Niedziela w Belgii - zasadniczo bez handlu, ale są wyjątki
W Belgii sklepy otwarte są zasadniczo od poniedziałku do soboty, ale przepisy zakazujące handlu w niedzielę dopuszczają wyjątki, dzięki którym mieszkańcy tego kraju nie mają problemu z zakupem podstawowych artykułów każdego dnia.
01.09.2016 | aktual.: 09.09.2016 10:06
Nie ma oczywiście mowy o całodniowych niedzielnych "wycieczkach" do centrów handlowych, sklepów z odzieżą, czy meblami. Amatorzy takich zakupów muszą się liczyć z tym, że w niedzielę czy święta pracownicy tych placówek również mają wolne i są one po prostu zamknięte.
Regulacje dotyczące handlu - choć nie są nowe - cały czas wywołują kontrowersje wśród części mieszkańców Belgii. Jeśli tylko z jakichś powodów odstępuje się od zakazu niedzielnego handlu informacje te bardzo szybko przekazywane przez media. W internecie nie brak też poradników, co zrobić, by jednak móc w niedzielę skorzystać z możliwości zakupów innych niż spożywcze. Jedną z możliwości jest udanie się do centrum outletowego pod holenderską granicę. "To tylko półtorej godziny drogi z Brukseli" - przekonują autorzy jednego z wpisów.
Wyłączone z zakazu są też niektóre strefy, zwłaszcza turystyczne; w centrum Brukseli sklepy odzieżowe mogą być otwarte jedną niedzielę w miesiącu. Raz na jakiś czas organizowane są przez stowarzyszanie sprzedawców "Comeos" niedziele handlowe, do których sklepy przystępują na zasadzie dobrowolności. Takim wydarzeniom sprzeciwiają się związki zawodowe, które wzywają do ich bojkotu, a także zwracają się do władz miejskich o blokowanie inicjatywy.
Przy okazji ogólnokrajowej niedzieli handlowej w 2014 roku Jacqueline Stevens ze związku CNE przekonywała, że otwarcie sklepów tego dnia nie przyczynia się do powstawania nowych miejsc pracy, a sprawia, że już istniejące mogą być zagrożone.
Przez media przy tej okazji przetacza się dyskusja, w której pojawiają się - znane również w Polsce - argumenty. "Otwarcie sklepów w niedzielę oznacza mniej czasu dla dzieci i przyjaciół, mniej czasu na budowanie więzów społecznych" - przekonywał w dzienniku "Le Soir" socjolog Jean-Yves Boulin.
Chcący połączyć niedzielne zakupy z rozrywką czy wycieczką mają jednak inne możliwości niż udanie się do sklepu. W Belgii popularne są "pchle targi", które organizowane są w wielu miejscach kraju.
W niedzielne przedpołudnia otwartych jest też wiele mniejszych sklepów spożywczych. Cały dzień można zrobić drobne zakupy w prowadzonych gównie przez rodziny imigrantów niewielkich sklepikach na rogach ulic.
Według danych "Comeos" handel w Belgii generuje ponad 11 proc. PKB kraju; w sektorze tym pracuje ponad 230 tys. osób.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka