Najbogatszy człowiek w Afryce zarobił 100 mln dolarów na kryzysie walutowym
Mimo że Nigeria zmaga się z kryzysem walutowym, jednej osoby to nie dotyczy. Najbogatszy człowiek w Afryce, Aliko Dangote, jest jedynym, który nie ma problemu z dostępem do twardej waluty.
23.06.2016 | aktual.: 23.06.2016 13:36
Mimo że Nigeria zmaga się z kryzysem walutowym, jednej osoby to nie dotyczy. Najbogatszy człowiek w Afryce, Aliko Dangote, jest jedynym, który nie ma problemu z dostępem do twardej waluty.
Kiedy w lipcu 2015 r. nigeryjski rząd ograniczył dostęp do dolarów dla krajowej gospodarki, żeby podtrzymać wartość lokalnej waluty - naira, okazało się, że firmy Dangote'a nie miały żadnych problemów, żeby zaopatrzyć się w dolary po niskim rządowym kursie - wynika z śledztwa przeprowadzonego przez Agencję Reutera.
Reuter's przejrzał transakcje walutowe wykonane między marcem a majem tego roku. Firmy Dangote'a mogły w tym czasie kupić aż 161 mld dolarów od banku centralnego. To około 9 procent wszystkich transakcji wykonanych przez bank.
Dangote zarobił na tym około 100 mln dolarów.
Nigeria oficjalnie powiązała swoją walutę z dolarem przez ostatni rok. Urzędowy kurs wahał się pomiędzy 197-199 nair za dolara. Po takiej cenie bank centralny sprzedawał twardą walutę firmom, które rząd państwa uznał za strategiczne dla gospodarki.
Tymczasem 20 czerwca postanowiono zerwać ze stałym kursem i urynkowić krajową walutę. To natychmiast sprowadziło kurs do poziomów z czarnego rynku i naira spadła w tym tygodniu o 42 proc.
Przedstawiciele małego biznesu już wcześniej narzekali, że wprowadzone restrykcje i obecne zmiany wypchnęły ich na pogranicze gospodarki. Frank Jacobs, prezes Stowarzyszenia Producentów Nigerii, powiedział, że 2 tysiące firm nie mogło zapewnić sobie dostaw surowców ze względu na brak dostępu do twardej waluty. Sto firm zamknęło działalność.
Wszystko "na legalu"
Zakupy dolarów przez Dangote'a były przy tym całkowicie legalne. 59-letni biznesmen miał zasłużyć na specjalne traktowanie, bo obiecał zbudować rafinerię naftową i ma uniezależnić swoimi przedsięwzięciami Nigerię od dostaw cementu i żywności. Import paliw kosztuje gospodarkę 6 mld dolarów rocznie. Mimo że jest jednym z największych państw wydobywających ropę, to jej nie przetwarza u siebie i jest skazana na import.
Firmy Dangote'a nie skomentowały rewelacji Reutera. Spółka Dangote Cement podała tylko, że dostała tyle dolarów, ile potrzebowała. „Uważamy, że jesteśmy po prostu traktowani fair i wcale nie mamy preferencyjnego traktowania” - odpisał na pytanie Reutera dyrektor finansowy Brian Egan.
Na pytania dziennikarzy nie zareagował bank centralny.
W analizowanym przez Reutera okresie czarnorynkowy kurs nairy wynosił 320. Różnica pomiędzy nim a stałym kursem rządowym 197 nair dała właśnie zysk około 101 mln dolarów.
Spadek cen ropy uderzył mocno w Nigerię. PKB w największej afrykańskiej gospodarce spadło w pierwszym kwartale po raz pierwszy od dwunastu lat. Przychody z eksportu ropy stanowiły niedawno 90 proc. całkowitych dochodów dewizowych państwa oraz 70 proc. przychodów budżetu.
Prezydent Muhammadu Buhari, były generał, który został wybrany na najwyższe stanowisko w państwie w marcu ubiegłego roku, robi wszystko, żeby kraj był bardziej samowystarczalny. Hasło „musimy produkować to, co jemy” dało mu wyborcze zwycięstwo. Jak często w takich przypadkach bywa, oznacza to jednak preferencje dla jednych przedsiębiorców kosztem innych, co w skali całej gospodarki zwykle nie jest korzystne.