Nowość w rekrutacjach. Czy gry wyprą tradycyjne CV?
Gry komputerowe są narzędziem powszechnie stosowanym na Zachodzie przy procesach rekrutacyjnych. W Polsce dopiero zdobywają popularność, ale zdaniem ekspertów w przyszłości mogą dorównać lub nawet zastąpić dotychczas stosowane metody. Czy rzeczywiście dobre wyniki w graniu mogą dać wymarzony etat?
Gry komputerowe są narzędziem powszechnie stosowanym na Zachodzie przy procesach rekrutacyjnych. W Polsce dopiero zdobywają popularność, ale zdaniem ekspertów w przyszłości mogą dorównać lub nawet zastąpić dotychczas stosowane metody. Czy rzeczywiście dobre wyniki w graniu mogą dać wymarzony etat?
Wykorzystanie gier pozwala na zainteresowanie firmą, czy procesem rekrutacyjnym większej liczby kandydatów. Także takich, którzy raczej nie wzięliby udziału w tradycyjnej formule rekrutacji. W ten sposób firmy podnoszą swoje szanse na ściągniecie najlepszych specjalistów. Pozwalają one przenieść mechanizmy znane z gier do zawodowych sytuacji i sprawdzić w nich zachowania ludzi. Łączą w sobie naukę i zabawę, dzięki czemu podnoszą kreatywność i zaangażowanie uczestników. Towarzyszy im bowiem poczucie, że biorąc udział w czymś interesującym.
– Prognozuję, że klasyczna forma rekrutacji zostanie całkowicie wyparta przez wirtualną, podobnie jak SMS’y wyparły np. kartki świąteczne – uważa Sebastian Zelek, manager ds. współpracy krajowej agencji pracy Personnel Solutions.
Słowa te zdają się potwierdzać dane firmy Gartner. Szacuje ona, że do 2015 roku ponad 50 proc. firm zarządzających innowacyjnymi procesami, wprowadzi do rekrutacji elementy gier. Na rynku pojawiają się więc zarówno gry poświęcone wyłącznie treściom HR i procesom rekrutacyjnym, ale także takie łączące tę funkcję z elementami informacji i promocji danej oferty.
- Klasycznym przykładem opcji „full” może tutaj być gra America's Army. Taktyczna gra FPS, wydana przez Armię Stanów Zjednoczonych, służyła do szkoleń i treningu żołnierzy, a na wolnym rynku była także narzędziem rekrutacji i promocji tejże służby – mówi Sebastian Zelek.
Są głosy przeciw
Wielu specjalistów zajmujących się zawodowo rekrutacją z entuzjazmem podchodzi do pomysłu wykorzystania gier komputerowych przy poszukiwaniu pracowników. Pojawiają się jednak także głosy przeciwników takiego rozwiązania.
Argumentują oni, że sprawdzenie kandydata za pomocą gry jest zbyt mało realnym doświadczeniem, aby na jego podstawie ocenić jego umiejętności. Sebastian Zelek zaleca jednak nieco szersze spojrzenia na całe zagadnienie.
- To narzędzie może być wsparciem selekcji w dużym procesie, zawierającym jeszcze inne narzędzia. Przeciętny proces rekrutacji i selekcji kandydatów trwa około 4 tygodni - uważa manager ds. współpracy krajowej Personel Solutions - Wprowadzenie do niego gier komputerowych może go oczywiście wydłużyć oraz znacząco podnieść jego koszty. Jednak technologicznie i mentalnie jesteśmy przygotowani na realizację procesów selekcji z wykorzystywaniem gier komputerowych.
Gry przynoszą efekty
Firma Loreal Od kilku lat wykorzystuje gry przy poszukiwaniu pracowników. Stworzyła ona specjalną aplikację umożliwiającą chętnym tworzenie, wprowadzenie na rynek i sprzedaż nowego produktu. Ci, którzy się wykażą i odniosą wirtualny sukces, mogą liczyć na oferty pracy lub staży. Tylko w 2013 roku swoich sił spróbowało ok. 11 tys. osób.
Na podobny krok zdecydowała się także SII Polska. Dzięki SII Tech Challenge można sprawdzić swoją wiedzę i umiejętności z zakresu nowych technologii. Celem aplikacji było podniesienie znajomości marki na rynku. Projekt zakończył się sukcesem, gdyż w ciągu miesiąca skorzystało z niej 3 tys. osób, a do firmy wpłynęło 300 CV.
Na najbardziej rozrywkową formę wykorzystania gier zdecydowała się natomiast Kompania Piwowarska. Uczestnicy „Gry o bro” poszukiwali dla firmy potencjalnych kandydatów, którzy wykonywali zadania rekrutacyjne, a najlepszych zapraszano na rozmowy. Gra zdobyła dużą popularność na Facebooku.
Gry w rekrutacji – ciekawość i obawa
W firmach na Zachodzie pojawienie się gier podczas rekrutacji nie jest niczym niezwykłym. W Polsce to zaś wciąż nowe zjawisko, o którym więcej się mówi niż wykorzystuje w praktyce. Sami kandydaci do nowego narzędzia podchodzą z ciekawością, ale także pewnymi obawami, jako do rzeczy większości ludzi wciąż mało znanej.
- Wynika to oczywiście z tego, że mało który kandydat brał udział w tego typu procesie rekrutacyjnym. Natomiast kiedy dokładnie wytłumaczy się kandydatowi na czym to polega, jakie są cele, to w większości przypadków z uśmiechem na twarzy uczestniczą w rekrutacji – mówi Sebastian Zelek.
KK,JK,WP.PL