Trwa ładowanie...

Romney czy Obama? Kto lepszy dla polskiej gospodarki?

Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych w 2012 roku odbędą się 6 listopada. W szranki staną kandydat Demokratów - Barack Obama oraz przedstawiciel Republikanów - Mitt Romney. Oczy całego gospodarczego świata zwrócą się w stronę USA. Czy wybór konkretnego kandydata wpłynie na sytuację gospodarczą w Polsce i jak. Wirtualna Polska zapytała o to polskich ekonomistów.

Romney czy Obama? Kto lepszy dla polskiej gospodarki?Źródło: JEWEL SAMAD/AFP
d2ejxq7
d2ejxq7

Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych w 2012 roku już dzisiaj. Również gospodarczy świat zastanawia się, kto zwycięży: kandydat Demokratów - Barack Obama czy przedstawiciel Republikanów - Mitt Romney. Który lepiej poradzi sobie z kryzysem?

Wirtualna Polska zapytała ekonomistów, czy wybór konkretnego kandydata w USA wpłynie na sytuację gospodarczą w naszym kraju. Któremu kibicują rynki?

Okazuje się jednak, że z polskiej perspektywy nie ma tu jednego, prostego wyboru. Obaj kandydaci mają zarówno zalety, jak i wady.
- Plusem Romneya jest na pewno przywiązanie dużej wagi do rozwiązań rynkowych, kwestii deregulacji i prorynkowe nastawienie dla firm. Minusem, i to olbrzymim, jest uzależnienie od skrajnego skrzydła Partii Republikańskiej, czyli od Tea Party - uważa Ignacy Morawski z Polskiego Banku Przedsiębiorczości. - Republikanie opowiadają się za drastyczną redukcją wydatków budżetowych, utrzymaniem podatków dla najbogatszych, ograniczeniem imigracji. To taki nurt fiskalnego egoizmu.

Według ekonomisty z PBP Obama z kolei dostrzega problemy klasy średniej i narastającej nierówności. Kontynuuje aktywne zaangażowanie państwa w edukację. Jest za bardziej równomiernym rozłożeniem kosztów obciążeń fiskalnych (klasa wyższa i średnia). Jednak jemu Morawski zarzuca w ostatnich latach brak skuteczności i wizji swoich działań.

d2ejxq7

Za kandydaturą przedstawiciela Republikanów optuje prof. Krzysztof Rybiński.
- Obamę już widzieliśmy, poza przemawianiem nic nie umie. Potrzebny jest kompetentny człowiek. Obama doprowadził do ruiny gospodarkę USA. Wystarczy popatrzeć na skalę długu, deficyt. Kolejne cztery lata to mogłaby być katastrofa - mówi Rybiński, podkreślając, że ważne jest, by prezydent i administracja walczyły z kryzysem, a nie pogłębiały go.

Swojego głosu na Mitta Romneya nie oddałaby natomiast prof. Elżbieta Mączyńska.
- Nie zagłosowałabym na Mitta Romneya. Co do drugiego kandydata, Baracka Obamy, mam jednak zastrzeżenia. Nie podoba mi się to, że wciąż nie przywrócił podziału na bankowość inwestycyjną i bankowość korporacyjną. Ale z dwojga złego wybrałabym obecnie urzędującego prezydenta. Obama reprezentuje politykę z uwzględnieniem spraw socjalnych, które to sprawy bagatelizowane są przez jego konkurenta - podkreśla szefowa PTE.

Czy jednak z naszej perspektywy jest o co kruszyć kopie? Zdaniem ekonomistów… niekoniecznie.
- Przełożenie wyboru czy to Obamy, czy to Romneya na Polskę i polską gospodarkę będzie niewielkie. To są relacje wymiany handlowej, a te między Polską a USA nie są znaczące - podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską prof. SGH Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego. Podobnego zdania jest wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha Andrzej Sadowski, który podkreśla, że gospodarkę tworzą ludzie, relacje między nimi i firmami. Znaczenia wyborów w Stanach Zjednoczonych dla kontaktów z Polską nie przecenia.

W podobnym tonie wypowiada się Ignacy Morawski.
- Programy Baracka Obamy i Mitta Romneya są różne, ale nie na tyle, żeby miało to wpływ na Polskę. Mówimy tutaj o bezpośrednim wpływie wyborów na polską gospodarkę - zaznacza ekonomista z Polskiego Banku Przedsiębiorczości.

d2ejxq7

Skąd ten brak odniesienia? Według prof. Krzysztofa Rybińskiego, byłego wiceprezesa NBP, rektora Uczelni Vistula, Ameryka widzi Rosję, widzi Niemcy, ale nie Polskę. Zresztą, jak dodaje Rybiński, ważne decyzje biznesowe i tak zapadają na niższych szczeblach administracji.

- W dłuższej perspektywie wybór Baracka Obamy może być przez rynki postrzegany pozytywnie. Po kolejnych czterech latach jego kadencji może ułatwić dojście do władzy osobie o zdecydowanych poglądach rynkowych, nastawionej na zmiany. Podobna sytuacja miała miejsce po kadencji Jimmy'ego Cartera, kiedy to na urząd prezydenta USA został wybrany Ronald Reagan - takiego zdania jest Andrzej Sadowski.

Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych w 2012 roku to już 57. z kolei wybory, w których obywatele oddadzą swoje głosy na elektorów, którzy następnie wybiorą prezydenta i wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych. Kadencja obecnego prezydenta, Baracka Obamy, wygasa 20 stycznia 2013. Tego samego dnia nastąpi zaprzysiężenie prezydenta elekta na urząd. Czy będzie to urzędujący prezydent? A może były gubernator stanu Massachusetts Mitt Romney. Teraz już wszystko w rękach Amerykanów.

Zagadnienia i aktywa Wygrywa Obama Wygrywa Romney
Klif fiskalny Kompromis może okazać się trudny, ponieważ Republikanie mogą chcieć zyskać punkty przed wyborami w 2014 r. Na korzyść Obamy przemawia fakt, że jeśli nic nie zostanie zrobione, ulgi podatkowe i cięcia wydatków wygasną, dzięki czemu możemy być pewni, że do jakiejś walki o głosy wyborców dojdzie. Mimo wszystko Obama będzie się wzdragał przed przedłużeniem ulg podatkowych dla osób zarabiających najwięcej, a wydatki się zmniejszą. Klif fiskalny prawdopodobnie będzie o wiele łagodniejszy. Klif nadejdzie zanim Romney obejmie urząd, ale jego zwycięstwo zmieni nastawienie Obamy i pozycję republikańskiej Izby Reprezentantów. Jest bardziej prawdopodobne, że zobaczymy tymczasowe ustępstwa i opóźnianie "ostatecznej" decyzji.
Fed pod rządami Bernanke'go W tym przypadku bez zmian. Prawdopodobnie luzowanie polityki pieniężnej w nieskończoność (QE3+) zostanie zastąpione dążeniem do docelowego wzrostu nominalnego PKB lub innym ekstremalnym narzędziem polityki pieniężnej, gdy już wszystkie długoterminowe bony skarbowe znajdą się w posiadaniu Fedu, a gospodarka amerykańska i rynek pracy nie będą w stanie się odbić. Będzie się działo: Romney sugeruje, że nie będzie chciał ponownie mianować Bernanke'go. Jeśli tak jest w rzeczywistości, rynek będzie rozpaczliwie zastanawiał się, kto go zastąpi, jako że perspektywa odłączenia gospodarki USA od kroplówki z morfiną drukowanych przez Fed pieniędzy ma większe konsekwencje niż jakiekolwiek inne zagadnienie.
Gospodarka Jest dużo złych i kosztownych ustaw, które przetrwają, a „Obamacare” może okazać się drogie – zasadniczo niewielkie minusy w perspektywie długoterminowej, ale ze względu na polityczny impas nie możemy się spodziewać zbyt dramatycznych zmian. Bardziej stymulująca polityka – w teorii. Możliwe, że niektóre dotychczasowe wadliwe przepisy zostaną usunięte lub poprawione. Ale co jeśli pieniądze zaoszczędzone na podatkach zostaną zużyte do redukcji prywatnego zadłużenia i dodane do prywatnych oszczędności, a organy publiczne także ograniczą wydatki i mnożniki fiskalne wkroczą do akcji? Każdy, kto oszczędza i nie wydaje może mieć bardzo negatywny wpływ na wzrost, oczywiście przy założeniu, że Romney będzie w stanie uzyskać przegłosowanie czegokolwiek w zakresie polityki gospodarczej.
Kwestie fiskalne (podatki i wydatki) Bardziej realistyczny plan rzeczywistej redukcji deficytu na marginesie poprzez eliminację ulg podatkowych ery Busha i zakończenie wojen. Romney wierzy w republikańskie mrzonki, że sposobem na zbilansowanie deficytu jest ograniczenie zarówno podatków, jak i wydatków – to zadziała jedynie wówczas, gdy Fed będzie nadal bez końca drukować pieniądze.
Polityka zagraniczna Polityka zagraniczna Obamy od jakiegoś czasu jest dość pasywna oprócz wojny w Afganistanie i zastosowania dronów; taki kurs może się nadal utrzymywać przez kolejne cztery lata, nawet jeśli wyzwania będą narastać, jak np. Iran i polityka wobec Chin. Może okazać się bardziej asertywny na Bliskim Wschodzie, ale to niesie ze sobą osobne, ogromne ryzyko, jako że z każdym rokiem kwestia Iranu będzie stawać się coraz bardziej paląca. Populistyczna retoryka w odniesieniu do Chin jest jedynie trickiem przedwyborczym, chociaż kwestia Chin i brak równowagi na świecie będzie miała w najbliższych latach coraz większe znaczenie.
Powrót Homeland Investment Act (repatriacja zysków korporacji) Równe szanse na takie rozwiązanie w każdym ze scenariuszy, chociaż Obama może być bardziej skłonny do ściślejszego powiązania repatriacji z tworzeniem nowych miejsc pracy i zrobić z tego regulacyjny koszmar, zmniejszając tym samym potencjalną skalę napływu środków. Jest bardziej prawdopodobne, że Romney pozwoli na swobodniejszy napływ zysków korporacji z powrotem do kraju, z mniejszymi ograniczeniami, i wzbogacić akcjonariuszy w nadziei, że "teoria skapywania" zadziała.
Dolar amerykański Z początku sytuacja może być dla dolara bardziej niekorzystna, ale rynek może zmienić zdanie, gdy pojawi się potencjalne zagrożenie z powodu stromego klifu fiskalnego. Sytuacja teoretycznie bardziej korzystna dla dolara, może spowodować automatyczną zwyżkę, ale czy dolar faktycznie mógłby osłabnąć w perspektywie krótkoterminowej? Zwycięstwo republikanów może wzbudzić nieco nadziei, że klif fiskalny okaże się mniejszy.
Amerykańskie papiery skarbowe Brak widocznego zagrożenia dla Rezerwy Bernanke’go może oznaczać większą stabilność rynków papierów skarbowych w bliskiej perspektywie czasowej, jako że przy braku zmian w polityce Rezerwa Bernanke’go może w końcu znaleźć się w posiadaniu wszystkiego, co znajduje się na dłuższym krańcu krzywej. Bardziej zmienna ścieżka dla papierów skarbowych (ostatecznie większe ryzyko spadków), jako że rynek intensywnie zastanawia się, czy to naprawdę możliwe, by era Greenspana/Bernanke’go dobiegała końca.
Złoto Tendencje będą lepsze przy wygranej Obamy, gdyż w nadchodzących latach Bernanke będzie mógł kontynuować swoją politykę bez przeszkód. Perspektywy dużo większych spadków dla cen złota, jako że ten rynek zasila paliwo z drukarek pieniądza fiducjarnego - chociaż wypowiedzi Romney'a pod adresem Rezerwy mogą się okazać dużo gorsze niż jego rzeczywiste działania.
Akcje Korzyści z QE zmaleją, nawet gdyby Rezerwie Bernanke’go pozwolono "eksplodować". Średnie będą kiepskie, nawet jeśli jest wiele pojedynczych spółek, których akcje warto posiadać. Stare republikańskie przekonanie - że aby zbilansować deficyt, można ograniczyć zarówno podatki, jak i wydatki, ponieważ ogólny wzrost się poprawi - po prostu nie zadziała.
d2ejxq7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2ejxq7