Wspólne obligacje strefy euro? Niemcy nie chcą płacić za Greków i Włochów
Niemcy są przeciwne wprowadzeniu wspólnych obligacji dla krajów strefy euro - powiedziała w piątek rzecznik ministerstwa finansów największej gospodarki Europy. Odniosła się tym samym do mediów, który piszą o dyskusji w ramach Komisji Europejskiej odnośnie wprowadzenia takich papierów, nazwanych roboczo „Europejskimi Bezpiecznymi Obligacjami”.
27.01.2017 | aktual.: 27.01.2017 14:34
„European Safe Bonds” (ESB, europejskie bezpieczne obligacje) to pomysł dyskutowany obecnie w Komisji Europejskiej, podała niemiecka gazeta „Handelsblatt”, cytowana przez Agencję Reutera. Miały by to być wspólne obligacje dla całego bloku państw.
Niemcy już od dawna opierają się takim pomysłom. Ich reputacja na rynkach finansowych jest tak dobra, że muszą płacić najniższe poza Szwajcarią odsetki w Europie za swój dług. Zawdzięczają to nie tylko sile gospodarki, ale i zrównoważonemu budżetowi.
Zupełnie inną sytuację mają kraje na południu Europy, które dyscypliny budżetowej ani myślą utrzymywać lub mają z tym olbrzymie trudności, jak Grecja, Portugalia i Włochy.
Ten pierwszy kraj, mimo że też jest w strefie euro, musi płacić inwestorom za obligacje 10-letnie 7,1 proc. odsetek, drugi 4,1 proc., a trzeci 2,2 proc. Obligacje niemieckie o tym samym terminie zapadalności są tymczasem kupowane z rentownością poniżej 0,5 proc.
Sytuacja nie dziwi, bo dług Włoch i Portugalii przekracza poziom 130 proc. produktu krajowego brutto, a Grecji jest bliski 180 proc. PKB.
Pomysł wspólnych obligacji to próba wykorzystania renomy Niemiec do poprawy sytuacji najbardziej zadłużonych krajów strefy euro.
- Generalnie, negatywny stosunek rządu federalnego do idei euroobligacji się nie zmienił - powiedziała rzecznik ministerstwa finansów Niemiec Nadine Kalwey, cytowana przez Agencję Reutera.
Dodała, że ministerstwo ma wątpliwości, czy byłby wystarczający popyt na takie papiery, szczególnie w sytuacji kryzysu.
„Handelsblatt” zacytowała dokument, w którym Komisja Europejska sugeruje, że nowy instrument pożyczkowy powinien być badany przez Europejski Zarząd Ryzyka Systemowego (ESRB), który został założony w reakcji na globalny kryzys finansowy.
Dokument mówi, że instrument ma być formą zabezpieczenia emisji obligacji krajów strefy euro i że te obligacje powinny być zmieszane razem w jednym pakiecie.
ESRB miałby być odpowiedzialny za „ostrożnościową” kontrolę państw na poziomie makroekonomicznym, ale bez prawa do zmuszania krajów do przeprowadzenia zmian, a tylko z uprawnieniami do rekomendowania takich zmian.
"Handelsblatt" podaje, że celem programu ESB jest doprowadzenie do sytuacji, gdy 19 krajów strefy euro emituje wspólny dług. KE twierdzi, że to zminimalizuje ryzyko problemów systemu bankowego i bankructw poszczególnych krajów.
Niemcy jednak wydają się dobrze zdawać sprawę, że skoro mają na tym zyskać kraje bardziej rozrzutne, to stracą właśnie oni. Ryzyko takich papierów z pewnością byłoby wyższe od obligacji niemieckich, a więc i odsetki trzeba by płacić wyższe niż Niemcy płacą obecnie.