Analitycy: na rynku nerwowo, więc złoty traci na wartości
Polska waluta w czwartek po południu traciła na wartości wobec głównych walut. Ok. godz. 14.40 za euro trzeba było zapłacić 4,28 zł, za dolara 3,44 zł, a za franka 3,56 zł. Analitycy wskazują, że w kolejnych tygodniach złoty może nadal tracić na wartości.
W czwartek rano za wspólną walutę płacono 4,25 zł, za dolara 3,39 zł, a za franka 3,54 zł.
Także na europejskich parkietach po południu zdecydowanie pogorszyły się nastroje. Także w Warszawie obserwujemy duże spadki. WIG20 o 15:44 spada o 1,48 proc. O 17:15 sytuacja wyglądała jeszcze gorzej. Indeks największych spółek spadał o 1,93 proc.
To nie był dobry dzień dla inwestorów. Ostatecznie WIG20 spadł o 1,67 proc., WIG o 1,34 proc. Z rynku walut też same złe informacje. Złoty osłabił się wobec wszystkich głównych walut. Euro kosztuje 4,293 zł, dolar 3,4529 zł, frank 3,574 zł, a funt 5,3528 zł.
Analityk X-Trade Brokers Marcin Kiepas stwierdził, że okres, kiedy relatywnie dobre nastroje panowały na rynkach, zaczyna przemijać. - Bezpośredniego powodu osłabiania się złotego należy też szukać w wypowiedziach europejskich polityków, szczególnie niemieckich, którzy mówią m.in., że fundusze z ESM i EFSM (europejskie fundusze stabilizacyjne - PAP) nie są wystarczające do zażegnania kryzysu - wskazał w rozmowie z PAP.
Dodał, że poprawy nastrojów na rynkach finansowych nie przyniesie unijny szczyt, który rozpoczyna się w czwartek.
Podobnego zdania jest główny analityk walutowy DM BOŚ Marek Rogalski, który stwierdził, że czwartkowe osłabienie złotego jest skutkiem utraty nadziei przez inwestorów, że unijny szczyt przyniesie jakieś rozwiązania.
- Widać, że nie ma pomysłu, jak opanować m.in. sytuację na rynku długu Hiszpanii i Włoch i to jest klucz tego szczytu - aby coś się na ten temat pojawiło. A to się nie dzieje, więc na rynkach znów jest nerwowo - powiedział PAP.
Dodał, że pierwsza połowa lipca może być bardzo nieciekawa na rynkach. - Będziemy mieć powtórkę tego, co działo się w maju - wskazał.
Podobnie uważa Kiepas. - Zwiększają się szanse na to, że w ciągu najbliższych dwóch tygodni polska waluta jeszcze bardziej się osłabi. W ostrożnych prognozach za euro możemy płacić 4,35 zł, a za dolara 3,49-3,50 zł - powiedział.
- Nadzieja jest jeszcze w przyszłotygodniowym posiedzeniu Europejskiego Banku Centralnego. Jeśli i on nie zdecyduje się na działanie, to katalog czynników, które mogłyby dawać pozytywne impulsy, wyczerpie się. Pozostaną tylko dane makroekonomiczne, a te są słabe - ocenił.
Kiepas stwierdził, że poprawa nastrojów na rynkach, a co za tym idzie - istotne umocnienie złotego - spodziewane jest dopiero późną jesienią.