Jakubiak: koszty trzeba podzielić między banki i frankowiczów (aktl.)

#
Dochodzą wypowiedzi m.in. prezesa Związku Banków Polskich Krzysztofa Pietraszkiewicza i wiceminister finansów Izabeli Leszczyny
#

03.02.2015 19:50

03.02. Warszawa (PAP) - Za sytuację powstałą w związku z kredytami we frankach odpowiadają zarówno banki, jak i kredytobiorcy, więc obie strony powinny wziąć na siebie koszty rozwiązania tego problemu - powiedział we wtorek szef KNF Andrzej Jakubiak.

Podczas wtorkowego, poświęconego sytuacji frankowiczów posiedzenia Komisji Finansów Publicznych Jakubiak wyjaśniał, że wystąpił ze swoją propozycją jednorazowego przewalutowania kredytów we frankach, bo sytuacja gwałtownego wzrostu kosztów obsługi tych kredytów "rodzi ryzyko systemowe".

Przewalutowanie - jak mówił - powinno być jednorazowe i dobrowolne; obie strony, zarówno kredytobiorcy, jak i banki, powinny się ze sobą dogadać. "Strony muszą dojrzeć do tego, że taką transakcję chcą zawrzeć" - powiedział. Dodał, że ma nadzieję, że banki to zrozumieją.

Operacja ta powinna być - zdaniem Jakubiaka - neutralna dla budżetu i neutralna podatkowo dla kredytobiorców.

Jakubiak przedstawił szczegóły propozycji, która została opracowana w KNF i "opiera się na standardach międzynarodowych".

"Bierzemy wartość zadłużenia we frankach szwajcarskich i tę wartość przeliczamy po aktualnym średnim kursie NBP" - mówił. Następnie - dodał - kredyt dzieli się na dwie części: kredyt zabezpieczony hipotecznie i kredyt niezabezpieczony hipotecznie.

"Kredyt zabezpieczony hipotecznie oprocentowany jest na takich samych warunkach, jakich udzielał bank w dniu, kiedy pierwotny kredyt frankowy został udzielony" - mówił.

"Druga część to różnica między aktualnym zobowiązaniem a stanem zadłużenia z tytułu właściwego kredytu hipotecznego" - mówił. Różnica ta zostaje kredytem niezabezpieczonym hipotecznie. "Oprocentowanie kredytu niezabezpieczonego hipotecznie wynosić będzie 1 procent i będzie stałe" - wyjaśniał Jakubiak.

Ostateczny termin spłaty kredytu niezabezpieczonego hipotecznie "jest zgodny z ostatecznym terminem kredytu zabezpieczonego hipotecznie". Kredyt ten ma być jednak w połowie spłacony przez kredytobiorcę, a w połowie umorzony. "Bank dokonuje umorzenia zgodnie z harmonogramem spłaty". "Umorzenie następuje 50 do 50, a za każdy tysiąc spłacany przez klienta bank umarza drugi tysiąc" - wyjaśniał szef KNF.

"To jest propozycja, która eliminuje ryzyko systemowe" - powiedział Jakubiak. "Nie daje zadowolenia wszystkim, ale przynajmniej rozkłada koszty w czasie" - mówił.

Dodał, że zgodnie z tą propozycją kredytobiorca we frankach nie będzie uprzywilejowany wobec tego, który wziął kredyt w złotówkach. Dodał, że swoją propozycję przedstawił premier Ewie Kopacz i "spotkało się ze zrozumieniem".

Według Jakubiaka koszt tej propozycji dla banków rozkłada się na 20 albo 25 lat i "to jest 7 procent wyniku finansowego, jaki banki osiągają". "To jest propozycja, która ma charakter całościowy i może być podstawą do rozmowy z sektorem bankowym" - mówił przewodniczący KNF.

Jakubiak przyznał, że "sytuacja frankowiczów nie jest dramatycznie zła", bo jest niskie oprocentowanie, a banki obniżyły spready.

Tym niemniej - wyjaśniał - jeśli ktoś np. w czerwcu 2008 r. wziął kredyt w wysokości 300 tys. zł, to dziś "zadłużenie kredytobiorcy w złotych spadło do poziomu 267 tys. zł, a zadłużenie kredytobiorcy we frankach wzrosło do kwoty 450 tys. zł". "Jak weźmiemy jeszcze deprecjację [złotego] z 15 stycznia 2015 r., to ta kwota jest jeszcze wyższa i wynosi ok. 500 tys. złotych" - mówił. "To jest ta geneza problemu, o którym dzisiaj mówią frankowicze, do którego trzeba się odnieść" - dodał. "Po 5-6 latach spłaty regularnej mamy wyższe zadłużenie niż kredyt, który zaciągnęliśmy" - podkreślał.

Wyjaśniał, że przedstawił swoją propozycję, bo jego medialna wypowiedź sprzed dwóch tygodni, gdy po raz pierwszy zgłosił ten pomysł, wywołała "duże zamieszanie". "Dlatego to powiedziałem? Rolą nadzorcy jest zapobieganie ryzyku systemowemu" - powiedział. "Ze zdumieniem czytałem, że postradałem rozum" - dodał.

Groźba systemowa, według Jakubiaka, polega m.in. na tym, że "banki w sposób sztuczny zwiększyły swoje aktywa", a także pojawia się coraz więcej pozwów zbiorowych, w których pozywający twierdzą, że banki wprowadziły ich w błąd.

Szef KNF wyjaśniał też, w jakich okolicznościach doszło do pojawienia się problemu z kredytami we frankach. Relacjonował, że w latach 2006-08 nastąpił bardzo duży wzrost liczby kredytów denominowanych we frankach szwajcarskich, a w 2008 r. 70 proc. kredytów było denominowanych w tej walucie. Czasem zasady udzielania tych kredytów były "zbyt liberalne" - mówił.

Tłumaczył, że nadzór bankowy nie przypilnował wtedy, by tych kredytów nie było za dużo, bo lata 2006-08 były czasem tworzenia się nowych struktur nadzoru finansowego, a sam nadzór bankowy przeszedł do KNF (powstałej w 2006 r.) dopiero od 1 stycznia 2008 r.

Wyjaśnił, że począwszy od 2013 r. KNF wprowadziła przepisy, zgodnie z którymi kredyty można brać tylko w walucie, w której się zarabia. Dziś ponad połowa kredytów jest w złotówkach, natomiast we frankach ok. 37 procent. Kredyty złotowe, jak tłumaczył, są "stabilne i dobrze spłacane".

Podczas posiedzenia komisji wypowiadał się też minister finansów Mateusz Szczurek. Przekonywał, że rząd jest najbardziej zainteresowany tym, by problem kredytów frankowych rozwiązały zainteresowane strony. Zapowiedział, że rząd opublikuje listę banków, które przedstawią najlepsze oferty dla kredytobiorców. Dopiero gdy te działania byłyby niewystarczające, rząd dopuszcza podjęcie "działań regulacyjnych".

Prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz odnosząc się do propozycji KNF powiedział, że wymaga ona refleksji i zastanowienia się. Według niego analizując ją trzeba wziąć pod uwagę, że umowy kredytowe były zawierane na kilkadziesiąt lat. "W związku z tym mogą tu wystąpić różne sytuacje, jeśli chodzi o kurs franka szwajcarskiego. Żebyśmy uniknęli sytuacji, w której namawiamy ludzi do przeprowadzenia pewnej operacji, w której oni biorą na siebie część odpowiedzialności finansowej, ale po pewnym czasie okazuje się, że wychodzą na tym nie najlepiej" - zaznaczył szef ZBP. Mogłoby to mieć miejsce, gdyby w przyszłości frank znacznie się osłabił.

Podkreślił, że propozycja KNF zakłada, że banki i ich klienci podzieliliby się ryzykiem i kosztami. "Jeśliby do tego miało dojść, to ja uważam, że w tej całej sprawie jest więcej uczestników niż tylko klienci banków i same banki. Przypomnę, że zarówno banki, jak i nadzór bankowy sugerowały, żeby zakazać oferowania kredytów walutowych na rynku polskim. W związku z tym uważam, że gdyby dochodziło do obciążania jakimiś kosztami, to te koszty powinny być mocniej rozłożone, nie tylko między klientów banków i banki, ale także pomiędzy NBP, trochę pomiędzy rząd-państwo i trochę pomiędzy Bankowy Fundusz Gwarancyjny" - ocenił.

Zaznaczył, że jeśli uznać, że w sprawie zawiodły jakieś mechanizmy, to oznacza, że zawiodła też - na początku poprzedniej dekady - cała sieć bezpieczeństwa systemu finansowego. Nie podjęto bowiem bardziej radykalnych, stanowczych kroków. Pietraszkiewicz dodał, że od 2006 r. wszyscy klienci obowiązkowo byli informowani o ryzyku i wszystkim klientom obowiązkowo najpierw oferowano kredyt złotowy.

"Mamy do czynienia z paradoksalną sytuacją, że największe kłopoty są z tą grupą klientów, która już wiedziała o ryzykach i świadomie podejmowała ryzyko, a teraz miałaby uzyskać największą pomoc. Więc trzeba tu postąpić roztropnie (...), żeby nie doszło z kolei do tego, że kredytobiorcy złotowi mieliby się poczuć (...) potraktowani bardzo nie fair przez sektor bankowy, ale także przez państwo" - powiedział. Dodał, że banki ustanowiły już zasady, które gwarantują, że w najbliższych miesiącach raty kredytów we franku nie będą wyższe niż w przed decyzją SNB o uwolnieniu kursu franka.

Bożena Szydłowska z PO pytała m.in. o to, czy i jakie działania podejmie Komitet Stabilności Finansowej, w skład którego wchodzą minister finansów, prezes NBP, przewodniczący KNF, prezes BFG i prezes UOKiK. "Czy w świetle istniejących ryzyk i dotychczasowych doświadczeń przewidujecie państwo jakieś rozwiązania systemowe?" - pytała.

Wiesław Janczyk z PiS zauważył, że wskutek decyzji SNB zobowiązania polskich kredytobiorców wzrosły o ok. 30 mld zł, pół miliona kredytobiorców oraz ich rodziny "przeżyli horror". Wskazał, że oczekują oni "na realne, rzeczywiste, dobre rozwiązania, które pozwolą mieć świadomość każdemu, że państwo działa". Poseł poinformował, że PiS uważa, iż przepisy pozwalają, by ustawowo uznać, że decyzja SNB doprowadziła do nadzwyczajnej zmiany okoliczności ekonomicznych i dać możliwość przewalutowania zobowiązań według kursu sprzed decyzji SNB.

"Kwestia kredytów mieszkaniowych (...) musi być uregulowana ponad podziałami politycznymi. Po prostu jako istotny, ważny dla rozwoju gospodarki Polski element, sektor rynku" - mówił Jan Łopata z PSL.

Natomiast Sławomir Kopyciński z TR zwrócił uwagę, że sytuacja kredytobiorców jest niestabilna i nieprzewidywalna, a to przekłada się na brak stabilizacji i przewidywalności całego sektora bankowego. "Jest ryzyko dla stabilności tego systemu" - ocenił.

Wiceminister finansów Izabela Leszczyna powiedziała, że MF z uwagą przygląda się wszystkim propozycjom, nawet takim, które na pierwszy rzut oka wydają się ryzykowne - jak przedstawiona przez KNF. "Wszystkie pomysły, których celem jest znalezienie najlepszych rozwiązań rozważamy i bierzemy pod uwagę. Dla ministra finansów jest niezwykle ważne, jakie będą koszty tych rozwiązań" - poinformowała wiceminister. Dodała, że równie ważna jest także równowaga między kredytobiorcami we franku i kredytobiorcami w złotych, ale także równowaga między kredytobiorcami i podatnikami.

Leszczyna podkreśliła, że jeżeli podjęte dotychczas przez banki działania (np. uwzględnianie ujemnego LIBOR-u czy zmniejszenie spreadu) okażą się nieefektywne lub nie będą właściwie realizowane, to resort finansów rozważy podjęcie inicjatywy regulacyjnej.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)