisma do adwokata (lista polskojęzycznych adwokatów działających w Niemczech jest dostępna na stronie www.pracownicysezonowi.pl). Będzie to trochę kosztować, ale szansa na wygraną znacznie wzrośnie. W wielu przypadkach niektórzy nieuczciwi bauerzy już na sam widok takiego pisma od razu sięgali do kieszeni i regulowali należności. Gdy nie pomoże pismo, kolejnym krokiem może być skierowanie sprawy do sądu. To jednak wiąże się z wysokimi kosztami i koniecznością dojazdów na rozprawy.

dixji5n

Jest jeszcze inna alternatywa. Można zgłosić się o pomoc do działających w Niemczech związków zawodowych. Jeden z nich, duży związek IG Bau prowadzi w Berlinie specjalne biuro, które specjalizuje się w pomocy zagranicznym pracownikom sezonowym. Poniżej dane kontaktowe do tego biura:

Beratungsbüro für entsandte Beschäftigte.
Keithstraße 1-3, 10787 Berlin (DGB-Haus)

Tel. 0049-30-21240-145, Monika Fijarczyk (j. polski), Doritt Komitowski, Bettina Wagner
Fax: 0049-30-21240-116
III piętro, pokoje 315 / 316
www.postedwork.dgb.de
email: beratung-eu@dgb.de
czynne: wtorki, środy, czwartki w godz. 10-14, piątki w godz. 10-12

Józef Leszczyński

dixji5n
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dixji5n