Oto cała prawda o TTIP. Umowa da Polsce niewiele
Większe zmiany mogą objąć branże z wysokim cłem: farmaceutyczną, motoryzacyjną, część rolniczej czy handel surowcami energetycznymi.
30.09.2015 | aktual.: 30.09.2015 20:10
Umowa o wolnym handlu między UE a USA (TTIP) w najlepszym scenariuszu przyniesie Polsce wzrost PKB o 0,4 proc. Większe zmiany mogą objąć branże z wysokim cłem: farmaceutyczną, motoryzacyjną, część rolniczej czy handel surowcami energetycznymi - uważają eksperci.
O szansach i zagrożeniach, jakie niesie ze sobą negocjowana między Komisją Europejską a Waszyngtonem umowa o transatlantyckim partnerstwie handlowo-inwestycyjnym rozmawiali w środę w Warszawie ekonomiści, dyplomaci i przedstawiciele władz. Zgodzili się, że obecne szacunki dotyczące zysków z zawarcia porozumienia są bardzie powściągliwe, a ocena skutków nie jest tak jednoznaczna, jak wcześniej.
Konferencję "TTIP a polskie interesy" zorganizowało Stowarzyszenie Euro-Atlantyckie i Business Centre Club.
- Gdy spojrzymy na liczby, odzwierciedlają one to, co większość ekonomistów wie: że wielkość handlu zależy z jednej strony od potencjału gospodarczego kraju, z drugiej strony od odległości, a także od, nie zawsze precyzyjnych, składników, takich jak związki kulturowe, czy językowe - tłumaczył prof. Jan Michałek, dziekan Wydziału Nauk Ekonomicznych UW.
Średnio dla krajów UE udział Stanów Zjednoczonych w eksporcie i imporcie sięga 5,5 proc., natomiast w przypadku Polski jest na poziomie 2,5 proc. - zauważył ekspert. Przypomniał, że polskie firmy są zorientowane na bliższe rynki, głównie europejski.
Zdaniem Michałka wskutek zawarcia TTIP struktura handlu Polski, w razie realizacji ambitnego scenariusza, mogłaby przynieść wzrost eksportu do USA o 66 proc., natomiast import z Ameryki zwiększyłby się o 61 proc.
- Przyrosty są ogromne. Natomiast oczywiście trzeba pamiętać, że to są wzrosty od bardzo niewielkiej podstawy (...). To nie zmieni w sposób radykalny struktury naszego handlu, rynki unijne zawsze będą tymi kluczowymi - podkreślił. ##PKB wzrośnie minimalnie - W tych szacunkach, które zostały zrobione na zlecenie Komisji Europejskiej, zazwyczaj mówi się, że w przypadku tych optymistycznych wariantów przyrost PKB wyniesie 0,5 proc. W przypadku Polski te potencjalne zmiany są mniej więcej o połowę mniejsze. W scenariuszu "skromnym" to wynosi 0,1 proc., w takim, który powinien się udać - 0,2 proc., a w fantastycznym - gdzie wszystko się udaje i wszystkie bariery są zniesione - 0,4 proc. - wskazał profesor.
- Znaczenia TTIP dla Polski nie należy więc przeceniać w sensie wartości absolutnych, dlatego, że punkt wyjściowy jest stosunkowo niewielki - dodał. Według niego większe zmiany mogą być odczuwalne tam, gdzie cła są wysokie: w branży farmaceutycznej, motoryzacyjnej, niektórych sektorach rolnictwa, czy handlu surowcami energetycznymi.
David Wallace, szef sekcji politycznej Ambasady Wielkiej Brytanii w Warszawie uznał jednak, że porozumienie o wolnym handlu, połączone z jednolitym rynkiem unijnym przyniesie Polsce korzyści w postaci udziału w łańcuchu dostaw. Z perspektywy brytyjskiej - mówił - oznacza wzrost liczby miejsc pracy oraz zwiększenie konkurencyjności.
Zauważył, że UE i USA poprzez TTIP "wkraczają na nowe terytorium", stąd wskazana jest ostrożność, ale po obu stronach Atlantyku umocnią się tylko związki istniejące dotychczas. ##Wątpliwości ekspertów Dr Marek Grela, były ambasador RP przy UE zwrócił uwagę, że unijno-amerykańskie stosunki gospodarcze w głównej mierze opierają się na wzajemnych inwestycjach, a handel stanowi w nich zaledwie 20 proc. Handel - jak podkreślił - ma o wiele większe znaczenie dla gospodarki europejskiej, a to rodzi asymetrię.
Wyraził też wątpliwość co do chęci USA do sprzedaży surowców energetycznych, o co zabiega UE, a które dla Waszyngtonu mają wartość strategiczną i stanowią element konkurencyjności ich gospodarki. - Trudno sobie wyobrazić, że Amerykanie krajom europejskim będą sprzedawać nośniki energii poniżej cen rynku światowego - powiedział.
Negocjacje w sprawie transatlantyckiego partnerstwa inwestycyjno-handlowego trwają od 2013 roku. Celem porozumienia jest powołanie obszaru wolnego handlu obejmującego swym zasięgiem obszar USA i Unii Europejskiej. Zniesionych ma być większość ceł, zrównane mają być normy produkcji i bezpieczeństwa.
Następna, 11. runda rozmów odbędzie się w październiku w USA. UE zawarła już umowy o wolnym handlu z Koreą Południową i Kanadą. Negocjuje też około 20 porozumień z innymi krajami, m.in. z Japonią i Wietnamem.