Bruksela zafunduje nam rewolucję w handlu wódką
Koniec prywatnych sklepów z alkoholem, powrót państwowego monopolu i astronomiczne ceny za wódkę - taką powtórkę z PRL-u chce nam zafundować Unia Europejska. Tyle że teraz to się nazywa "model skandynawski".
Światowa Organizacja Zdrowia w dokumencie przygotowanym dla Komisji Europejskiej zaleca wyprowadzenie handlu alkoholem poza tereny miejskie, monopol państwa na dystrybucję mocnych trunków, zaostrzenie polityki reklam alkoholi.
- WHO postuluje też ograniczenie dostępności alkoholu poprzez podwyższenie akcyzy. Nie ma jednak wskazanego poziomu docelowego, a jedynie kierunek zmian - mówi Leszek Wiwała, prezes Związku Pracodawców Polskiego Przemysłu Spirytusowego.
Debata publiczna na ten temat dopiero się rozpoczyna. Kluczowe będzie najbliższe pół roku, bo w tym czasie Komisja Europejska zdecydować, w jakim kierunku pójdą zmiany w polityce alkoholowej.
- Ważne jest, aby Polska była głosem rozsądku pomiędzy konserwatywnymi rozwiązaniami szwedzkimi a liberalnym podejściem na południu Europy. Do tej pory wspieraliśmy model skandynawski. Ministerstwo Zdrowia nie dawało nawet dokumentów do konsultacji międzyresortowych i społecznych - stwierdza prezes ZPPPS.
Na zorganizowanej przez związek debacie pojawili się przedstawiciele ministerstw rolnictwa oraz finansów. Ze strony resortu zdrowia nie było nikogo. Tymczasem, jak podkreśla wiceminister rolnictwa Andrzej Butra, produkcja i sprzedaż alkoholi w Polsce to bardzo ważna gałąź gospodarki.
- Mamy doskonałej jakości surowce i wyśmienite wielowiekowe receptury - mówi wiceminister i przypomina, że cała branża alkoholowa generuje w naszym kraju 250 tys. miejsc pracy. - Co prawda liczba podmiotów produkujących alkohol spadła w ostatnich latach z 350 do ok. 170, ale jednocześnie wzrosła produkcja z 0,6 tys. metrów sześciennych do 1,6 tys. metrów sześciennych alkoholu - dodaje.
Głównym beneficjentem obecnego systemu jest Ministerstwo Finansów. To ono zgarnia 50 procent z tego, co płacimy w sklepie za alkohol. Z rynku wartego 32 mld zł rocznie 10,2 mld zł trafia do budżetu z podatku akcyzowego, a ponad 7 mld zł z wpływów VAT. Na spotkaniu branży spirytusowej wiceminister finansów Jacek Kapica przypomniał, że akcyza nie była u nas podwyższana od 2009 roku, zatem biorąc pod uwagę wzrost zamożności Polaków i inflację, jej wysokość de facto spadła. Na szczęście na razie żadne podwyżki nie są planowane.
- Ministerstwo Finansów nie prowadzi żadnych prac dotyczących podwyższania stawki akcyzy na wyroby alkoholowe. Nie oznacza to, że nie analizujemy poziomu obciążeń takich wyrobów i tego, jaki ma to wpływ na ceny i strukturę spożycia - mówi Jacek Kapica.
Jak przyznał, resort nie sprawdzał, czy wprowadzenie skandynawskiego modelu dystrybucji alkoholu miałoby wpływ na wzrost lub spadek dochodów budżetowych z cła i akcyzy. Jego zdaniem mogłoby to prowadzić z jednej strony do rozwoju handlu nielegalnym alkoholem na bazarach i wśród sąsiadów. Z drugiej strony możliwe jest też, że Polacy po wyprowadzeniu sprzedaży alkoholu na przedmieścia mogliby kupować tam po prostu większe ilości na zapas.
Na razie Polska nie ma wspólnego i spójnego stanowiska w sprawie zmian w unijnej polityce alkoholowej. Jak podkreśla Leszek Wiwała, nie udało się nawet rozpocząć dialogu z Ministerstwem Zdrowia. Prezes PZPPS boi się, że gdy w maju do resortu zdrowia trafią wstępne propozycje unijne, to nie zostaną one rozesłane do pozostałych ministerstw. Na szczęście nawet jeśli na poziomie unijnym zmiany wejdą w życie, to nie będą one obligatoryjne dla wszystkich krajów.
Unia Europejska chce harmonizacji przepisów w poszczególnych krajach. Obecnie chodzi głównie o kwestie zdrowotne, jak na przykład wspólne dla wszystkich oznaczenie szkodliwości alkoholu. Pozostałe kwestie pozostaną najprawdopodobniej w kompetencji krajów członkowskich - uspokaja Leszek Wiwała.
Oby, bo wprowadzenie w Polsce "modelu skandynawskiego" oznaczałoby rewolucję. W każdym razie na pewno handlową.