Eksperci: podatek bankowy może ograniczyć kredyty
Podatek od aktywów banków i ubezpieczycieli może ograniczyć akcję kredytową, co grozi negatywnymi zjawiskami w całej gospodarce - zgadzają się eksperci, z którymi rozmawiała PAP. Różnią się natomiast co do tego, czy koszty tego podatku zostaną przerzucone na klientów.
W czwartek projekt ustawy o podatku dla banków i ubezpieczycieli autorstwa posłów PiS wpłynął do Sejmu. Szef sejmowej Komisji Finansów Publicznych Wojciech Jasiński (Prawo i Sprawiedliwość) poinformował, że miesięczna stawka podatku bankowego wyniesie 0,0325 proc. i będzie naliczana od aktywów w wysokości ponad 4 mld zł. Stawka podatku w przypadku ubezpieczycieli wynieść ma za każdy miesiąc 0,05 proc. Podatek ma być wprowadzony od 1 lutego 2016 roku.
Zdaniem szefowej Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego prof. Elżbiety Mączyńskiej sama idea podatku nie jest zła, jednak powinna ona obejmować nie aktywa, a operacje finansowe.
Jak przypomniała, w bankach znaczną część aktywów stanowią wierzytelności, czyli m.in. należności z tytułu udzielonych kredytów. Podatek więc - powiedziała - grozi zahamowaniem działalności kredytowej.
Dodała, że również towarzystwa ubezpieczeniowe mogą realizować operacje spekulacyjne, które niekiedy mogą zagrażać bezpieczeństwu i nakręcać nadmierne ryzyko, także w ich przypadku bardziej właściwe byłoby opodatkowanie spekulacyjnych operacji finansowych.
Mączyńska wskazała, że wysokość podatku dostosowana jest do potrzeb realizacji programu wyborczego. "To nie jest wielkość, która mogłaby powalić, zniszczyć, czy bardzo mocno dokuczyć sektorowi finansowemu. Kilka miliardów sektor finansowy przeżyje. Kilkanaście miliardów rocznie wynosi zysk samego sektora bankowego, nie licząc ubezpieczeniowego i instytucji finansowych" - mówiła.
Szefowa PTE nie zgodziła się też z tezą, że koszty podatku zostaną przerzucone na klientów. "Jeżeli banki nadużywałyby swojej pozycji, znaczyłoby to, że instytucje, które chronią konsumenta, nie działają. Może tak być - ja tego nie wykluczam. Ale równocześnie jest konkurencja, otwierają się granice, otwierają się możliwości korzystania z usług finansowych w innych krajach i tutaj ten klient nie jest taki samotny" - podkreśliła.
Z kolei Piotr Kuczyński, główny analityk Xelion, podobnie jak prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz jest zdania, że koszty tego podatku będą przerzucone na klientów.
Kuczyński zwrócił także uwagę, że w projekcie ustawy jest mowa o podatku od wszystkich aktywów, "a więc ta najbardziej ostra wersja podatku". Przypomniał, że w Europie wiele krajów stosuje podobne rozwiązania, ale tylko na Węgrzech obowiązuje on w tak ostrej formie. "I to niewątpliwie uderzy potężnie w zyski sektora bankowego" - powiedział.
"To pokazuje, że politycy szukają pieniędzy na swoje zobowiązania wyborcze" - mówił analityk. "Ma on podobno przynieść 6 mld złotych. Trzeba brać pod uwagę, że tyle nie wyniosą wpływy do budżetu, bo od tych 6 mld będzie trzeba odjąć ponad 1 mld zł podatku CIT, gdyż o tyle mniejszy będzie zysk banków i sektora ubezpieczeniowego" - wyliczał.
Wskazał, że na Węgrzech, po wprowadzeniu podatku bankowego, o 30 proc. spadło udzielanie kredytów. "Można obawiać się więc, że banki przykręcą kurek z kredytami, będzie trudniej też dostać kredyty, co gospodarce - delikatnie mówiąc - nie pomoże, a na pewno zaszkodzi. A jeżeli zaszkodzi gospodarce, to też przykręci wpływy do budżetu. Więc może się okazać (...), że nie było warto tego robić" - zaznaczył.
Natomiast zdaniem szefa ZBP istotny jest także "efekt stabilnościowy", jaki wywołuje kolejne, w tak krótkim czasie, obciążenie sektora bankowego. Jak podkreślił podatek bankowy nałoży się m.in. na zobowiązania wobec Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, finansowanie SKOK-ów, pokrycie upadłości SK Banku, wypłaty z tytułu ustawy o pomocy dla kredytobiorców mieszkaniowych, a także obsługę tzw. sześciopaku, czyli łagodzenia skutków wahań kursowych dla kredytów walutowych.
"W sensie stabilnościowym może być to groźne i obawiamy się, że tak wielkie skumulowanie w tak krótkim czasie wielu obciążeń może spowodować to, że dla niektórych banków może to być bardzo ciężkie" - podkreślił szef ZBP.
"Podatek od aktywów jest formą w poważnej mierze dewastującą bankowe modele biznesowe w Polsce. Sugerowaliśmy, że jeśli już trzeba sięgać po ten podatek, to raczej poprzez formułę CIT-owską, a nie poprzez formułę od aktywów" - dodał.
Sam podatek - jak wskazał - z jednej strony może przynosić wpływy, z drugiej w innych miejscach będzie powodował obniżenie wpływów budżetowych i dodatkowe koszty. Według Pietraszkiewicza "może nastąpić zmniejszenie dochodów z podmiotów kredytowanych, ale także i banków, czyli zmniejszone dywidendy od niektórych banków, ale z drugiej strony w związku z przeniesieniem tych konsekwencji na realną gospodarkę, no po prostu niewykluczone, że część osób stanie w kolejce po świadczenia socjalne", bo firmy - pozbawione kredytowania - będą zwalniały pracowników.
Obecny minister finansów Paweł Szałamacha, jeszcze przed objęciem funkcji w MF mówił pod koniec października w TVN BiŚ, że przerzuceniu podatku bankowego na klientów może zapobiec państwowy bank PKO BP. "Wyobrażam sobie sytuację, w której prezes banku PKO BP, który jest kontrolowany przez Skarb Państwa, złoży oświadczenie publiczne, w którym zaprasza klientelę konkurencji, w przypadku gdy tamte banki próbowałyby podwyższyć swoje opłaty. Wówczas działając w takiej logice stracą biznes. Po to Skarb Państwa ma narzędzia jakim są jego aktywa, aby osiągać rozsądne cele gospodarcze" - powiedział.