Kosztowne odśnieżanie i czy można na nim oszczędzić
W sklepie, w pracy, czy autobusie... wypowiadane z kpiną w głosie co chwila słychać zdanie: "Zima znów zaskoczyła drogowców!". Nie zdajemy sobie jednak sprawy, ile miasta wydają na odśnieżanie chodników, ulic i dróg oraz że te koszty stanowią lwią część ich budżetów.
Choć pługi i solarki pracują niemal bez przerwy w wielu miejscach nie widać efektów. Postanowiliśmy sprawdzić, jak sytuacja wygląda w trzech miastach. Nasz wybór padł na Warszawę, jako miasto stołeczne, niewielki Zamość i bardzo mały Bytom Odrzański.
W Warszawie, gdzie zameldowanych jest 1,7 mln osób, od początku sezonu zimowego wydano na oczyszczanie miasta ponad 60 mln złotych. Dla porównania budżet stolicy na kulturę wynosi ok. 40 mln złotych. Trudno oszacować, ile jeszcze stolica wyda na ten cel. Wszystko zależy od warunków pogodowych, a te, jak wskazują meteorolodzy, nie będą łaskawe.
_ - Wydawać będziemy tyle, ile będzie potrzeba. Wszystko zależy od pogody _ - mówi Iwona Fryczyńska, rzecznik prasowy Zarządu Oczyszczania Miasta w Warszawie._ - Kwotę 60 mln złotych wydaliśmy zarówno na oczyszczanie przejść dla pieszych, jak i 1/3 warszawskich ulic. Za pozostałe odpowiadają inni właściciele. Pieniądze idą również na wywóz śniegu, ale to robimy tylko w wyjątkowych przypadkach, np. wąskich przejściach _ - dodaje.
Mimo że miasto wydało już tak dużo na odśnieżanie, efekty ciężko zobaczyć. Przez stale padający śnieg drogi są białe. Chodniki łatwiej byłoby przemierzyć skuterem śnieżnym niż pieszo.
Nieco lepiej sytuacja wygląda w Zamościu. To niemal 70 tysięczne miasto z zimą radzi sobie całkiem dobrze. Drogi podzielone według standardów zimowego utrzymania są odśnieżane na bieżąco. Te najważniejsze są czarne i mokre, na drogach osiedlowych natomiast zalega niewielka warstwa śniegu i błota pośniegowego.
_ - Tylko w grudniu wydaliśmy na odśnieżanie 70 tys. złotych. Pieniądze te przeznaczyliśmy również na zwalczanie śliskości. Już szacujemy, że wydatki na styczeń będą zdecydowanie większe. Wszystko przez wzmożone opady śniegu i marznącego deszczu _- ocenia Anna Muszyńska z Zarządu Dróg Grodzkich w Zamościu. Nie uwzględniając wielkości miasta, ewenementem na skalę ogólnopolską jest natomiast kilkutysięczny Bytom Odrzański. Miasteczko dysponuje jedynie traktorem wyposażonym w pług, zaś jego burmistrz Jacek Sauter uważa wydatki na odśnieżanie za zbędne.
_ - U nas chodniki mają priorytet. W dużej mierze odśnieżają sami mieszkańcy _- wyjaśnia Jacek Sauter. _ - Stale powtarzam mieszkańcom, że jeśli chcą mieć burmistrza, który zapewni im czarne drogi, to ja po prostu się do tego nie nadaję _- dodaje.
Sauter uważa, że bezcelowa jest walka z naturą, która wcale nie musi być łaskawa, a pieniądze wydane na odśnieżanie, po kolejnych opadach, są już historią.
Zapytaliśmy rzeczniczkę Zarządu Oczyszczania Miasta w Warszawie Iwonę Fryczyńską, co sądzi o takim rozwiązaniu.
_ - Trzeba byłoby zadać pytanie, czy mieszkańcy Warszawy są przygotowani na takie zmiany. Sądzę, że to niemożliwe. Warszawa jest miastem stołecznym i musi spełniać pewne standardy. Natomiast decyzję o prowadzonych działaniach podejmuje Rada Miasta Warszawy - _ kwituje Fryczyńska.
Burmistrz Bytomia Odrzańskiego uważa, że w niewielkich miastach łatwiej jest pogodzić się z gorszymi warunkami na drogach, a zaoszczędzone pieniądze wydać na ważniejsze cele, np. remonty szkół. Jednocześnie zgadza się z Iwoną Fryczyńską twierdząc, że przeniesienie praktyk z Bytomia Odrzańskiego do Warszawy byłoby raczej niemożliwe.
Zadowoleni z takiego włodarza Bytomia Odrzańskiego zdają się być mieszkańcy. Sauter rządzi miastem już od kilkunastu lat, a w dwóch ostatnich wyborach samorządowych zyskał ponad 90 proc. poparcie swojej społeczności.
_ - Przy oszczędnym gospodarowaniu na odśnieżanie wydamy w styczniu i lutym od 20-30 tys. złotych. Jeśli pogoda będzie jednak podobna do tej z minionego tygodnia, to powiem dość wydawaniu pieniędzy na odśnieżanie _ - uzasadnia Jacek Sauter.
Kamil Jakubczak