Empik odpowiada oburzonym klientom: Nie wycofamy Nergala z reklamy
Internetowa akcja skierowana przeciwko Empikowi bije rekordy popularności. Tymczasem firma uznała, że wycofanie Nergala z reklamy byłoby rodzajem cenzury.
Na początku listopada w telewizji pojawiły się spoty, w których do świątecznych zakupów w Empiku zachęcał Adam Darski (znany bardziej jako Nergal) oraz Maria Czubaszek. Wywołało to oburzenie środowisk katolickich, zarzucających Darskiemu liczne antychrześcijańskie happeningi, a Czubaszek – publiczne przyznawanie się do dokonania aborcji.
Na oficjalnym facebookowym profilu Empiku zaczęły się pojawiać komentarze wzywające do bojkotu tej sieci sklepów – ale na tym sprawa się nie skończyła. Zirytowani klienci kilka dni temu założyli na Facebooku własną stronę „Świątecznych zakupów nie robię w Empiku”. Internetowa akcja bardzo szybko zaczęła zdobywać popularność. Co godzinę przyłącza się do niej po 100-200 osób i obecnie profil nawołujący do bojkotu Empiku ma już ponad 17 tys. polubień. Oznacza to, że już teraz jest to - jedna z największych w historii - akcja sprzeciwu wobec działań jakiejś firmy.
Zwróciliśmy się do Empiku z pytaniami o stosunek firmy do protestu klientów. Firma podkreśla przede wszystkim, że nie chciała swoją kampanią wzbudzić tak ostrych emocji.
- Naszym zamiarem nie było obrażanie uczuć religijnych i światopoglądowych naszych odbiorców, ani celowe budowanie całej komunikacji na postaciach, które wywołują kontrowersje swoimi prywatnymi poglądami. Przykro nam, że niektórzy bohaterowie naszej kampanii reklamowej wzbudzili w odbiorcach negatywne emocje - co na pewno nie było naszym celem - czytamy w oświadczeniu.
Empik stwierdza też, że ugięcie się przed żądaniami oburzonych klientów i wycofanie kontrowersyjnych reklam byłoby cenzurą.
- Nie możemy się zgodzić na wprowadzanie cenzury – bo tego de facto domagają się od nas uczestnicy bojkotu. Usunięcie z kampanii dwóch osób, które nie odpowiadają ich światopoglądowi byłoby de facto taką właśnie cenzurą - czytamy.
Przedstawiciele firmy przyznają, że śledzą dyskusję na Facebooku.
- Z uwagą śledzimy wszystkie wątki i dyskusje w internecie oraz profil „Świątecznych zakupów nie robię w Empiku”. Nie lekceważymy głosów sprzeciwu – staramy się odpowiadać na poszczególne wiadomości i komentarze, tłumacząc faktyczny zamysł kampanii - informuje Empik.
Empik nie ocenia przy tym zbyt dobrze autorów profilu wzywającego do bojkotu.
- Autor wspomnianego profilu na Facebooku poprzez używanie i przedstawianie wyrwanych z kontekstu wypowiedzi twarzy naszej kampanii - wprowadza innych w błąd i manipuluje ich odczuciami oraz emocjami. Nie jest nastawiony na dialog i dyskusję – kasuje przeciwstawne opinie, blokując ich autorów - dodaje.
Zdaniem przedstawicieli Empiku, firma została – bez swojej winy – zamieszana w spór.
- Zostaliśmy wciągnięci bezzasadnie w swoistą wojnę ideologiczną. Wśród krytycznych głosów dominują dwa zarzuty: że Empik promuje satanizm i aborcję, że reklamuje święta Bożego Narodzenia osobami o bardzo kontrowersyjnych poglądach, które godzą w uczucia katolików i wartości chrześcijańskie. Jest to nadinterpretacja i pomówienie. Jesteśmy błędnie utożsamiani z prywatnymi poglądami konkretnych twórców. Idąc tym tropem – można by Empikowi zarzucać, że identyfikuje się z opiniami/światopoglądami przedstawianymi przez autorów dziesiątek tysięcy produktów, które ma w ofercie - czytamy dalej w oświadczeniu.
Czy klientów przekonają te wyjaśnienia? Przekonamy się już wkrótce.