Wyrok za oszustwo na "czarne euro"
Na rok więzienia w zawieszeniu i grzywnę skazał w środę krakowski Sąd Okręgowy 37-letnią obywatelkę Francji z Kamerunu, która za 50 tys. euro sprzedała polskiemu biznesmenowi kawałki czarnego papieru, z których rzekomo mógł on uzyskać prawdziwe banknoty na 100 tys. euro.
24.08.2016 | aktual.: 26.08.2016 11:17
Oskarżona o oszustwo kobieta dobrowolnie poddała się karze. Po ogłoszeniu wyroku przeprosiła nieobecnego na sali pokrzywdzonego i zapewniła, że "nigdy więcej nie zrobi czegoś podobnego".
Jak podkreślała małopolska policja, była to pierwsza w Polsce akcja w sprawie "czarnego euro" zakończona zatrzymaniem sprawcy. W ciągu ostatnich 10 lat dwukrotnie dochodziło już do takich oszustw, ale pokrzywdzeni zgłaszali się za późno. Sprawcy, najczęściej pochodzący z krajów afrykańskich, zaraz po otrzymaniu pieniędzy błyskawicznie wyjeżdżają do państw, z których współpraca międzynarodowa pomiędzy organami ścigania jest utrudniona lub nie istnieje.
Jak przyznaje policja, transakcja, a w rzeczywistości oszustwo na "czarne euro", wygląda niezwykle atrakcyjnie. Oszustka przedstawia zainteresowanemu zabarwione na czarno kawałki papieru, po chwili spryskuje papier sprayem, zakrywa ręką i sekundę później wyciąga prawdziwy banknot. Zainteresowany myśli, że czarny papier zamienia się w prawdziwe banknoty, ale jest to tylko podmieniony banknot.
Do oszustwa doszło na początku maja. Do kobiety zgłosił się 30-letni mężczyzna zainteresowany ofertą. W toku transakcji kobieta poinformowała, że nie ma czasu na zamianę większej ilości pieniędzy i proponuje wymianę 100 tys. magicznie odbarwiających się "czarnych euro" za 50 tysięcy euro w gotówce. Transakcja doszła do skutku.
Policjanci zatrzymali Marie-Claire B.M. w momencie, gdy zbierała się razem z wyłudzoną kwotą z powrotem do Francji.
Kobieta przyznała się do zarzutów, wyraziła chęć dobrowolnego poddania się karze i złożyła wniosek o wydanie wyroku bez przeprowadzania procesu. Sąd skazał ja na karę 1 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i 3,6 tys. zł grzywny. Na poczet grzywny sąd zaliczył oskarżonej pobyt w areszcie tymczasowym i zwolnił ją z aresztu.
Oskarżona powiedziała przed sądem, że zgadza się z wyrokiem i nie będzie składała wniosku o jego pisemne uzasadnienie ani apelacji. - Chciałam przeprosić pana, który w aktach występuje incognito i któremu chciałam zabrać pieniądze, ale też powiedzieć, że nigdy więcej nie zrobię czegoś podobnego - powiedziała już po ogłoszeniu wyroku oskarżona.
Wyrok nie jest prawomocny.