Ratownicy, którzy sprowadzili ze Śnieżki Artura Szpilkę i jego psa, nie podzielają emocji internautów, zarzucających pięściarzowi niefrasobliwość. - To nasza praca - mówią. Za akcje ratunkowe rachunków się nie wystawia. Pytanie, czy nadal tak powinno być, wraca jak bumerang.