Trwa ładowanie...
chorobowe
17-04-2012 14:21

Za pierwszy dzień choroby nie zapłacą? Podziękujmy symulantom!

Z danych ZUS wynika, że co dziesiąty chory symuluje

Za pierwszy dzień choroby nie zapłacą? Podziękujmy symulantom!Źródło: Thinkstock
d2yz87d
d2yz87d
Z danych ZUS wynika, że co dziesiąty chory symuluje. Pracownicy uciekają na zwolnienia z różnych przyczyn: z obawy przed redukcją w firmie, po to, by dorobić w innej pracy albo po prostu pozałatwiać własne sprawy. Przedsiębiorcy chcą to zmienić. Wraca pomysł z pierwszym dniem zwolnienia, za który pracownik nie dostawałby pieniędzy.

Kontrolerzy nie dają rady

Firmy nie są w stanie ograniczyć znacząco tego procederu. ZUS nie ma narzędzi, by kontrolować w wystarczającym stopniu ubezpieczonych i lekarzy. W przypadku tych ostatnich nawet przyłapanie na nieuprawnionym wysyłaniu pacjenta „na chorobowe” często nie pociąga za sobą widocznych skutków. Cofnięcie upoważnienia do wystawiania zwolnień dotyczy zaledwie kilkunastu osób w skali roku.

Dlatego przedstawiciele firm postulują, by spróbować ustawowo, odgórnie, ograniczyć ilość niesłusznych zwolnień. Ich zdaniem, dobrze przysłużyłby się tej sprawie przepis o bezpłatnym pierwszym dniu zwolnienia.

- Taki przepis istniał już kiedyś, w 2003 roku – przypomina ekspert Monika Zakrzewska z Departamentu Dialogu Społecznego i Stosunków Pracy PKPP Lewiatan. – Nie zdał jednak wtedy egzaminu i po roku odstąpiono od niego. Bezpłatny pierwszy dzień zwolnienia dotyczył wówczas tylko zwolnień trwających nie dłużej niż 6 dni. Skutek był taki, że masowo wzrosła ilość zwolnień dłuższych, np. 7-dniowych.

d2yz87d

Tym razem miałoby być inaczej. Pierwszy dzień zwolnienia miałby być bezpłatny bez względu na długość jego trwania.

Postulowane zmiany wywołały wątpliwości ze strony pracowników. Zastrzeżenia dotyczyły m.in. interpretacji niejednoznacznych spraw. – Załóżmy, że dostaję pięć dni zwolnienia. Następnie nie wracam do pracy, tylko lekarz przedłuża mi je na kolejne pięć. Czy to będzie liczone jako jedno, czy dwa zwolnienia? Czy w związku z tym nie zapłacą mi tylko za jeden, czy za dwa dni? Spytałem dwóch prawników i każdy udzielił mi innej odpowiedzi – zwierza się internauta.

- W takim wypadku na pewno bezpłatny byłby tylko jeden dzień – uważa Monika Zakrzewska. – Nie zapominajmy przy tym, że problem jest w fazie dyskusji. Do jego realizacji jeszcze daleka droga. Gdyby miał rzeczywiście wejść w życie, wszystkie wątpliwe sprawy zostałyby uściślone. Nie pozostawiłoby to miejsca na dowolność w interpretacji. Eksperci zaznaczają, że przepis o pierwszym bezpłatnym dniu zwolnienia z całą pewnością nie dotyczyłby kobiet w ciąży.

d2yz87d

Zwolnienie dobre na wszystko

Pracownicy w dyskusjach przypominali też, że przebywający na zwolnieniu i tak już traci, otrzymując za okres choroby jedynie 80 proc. uposażenia. Inna wątpliwość dotyczyła teoretycznej sytuacji, w której pracownik dostałby w ciągu miesiąca np. pięć jednodniowych zwolnień. Czy oznaczałoby to, że nie otrzyma zapłaty za pięć dni?

W takim przypadku – tak właśnie by się stało. Zachodzi tylko pytanie, jak często z podobnymi przypadkami pracownik spotyka się w praktyce?

Eksperci podkreślają: Propozycja zmian dotyczących płacenia za czas przebywania „na chorobowym” nie wiąże się z próbą wprowadzenia jakichś form szykany czy kary. Jej celem jest ukrócenie procederu nadużywania zwolnień.

d2yz87d

Pracownikom, którzy mają wątpliwości, można przypomnieć, że do fikcyjnych zwolnień dopłacają uczciwi. I to sporo. Jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna”, w pierwszym półroczu 2011 na wypłaty w związku z absencją chorobową firmy przeznaczyły 2,5 mld, a Fundusz Ubezpieczeń Społecznych dalsze 3,5 mld zł. Trzy lata wcześniej były to sumy w granicach 2,25 i 2,26 mld zł.

Stres też robi swoje

Problem jest monitorowany od lat. Jego obserwacja wykazuje, że ilość zwolnień w latach kryzysu gwałtownie rośnie.

Oto przykład. Z danych ZUS wynika, że w sierpniu 2008, w okresie dobrym dla gospodarki, przebywaliśmy na zwolnieniach 8,3 mln dni. W 2011, w tym samym miesiącu, już ponad 10 mln dni. „Dziennik Gazeta Prawna” podaje przykład firmy, w której przed planowanymi redukcjami zachorowało w tym samym okresie 250 pracowników. Eksperci przyznają też zarazem, że wzrost ilości zwolnień w trudnych dla gospodarki czasach nie musi wiązać się jedynie z symulowaniem. - Socjologowie wskazują na silniejszy stres, związany z zagrożeniem utraty pracy. Wraz z nim, jak wiadomo, maleje nasza odporność. Więcej pracujemy, bardziej się przejmujemy, stąd łatwiej zapadamy na zdrowiu. Dlatego należy unikać jednoznacznego wiązania wzrostu ilości zwolnień z ich nadużywaniem – mówi Monika Zakrzewska.

TK/MA

d2yz87d
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2yz87d