Trwa ładowanie...

Wielki Wyścig WP: Do Wrocławia najszybciej samolotem

Drugi wyścig dziennikarzy Wirtualnej Polski znów wykazał wyższość linii lotniczych nad naziemnymi środkami lokomocji. Na trasie z Warszawy do Wrocławia przewaga samolotu wyniosła aż 45 minut. Walka o drugie miejsce toczyła się do samego końca.

Wielki Wyścig WP: Do Wrocławia najszybciej samolotemŹródło: JOSEP LAGO/AFP
d2c4eub
d2c4eub

Trzech dziennikarzy Wirtualnej Polski - Jan Kaliński, Sebastian Ogórek i Jan Bolanowski - na własnej skórze sprawdziło jak najszybciej można dostać się z centrum Warszawy do centrum Wrocławia. Start odbył się o godz. 15.45 spod Pałacu Kultury i Nauki, metę wyznaczono pod fontanną na wrocławskim rynku. Za jednym zamachem testowaliśmy świeżo wypuszczone na tory Pendolino, oddaną do ruchu drogę ekspresową S8 i działające od pół roku tanie połączenia Ryanaira.

Samolotem najszybciej

Jako pierwszy na rynku we Wrocławiu pojawił się Sebastian Ogórek, lecący samolotem. Pomimo zatłoczonego Modlin Busa, który odjechał z kilkuminutowym opóźnieniem bez problemu zdążył na pokład samolotu. Sam lot do Wrocławia okazał się za to kilka minut krótszy od rozkładowego, dzięki czemu – pomimo obowiązkowej 20 min. przerwy na lotnisku, Sebastian i tak zdążył na wcześniejszy autobus do centrum miasta. Na mecie zameldował się już o 19.35. Jego podróż trwała 3 godz. i 50 min.

W pierwszym wyścigu Wirtualnej Polski z Warszawy do Gdańska również zwyciężył samolot. Jak widać nawet pomimo konieczności dalekich dojazdów z lotniska i na lotnisko jest to najszybsza opcja podróżowania po Polsce. Na trasie do Wrocławia może to być również opcja najtańsza. Jeśli kupimy bilety w promocyjnej cenie cała podróż może kosztować 32,40 zł (19 zł samolot, 9 zł Modlin Bus, 4,40 zł bilet komunikacji miejskiej).

Pociągiem z opóźnieniem

O ile trasa Sebastiana należała do wyjątkowo spokojnych to obaj Jankowie mierzyli się z przeciwnościami losu. W Pendolino niezamierzenie, z powodu ludzkiego błędu, przetestowaliśmy zakup biletu na pokładzie pociągu. Ze względu na brak zamontowanej anteny, Janek Bolanowski przez niemal cały czas podróży był odcięty od świata.

d2c4eub

- W Pendolino komórki co chwila tracą zasięg i nie ma Wi-Fi. Przez całą trasę nie działał mi również sygnał GPS, nawet wtedy, gdy trzymałem telefon przy oknie – mówi Janek Bolanowski. – Brak zasięgu stanowi też duży problem dla pasażerów, którzy chcą zapłacić kartą w WARS-ie lub za wystawienie biletu. Bezprzewodowe terminale działają tylko wtedy, gdy pociąg zwalnia w pobliżu stacji – dodaje.

Podróż jednym z pierwszych kursów Pendolino stanowiła sporą atrakcję. Pracownicy Intercity rozdawali darmowe gadżety (długopisy), a szczęśliwcy którzy pod swoimi siedzeniami znaleźli magnesy wygrywali nagrody. Były jednak i minusy – w gniazdkach czasami znikał prąd, a pod toaletami ustawiały się kolejki. Trzeba tez odnotować, że pociąg dojechał do Wrocławia z niewielkim opóźnieniem. Na szczęście z zapowiedzianych 5 min. opóźnienie stopniało do jednej minuty. I to przesądziło wyniku wyścigu.

Janek Bolanowski dotarł na metę o godz. 20.20, czyli równo 45 min. po Sebastianie. Ostatnie półtora kilometra Janek pokonał na własnych nogach. Według Google Maps spacer z dworca na rynek zajmuje 21 minut, ale z dziennikarza WP wyszedł prawdziwy biegacz. Pomimo plecaka, płaszcza, dżinsów i siąpiącego deszczu pokonał ten dystans w 13 min i minimalnie wyprzedził jadącego samochodem Janka Kalińskiego.

Samochodem najciekawiej

Janek Kaliński pod fontanną pojawił się o 20.23. Trzeba jednak przyznać, że przegrał trochę na własną prośbę. Gdyby lepiej wybrał trasę, to bez trudu wyprzedziłby Pendolino. Na trasie do Wrocławia popełnił trzy błędy. Po pierwsze wyjazd z Warszawy przez Janki i dalej S8 w kierunku Piotrkowa, ze względu na trwające remonty jest gorszym rozwiązaniem niż podróż autostradą do Łodzi – nawet jeśli w weekend nie było korków, to tym odcinkiem nie pojedziemy. Po drugie Janek całą trasę chciał pokonać dwupasmówką, więc w okolicy Piotrkowa wjechał na odcinek A1 i zawracał. Alternatywą była droga krajowa 91 – obecnie nie da się bowiem skręcić z S8 na północ. Okazuje się jednak, że pod Łodzią kierowcy jadący DK91 mają pierwszeństwo nad zjeżdżającymi z autostrady. Po trzecie Janek stracił też trochę czasu na szukaniu dojazdu na rynek i miejsca parkingowego.

d2c4eub

- Droga S8 miała połączyć Wrocław z Warszawą, ale póki co łączy Wrocław z Łodzią. Dwa odcinki trasy są od siebie oddzielone. Co więcej gdyby ktoś kierował się drogowskazami, to poprowadziłyby go one na starą jednopasmową ósemkę – komentuje Janek Kaliński. – Nowym odcinkiem S8 jedzie się fantastycznie, tylko na prawym pasie miejscami samochodem nieco bujało. Kierowcy musza jednak uważać, bo na dystansie ok. 100 km nie ma gdzie zatankować ani nawet gdzie się zatrzymać. MOP-y wdają się ukończone, ale nie da się na nie wjechać – dodaje.

Nie dopisały też warunki pogodowe. Janek musiał mierzyć się z deszczem i mgłą. Dlatego czas podróży z Warszawy – 4 godz. 38 min (z 20-min. przerwą), na pewno można poprawić. Tym razem jednak podróż samochodem okazała się najwolniejsza i najdroższa – koszt paliwa wyniósł bowiem ok. 127 zł.

Co pokazał nasz wyścig? Na pewno fakt, że podróżowanie po Polsce stało się łatwiejsze, a pasażerowie mają coraz większy wybór. Dzięki nowemu taborowi i ukończonym drogom ekspresowym pociągi i samochody stają się konkurencyjne czasowo do samolotu. Z kolei tanie linie lotnicze skutecznie walczą ceną z innymi przewoźnikami. Dla pasażerów to zdecydowanie dobra wiadomość.

d2c4eub
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2c4eub