Atrakcyjna grecka ziemia pójdzie pod młotek?

Rok temu niemiecka prasa sugerowała Grekom, żeby spłacili swoje długi, sprzedając wyspy. Ateński rząd może na to przystać, choć opór społeczny będzie ogromny.

Atrakcyjna grecka ziemia pójdzie pod młotek?
Źródło zdjęć: © http://my.aegean.gr

04.04.2011 | aktual.: 04.04.2011 15:46

Warunki, na których Grecja dostała w 2010 r. 110 mld euro pomocy od Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, przewidują, że ateński rząd do końca 2015 r. sprywatyzuje majątek wart 50 mld euro. Przychody z tego programu mają więc przekroczyć równowartość 20 proc. greckiego PKB i być większe od przychodów z prywatyzacji osiągniętych przez wszystkie rządy Grecji w ostatnich dwóch dekadach. Coraz częściej greccy ekonomiści, a nawet politycy, wskazują, że należy sprywatyzować część państwowej ziemi, której wartość jest szacowana na 120–270 mld euro.

Narodowy skarb

– Grecja może zdobyć dużo więcej niż 50 mld euro przewidzianych w programie prywatyzacji. Wystarczy, że sprywatyzuje część ziemi, ale musi to zrobić mądrze – twierdzi Elena Panariti, parlamentarzystka z rządzącej Grecją socjalistycznej partii Pasok, była ekonomistka Banku Światowego.

Rząd ma w nadchodzących tygodniach przedstawić szczegóły planu prywatyzacyjnego. Wciąż jednak się waha, czy i w jakim zakresie sprzedawać ziemię. Minister finansów Giorgios Papakonstantinu twierdzi, że chciałby zaoferować inwestorom długoterminowe dzierżawy, ale mniejsze działki mogą zostać sprzedane. Na początek państwowy fundusz zarządzania nieruchomościami chce wydzierżawić inwestorom 20 działek.

10 mld euro rocznie mogłaby przynieść Grecji sprzedaż domków letniskowych – wynika z wyliczeń Dolphin Capital Partners

Deweloperzy chcieliby jednak uzyskać prawo własności do atrakcyjnych gruntów, a nie ich dzierżawę. – Żaden zagraniczny inwestor nie będzie chciał płacić dzierżawy i słuchać od władz, co ma budować – twierdzi Miltos Kambourides, partner zarządzający w funduszu private equity Dolphin Capital Partners. Społeczeństwo bardzo się jednak sprzeciwia sprzedaży publicznej ziemi. Sondaż MRB Hellas wskazuje, że 66 proc. Greków nie chce, by była ona sprzedawana komukolwiek.

Słabość państwa

Na przeszkodzie uruchomieniu dużego programu prywatyzacji ziemi stoi również biurokratyczny bałagan. Grecja jest jedynym krajem Unii Europejskiej, który nie ma scentralizowanego rejestru hipotecznego. Tytuł prawny rządu do 40 proc. formalnie posiadanej przez niego ziemi jest sporny. Na części tych gruntów nielegalnie zbudowali nieruchomości prywatni inwestorzy. Część działek, która bezspornie należy do rządu, jest z różnych powodów nieatrakcyjna dla deweloperów. Instytut ISTAME szacuje więc, że grecki rząd może sprzedać inwestorom jedynie 40 proc. formalnie posiadanej przez siebie ziemi.

– Niektóre zagraniczne firmy może zniechęcić do inwestowania również biurokracja. Tworzy ona silną barierę utrudniającą wejście na rynek. Nie wpuszcza konkurencji, ale nie jest to dobre dla kraju. Przecież inwestycje dokonywane na sprzedawanych gruntach pomogłyby gospodarce, m.in. tworząc nowe miejsca pracy – wskazuje Kambourides.

Hubert Kozieł

110 mld euro to wartość pakietu pomocowego przyznanego w zeszłym roku Grecji przez UE oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)