Wycinka drzew ma być łatwiejsza. PiS chce zmienić przepisy
Posłowie PiS chcą uprościć wycinkę drzew. Ścięcie lipy, brzozy czy jodły na własnym podwórku nie będzie już groziło gigantycznymi karami rzędu kilkudziesięciu czy kilkuset tysięcy złotych. Zasady wycinki określić będzie mogła rada gminy. Pomysły nie podobają się ekspertom, którzy przypominają, że drzewa rosną przez lata, a decyzje mogą być podejmowane ad hoc.
09.12.2016 | aktual.: 09.12.2016 12:08
Posłowie PiS chcą uprościć wycinkę drzew. Ścięcie lipy, brzozy czy jodły na własnym podwórku nie będzie już groziło karami rzędu kilkudziesięciu czy kilkuset tysięcy złotych. Wszystko dlatego, że zasady wycinki określać będzie mogła rada gminy. Pomysły nie podobają się ekspertom, którzy przypominają, że drzewa rosną przez lata, a decyzje o wyrębie mogą być podejmowane ad hoc.
Obecnie, aby wyciąć kilkunastoletnie czy kilkudziesięcioletnie drzewo, inne niż owocowe, trzeba postarać się o zezwolenie w urzędzie gminy. Kto tego nie zrobi, może otrzymać wysoką karę. Rekordzistom zasądzano grzywny w wysokości nawet miliona złotych. Na tyle wyceniono między innymi wycinkę sześciu kilkusetletnich jesionów.
Problemy miał też milioner Roman Kluska. Biznesmenowi naliczono nieco ponad 100 tys. kary za wycięcie dwóch drzew. Jak pisało "Uważam Rze", problem polega na tym, że wycinki dokonali... złodzieje. Kluska procesował się w sprawie drzew, jednak sądy uznały, że to on odpowiada za wycinkę i nakazały mu zapłacić grzywnę.
Niedawno przepisy zostały nieco zliberalizowane. Obecnie bez zezwolenie można ściąć drzewo, które na wysokości 5 cm nad ziemią ma nie więcej niż 25 cm w obwodzie. W przypadku niektórych gatunków szybko rosnących (topola, wierzba, klon, platan) jest to 35 cm. Szacuje się, że tyle mniej więcej mają drzewa dziesięcioletnie.
Do Sejmu wpłynął właśnie projekt zmian w prawie. Jego autorami jest grupy posłów PiS. Chcą oni jeszcze mocniej uprościć procedury.
- "Zlikwidowane zostanie obecne ograniczenie właściciela nieruchomości prywatnej w usuwaniu drzew i krzewów rosnących na działce. Obecne przepisy wymagają od niego wystąpienia do wójta, burmistrza, prezydenta miasta o zezwolenie na takie działanie, co stanowi nadmierną i nieuzasadnioną ingerencję w możliwość wykonywania prawa własności nieruchomości" - piszą w uzasadnieniu do projektu posłowie.
Jak dodają, dzisiejsze restrykcyjne kary nie spełniają swojej roli, bo i tak zazwyczaj prośby o pozwolenie na wycinkę drzew są rozpatrywane pozytywnie. Ich zdaniem, grzywny płacą więc zapominalscy lub nieznający przepisów.
Posłowie chcą też zmniejszyć kary. Dziś za jeden centymetr pnia drzewa mnożnik może wynosić nawet 800 zł. Na przykład, jeśli ktoś zetnie drzewo o obwodzie w pniu rzędu 105 cm zapłacić będzie musiał nawet 80 tys. zł. W projekcie nowelizacji ustawy o ochronie przyrody ustalono stawkę na poziomie maksymalnie 500 zł.
Posłowie zmieniają zasady jedynie dla osób prywatnych. Nowelizacja nie dotyczy firm. W niedawnym wywiadzie dla WP money wicepremier Mateusz Morawiecki właśnie kary za wycinkę drzew podawał jako przykład nadmiernych restrykcji.
- Trudno tu mówić o zaufaniu, a mówimy o całym systemie sankcji, z którym związany jest też problem braku proporcjonalności. Kary powinny być adekwatne, a tymczasem przykładowo za wycięcie drzewa na działce grozi 170 tys. zł kary – stwierdzał.
Jak zmienią się przepisy?
O tym jakie drzewa można wycinać, a jakich nie, decydować będzie rada gminy. To ona ustali gatunki, wiek drzew czy obwód pnia, przy których nie trzeba będzie się starać o zezwolenie. W ten sposób samorząd będzie mógł chronić tylko wybrane walory przyrodnicze danej miejscowości.
„Gminy uzyskają także możliwość określania stawek opłat za usunięcie drzew i krzewów, co oznacza, że uzyskają realny wpływ na poziom swoich dochodów z tytułu opłat” – czytamy w uzasadnieniu do projektu.
Jednocześnie posłowie chcą zmienić sposób klasyfikowania drzew do wycinki bez zezwolenia w przypadku, jeśli gmina nie określi swoich zasad. W takim wypadku obwód pnia na wysokości 130 cm nie powinien przekraczać 100 cm w przypadku gatunków szybkorosnących (topoli, wierzb, kasztanowca zwyczajnego, klonu jesionolistnego, klonu srebrzystego, robinii akacjowej oraz platanu klonolistnego), a dla pozostałych drzew 50 cm to kary nie będą naliczane.
Zabytkowe drzewa do ścięcia?
Według nowej tabeli wiekowej drzew ściąć bez ryzyka kary będzie można nawet 100-letnią topolę, 87-letniego kasztana czy ponad 50-letnie akacje czy klony. Ponieważ posłowie chcą dać dowolność samorządom, więc te mogą jeszcze bardziej zliberalizować przepisy.
- To tak jakby rada gminy decydowała uchwałą, czy pacjentowi w szpitalu wyciąć migdałki czy nerki. Nie można powierzać tak ważnej funkcji osobom, które nie mają do tego kompetencji. Drzewa rosną kilkadziesiąt lat - mówi WP inż. Jan Bigoszyński-Łazucki, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Dendrologicznego.
Zgadza się z nim Joanna Mazgajska ze Stowarzyszenia Baobab chroniącego zadrzewienie w miastach. Przypomina, że w Warszawie już dziś ścina się dziesięć razy więcej drzew niż jeszcze dwadzieścia lat temu. Z obliczeń Baobabu wynika, że rocznie wydawanych w stolicy jest 22 tys. pozwoleń na wycinkę.
- Przez ostatnie lata zniknęła z Warszawy liczba drzew odpowiadająca 17 Parkom Łazienkowskim. Drzewa to dobro wspólne. Nie można mówić, że to moja posesja, więc robię tam, co chcę. Tak samo może się tłumaczyć osoba spalająca plastiki - argumentuje Joanna Mazgajska.
Działaczka społeczna przypomina, że drzewa żyją dłużej niż ludzie, którzy podejmują decyzję o ich wycince. Część urzędników żali jej się, że już wcześniej zliberalizowane przepisy doprowadziły do tego, że wiele osób nie boi się kar. Twierdzi też, że nagminnie stare, nawet 200-letnie zdrowe drzewa są podtruwane, by móc je bez problemu wyciąć po uschnięciu.
Co ciekawe, jeśli nowe przepisy zostaną uchwalone przez Sejm, to skorzystają na niej także osoby, na które już nałożono kary. Nowelizacja zakłada bowiem pewnego rodzaju abolicję. Obejmie ona tych, którzy ścięli drzewa, które według nowych przepisów nie wymagały zezwolenia. Nie będą oni musieli płacić kar, jeśli postępowanie w ich sprawie nadal się toczy.