Trwa ładowanie...

Jesteś w ciąży – jesteś narażona na dyskryminację

Wielu pracodawców nadal nie wierzy, że przyszła mama to dobry pracownik

Jesteś w ciąży – jesteś narażona na dyskryminacjęŹródło: EastNews, fot: EastNews
d215yhk
d215yhk

- Zgłaszały się do nas Panie, które opowiadały o doświadczeniach w czasie rozmów rekrutacyjnych. Wielokrotnie zdarzało im się usłyszeć pytanie, czy jest Pani w ciąży, czy planuje Pani w najbliższym czasie dziecko. Pytanie, które w żaden sposób nie weryfikują przecież kompetencji na dane stanowisko – mówi Edyta Trel z Międzynarodowej Fundacji Kobiet. Już samo pytanie padające w czasie rozmowy rekrutacyjnej o to, czy kobieta jest w ciąży lub czy planuje dziecko, jest przejawem dyskryminacji. Odnosi się to do wszystkich pytań dotyczących sfery osobistej i prywatnej potencjalnego pracownika. Jeśli pojawią się w czasie rozmowy rekrutacyjnej, kandydatka może domagać się respektowania ochrony dóbr osobistych (Kodeks Cywilny art. 23 i 24).

Jeśli pracodawca zadaje tego typu pytania w czasie rekrutacji, możemy się domyślać, że kobiety w ciąży, pracujące w tym przedsiębiorstwie, nie mają łatwego życia. A może nawet w ogóle o niej nie myślą, ze strachu, że stracą pracę? A może pracują tu same Matki Polki, które zarzucają swoją robotą współpracowników, bo „mają dziecko”, dlatego pracodawca boi się kolejnego nieproduktywnego pracownika? Dyskryminacja kobiet w ciąży jest wynikiem stereotypu, na który pracują przyszłe matki, dla których stan błogosławiony jest pretekstem do pobłażania sobie w obowiązkach. Jaką skale ma to zjawisko? Z badań portalu Pracuj.pl wynika, że 80% ankietowanych zetknęło się z dyskryminacją przyszłych matek w miejscu pracy.

Pani Joanna pracowała, jako asystentka prezesa zarządu w pewnym przedsiębiorstwie. Kiedy zaszła w ciążę i przedstawiła zaświadczenie lekarskie szefowi, usłyszała, że jest kolejną, która pewnie zaraz pójdzie na zwolnienie. Nie było to zamiarem Joanny, chciała dalej pracować. Jednak ciążę znosiła źle, a zapewne nie pomagało temu, że zostawała w pracy po godzinach i musiała znosić nerwową atmosferę, która zawsze panowała w przedsiębiorstwie. Sylwia Chutnik, pisarka, założycielka Fundacji MaMa:

d215yhk

- Dyskryminacja kobiety w ciąży w pracy ma najczęściej dwa oblicza: przez nieuwzględnianie godzin pracy- zostawanie po godzinach, delegacje w weekendy lub ogólnie złą atmosferę, na przykład: stresowanie kobiety w ciąży, że po urodzeniu dziecka musi szukać sobie innej pracy – mówi prezeska Fundacji MaMa. W przypadku Pani Joanny, nie respektowano przysługujących jej praw. Po kolejnej nagłej wizycie w szpitalu lekarz wydał orzeczenie – zwolnienie do końca ciąży. Wiadomość nie została odebrana dobrze przez przełożonych. Po porodzie Pani Joanna została zwolniona z pracy. Firma miała do tego prawo – kobieta była zatrudniona na podstawie umowy na czas określony.

Obecna tendencja na rynku pracy zawierania tak zwanych umów śmieciowych, nie sprzyja macierzyństwu. W ich przypadku nie są przewidziane żadne świadczenia, w razie potrzeby zwolnienia lekarskiego, nie przysługuje urlop macierzyński. Oznacza to, że dopóki się pracuje, otrzymujemy pieniądze. W razie niezdolności do pracy, nie otrzymamy żadnych świadczeń. Pani Małgorzata ma 32 lata, od kilku lat pracuje na podstawie umowy zlecenie, jako sprzedawca w sklepie. Mimo, że chciałaby zdecydować się na dziecko, nie zrobi tego ze względów finansowych. Jej partner zarabia niewiele, nie daliby rady przeżyć z jednej pensji. Jej praca jest ciężka, fizyczna. Wykonywanie jej mogłoby zagrozić ciąży – musi dźwigać wielokilogramowe kartony. Ale nie może pójść na zwolnienie, bo straci dochód i koło się zamyka. Co więcej, jej umowa ma znamiona umowy o pracę, pracodawca wyraźnie w tym przypadku nagina prawo.

Agata pracowała w korporacji finansowej, jako manager ds. marketingu. Była dobrym, uznanym pracownikiem. Pracowała w czasie ciąży, do momentu, aż pozwoliło jej na to zdrowie. Nie narzekała na złą atmosferę w pracy. Problem zaczął się po powrocie z macierzyńskiego. Jej obowiązki zostały rozdzielone między innych pracowników. Nie było dla niej żadnych zadań w bieżących projektach. Odbierała telefony, parzyła kawę. Choć na papierze stanowisko pozostało, w pewnym sensie została zdegradowana. Prezes stwierdził, że nie podoła bieżącym obowiązkom, będąc matką i rozdzielił je między innych pracowników.

d215yhk

Co trzecia Polka obawia się problemów w pracy, gdy zajdzie w ciążę, a co szósty pracodawca, uważa, że bycie mamą jest równoznaczne z byciem gorszym pracownikiem – wynika z raportu przeprowadzonego w ramach projektu „Mama w pracy”, realizowanego w 2007 roku. - Od sześciu lat obserwujemy ogólną poprawę sytuacji – mówi Sylwia Chutnik. Zapewne przyczyniają się do niej tego typu kampanie społeczne. - Jest wiele kampanii i szkoleń, warsztatów, również dla pracodawców/czyń, które pokazują potencjał, jaki mają matki i kobiety w ciąży w pracy. Są to min. takie cechy jak podzielność uwagi, organizacja logistyczna, empatia i szanowanie czasu – komentuje Chutnik.

Problem dyskryminacji kobiet w ciąży nie dotyczy tylko Polski. Raport Komisji ds. Równych Szans opublikowany w Wielkiej Brytanii głosi, że co roku jest dyskryminowanych w pracy około 220 tys. kobiet w ciąży. Stanowi to 50% wszystkich pracujących ciężarnych. Ponoszą nie tylko straty finansowe, czy są poddawane presji zrezygnowania z pracy, ale również są pomijane w awansach, szkoleniach czy dodatkowych świadczeniach. Co może zrobić kobieta w ciąży, która doznaje łamania jej prawa? - Przede wszystkim powinna udokumentować wszystkie rozmowy, korespondencję, wymianę dokumentów- wszystko, co może być dowodem w sprawie łamania praw pracowniczych. Może skorzystać z pomocy PIP lub udać się na poradę prawniczą. Na pewno nie można bać się dochodzić sprawiedliwości. Jeśli czujemy się pokrzywdzone, należy bezzwłocznie podjąć prawne kroki – mówi Sylwia Chutnik. Fundacja MaMa udziela porad prawnych bezpłatnie. Również PIP można uzyskać tego typu poradę. Tam również pomogą nam podjąć dalsze kroki postępowania.

d215yhk

Dopóki jednak kobiety będą wykorzystywać sytuację, skala zjawiska nie zmaleje. Ewa – U nas w firmie dziewczyny otwarcie mówią między sobą – jak tylko zajdę w ciążę, biorę zwolnienie. – To są ogromne koszty dla pracodawcy – mówi Patryk, kierownik działu w firmie sprzedażowej. - Co z tego, że po 33 dniach ZUS opłaca należności. Często nie da się rozdzielić obowiązków między innych pracowników, trzeba zatrudnić nowego, przeszkolić. Zdarza się, że kobiety szukają zatrudnienia, żeby od razu, jak tylko będą mogły iść na zwolnienie, bo planują ciążę i chcą wyciągnąć od państwa pieniądze. To się niestety w praktyce zdarza – komentuje.

Michalina Domoń

d215yhk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d215yhk