Trwa ładowanie...

"Te krewetki pływają w wodzie, a nie w panierce"

- Oczywiście można je zjeść, niektórzy jedzą - mówi Bartłomiej Mróz, hodowca ozdobnych krewetek i uczestnik krewetkowych zawodów. Zawodów, w których mierzyły się 2 cm skorupiaki, które mogą być warte nawet 16 tys. dolarów za sztukę.

"Te krewetki pływają w wodzie, a nie w panierce"Źródło: Bee-shrimp, fot: Rafał Ruta
d2ejxq7
d2ejxq7

Dni akwarystyki, którym towarzyszą zawody krewetkowe, witają mnie tłumem zwiedzających. Korytarze warszawskiej SGGW są tak pełne, że do każdego wystawcy trzeba się przeciskać.

Sala z krewetkami, które biorą udział w zawodach, jest jednak zamknięta.

- Mieliśmy problem z pogodą - wyjaśnia Rafał Maciaszek, organizator imprezy. - Jeden z sędziów leciał do nas z Tajwanu. Z powodu burzy samolot się opóźnił i całe zawody też musieliśmy zacząć później. Teraz trwają zawody, dlatego drzwi muszą być zamknięte, żeby nie przeszkadzać.

Oglądaj też: Money. To się liczy

Za zamkniętymi drzwiami o mistrzowski tytuł walczą krewetki ozdobne. Są znacznie mniejsze od tych, które zazwyczaj lądują na talerzach. Mają 2 - 2,5 cm. długości. W akwariach zazwyczaj przebywa od 3 do 5 sztuk.

d2ejxq7

Krewetki nie walczą na pięści ani nie rzucają oszczepem. Zawody to konkurs piękności.

Lustereczko, powiedz przecie

Wybory krewetkowej miss (lub mistera) to poważna sprawa. Jury jest międzynarodowe. W jego skład wchodzą: Rosjanin, Niemiec i Tajwańczyk.

- Oprócz Polaków mamy sporo zawodników z Azji, m.in. z Tajwanu, z Europy zachodniej. Nie przyjechał niestety austriacki mistrz świata, który zawsze zgarnia mnóstwo nagród - mówi Michał Paczkowski, sędzia i organizator krewetkowych zawodów.

Konkurs ma swoje ścisłe reguły. Akwaria mają swoje numery, sędziowie oceniający zawodników nie wiedzą, na czyje krewetki patrzą.

Sędziowie podczas pracy. WP.PL
Sędziowie podczas pracy. Źródło: WP.PL, fot: Witold Ziomek

- To wiem tylko ja, a ja nie biorę udziału w ocenianiu - mówi Paczkowski. Sędziowie wpisują wyniki na kartach, na których są tylko numery akwariów.

d2ejxq7

Jak powinna wyglądać miss krewetek?

- Każda kategoria, czyli określony gatunek, ma swój określony wzorzec - wyjaśnia Paczkowski. - Oceniamy to, czy krewetki nie mają jakiejś wady genetycznej, jak są ubarwione i czy wszystkie są identyczne.

Bo zawody krewetek to rywalizacja drużynowa. Ocenia się trzy skorupiaki.

- Nie chodzi o to, aby wyhodować jedną idealną, ale żeby były powtarzalne - mówi Paczkowski. - Jeśli w akwarium jest ich więcej, sędziowie biorą pod uwagę trzy, które są do siebie najbardziej podobne. Oceniamy też wielkość. Jeśli krewetka ma mniej niż 2 cm. długości, hodowca dostaje ujemne punkty.

Bee-shrimp
Źródło: Bee-shrimp, fot: Rafał Ruta

Skąd ta dyskryminacja? Małe krewetki są zazwyczaj ładniejsze i bliżej im do ideału. Znacznie trudniej jest wyhodować skorupiaka, który z wiekiem nie będzie tracił swoich walorów.

d2ejxq7

- Dodajemy też punkty hodowcom, którzy przysyłają krewetki trudniejsze w wyhodowaniu - mówi Paczkowski. - W jednej kategorii mogą występować np. krewetki jednobarwne i takie z czarnym paskiem. Te z czarnym paskiem jest trudniej wyhodować, dlatego jak ktoś zaryzykuje, to dostanie więcej punktów. Żeby było sprawiedliwie.

Najdroższa krewetka na świecie

Krewetki znacznie częściej kojarzą się z jedzeniem, a nie z konkursami piękności.

- Te też są jadalne i oczywiście można je zjeść. Niektórzy jedzą, np. w Azji - opowiada Bartłomiej Mróz. - Ale ja lubię mówić, że nasze krewetki pływają w wodzie, a nie w panierce.

d2ejxq7

Pomijając aspekt estetyczny, trudno nazwać 2,5 centymetrowego skorupiaka obiadem. Zwłaszcza, że za cenę jednej krewetki ozdobnej można kupić cały talerz, a niekiedy nawet ciężarówkę tych "kulinarnych".

- Są takie po 2 złote, 5 złotych, ale są też egzemplarze, które kosztują kilkaset, albo kilka tysięcy złotych - mówi Bartłomiej Mróz. - Najdroższa jaką ja widziałem? 4 tys. złotych.

Najdroższe krewetki, które wzięły udział w warszawskim konkursie kosztowały 200 - 250 euro.

d2ejxq7

- 1100 euro zapłacił na aukcji hodowca za całe to akwarium - mówi Matthias Mützelburg, hodowca krewetek. - Najdroższa jaką ja widziałem? 16 tys. dolarów. Za sztukę. Hodowca kupił dwie takie.

- Trafiają się czasem wyjątkowe okazy, po kilka tys. euro czy dolarów - mówi Michał Paczkowski. - W momencie w którym się pojawiła odmiana Fishbone Galaxy, były sprzedawane po 10 tys. euro za sztukę. Ale w Polsce to raczej rzadkość. Co innego w Azji, tam hodowcy potrafią zapłacić za dobry okaz bardzo dużo.

Polska (będzie) mistrzem świata

Pytam hodowców i sędziów jak Polacy radzą sobie w krewetkowych zawodach.

d2ejxq7

- Nie mamy się czego wstydzić - mówi Bartłomiej Mróz. - Jest u nas kilku bardzo utytułowanych hodowców, znanych na całym świecie. Można powiedzieć, że gonimy czołówkę.

- Mamy trochę inne podejście, niż koledzy w Azji, którzy potrafią dopracowywać jedną odmianę do perfekcji Mamy też nieco inne warunki - mówi Paczkowski. - Ja mam ok. 50 zbiorników i to jest w Polsce uznawane za bardzo dużo. Koledzy z Tajwanu potrafią mieć po 180 - 200 zbiorników, po 70 litrów każdy.

Hodowla krewetek to nie tylko dbanie o wzorzec, ale i tworzenie zupełnie nowych odmian. Część hodowców krzyżuje skorupiaki tak, by wyhodować zwierzęta o nietypowej barwie. Zupełnie innej niż te, które są dostępne na rynku.

- Gdy jeszcze aktywnie hodowałem krewetki, krzyżowałem je tak, żeby uzyskać nowe wzory i wybarwienia - mówi Rafał Maciaszek. - Wiele z tych, które dziś można zobaczyć na wystawie, ja wyhodowałem.

Pasja i praca

Bartłomiej Mróz zaczął hodować krewetki 10 lat temu, kiedy zamieszkał w Warszawie.

- Mieszkałem na stancji, tam było mało miejsca. Chciałem mieć jakieś niekłopotliwe zwierzątko, które zajmuje mało miejsca - opowiada. - Padło na krewetki. Są małe, więc nie potrzebują dużego akwarium. Nie zjadają się nawzajem, więc nie trzeba ich rozdzielać. Zjadają m.in. glony, więc można je spokojnie zostawić na tydzień i nic złego im się nie stanie.

Bartłomiej Mróz, hodowca krewetek. WP.PL
Bartłomiej Mróz, hodowca krewetek. Źródło: WP.PL, fot: Witold Ziomek

Z czasem pasja przerodziła się w biznes. Dziś pan Bartłomiej ma już ok. 200 akwariów a swoje krewetki sprzedaje nie tylko w Polsce.

- Polscy hodowcy co prawda głównie importują, ale za granicę też sprzedajemy. Mam klientów m.in. w Niemczech czy Irlandii - opowiada.- Niedługo otwieram sklep w Warszawie. Rozkręcenie krewetkowego biznesu nie jest bardzo kosztowne. Trzeba zainwestować w pojemniki, filtry. Sporo wiedzieć, bo np. jedne odmiany lubią miękką wodę, innym wystarczy kranówka. Bardziej niż pieniądze potrzebny jest czas i cierpliwość. No i pasja.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

d2ejxq7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2ejxq7