Problemy InPostu z dostarczaniem przesyłek. Klienci szukają swoich paczek
Jedna z częściej wybieranych przez kupujących w internecie firm kurierskich ma ostatnio poważne problemy z terminowym ich dostarczaniem. O swoich problemach informują na fanpage'u InPostu zrozpaczeni klienci. W niektórych przypadkach czekają nawet 10 dni na paczki, które miały dotrzeć do nich w ciągu 48 godzin.
20.11.2016 | aktual.: 22.11.2016 23:42
Aktualizacja 13:42
Zdenerwowania na InPost nie kryje Marek, który od kilku już dni próbuje ustalić, co się stało z jego przesyłką: Moja paczka od 4 dni leży w oddziale Rybnik. Formularz kontaktowy, telefon do Was. I nic. ZERO reakcji. Nawet nie ma wpisu na stronie - czytamy na fanpage'u firmy .
Po tych słowach InPost jednak odpowiada: Przesyłka została dziś umieszczona pomyślnie w paczkomacie.
To jednak nie okazało się dla rozżalonego klienta satysfakcjonujące, bo po kilku godzinach odpisał: Towar uszkodzony !!! Paczka wrzucona na sam koniec paczkomatu. To nie koniec sprawy - zapowiada Marek, umieszczając zdjęcie zgniecionej przesyłki. Świeżych wpisów tego rodzaju jest znacznie więcej.
„Moja paczka 2 dni leżała w oddziale inpost, potem w piątek ruszyła do paczkomatu i dziś... znów jest w oddziale. Jak to możliwe?!”
„Weekend generalnie obchodzicie co najmniej od czwartku. Paczkomaty nie przyjmują przesyłek. Infolinie obsługuje chyba jeden student, w dodatku zupełnie bezradny. Reklamacji nie przyjmie. Anulacji przesyłki także nie. ALE !! PINIĄDZE Wzięły i zadowolone.”
„Paczka, która miała być umieszczona w paczkomacie trafiła do punktu, z którego nie może zostać odebrana ze względu na godziny pracy. Na infolinie dzwonie od trzech dni po 1,5 godziny i nikt nie raczy odebrać, na e-maile również nikt nie odpowiada. Kiedyś uważałam Was za rzetelną firmę, ale teraz to jakaś masakra.”
„16.10.2016 zamówiłem coś na allegro. 17.10.16 otrzymałem informację, że nadano przesyłkę w oddziale inPost. 19.10.2016 otrzymałem informację, że przesyłkę doręczono... ale pytanie komu?! Bo nie doszła do mnie!” (przy wpisach z fanpage'a zachowaliśmy oryginalna pisownię - przyp. red.)
O podobnym problemie swojego czytelnika napisał też „Fakt”. To właśnie w przypadku Marka z Wrocławia InPost dostarczał paczkę 10 dni, a powinien w ciągu dwóch. Jak relacjonuje dziennik, do stolicy Dolnego Śląska przesyłka dotarła dopiero w piątym dniu swojej podróży. Potem niestety było jeszcze gorzej, bo ślad po niej zaginał.
Mimo tego, że pracownicy InPost na infolinii zapewniali każdego kolejnego dnia oczekiwania, że to już ostatni i paczka dotrze do adresata, tak się jednak nie działo. Jak w komedii pomyłek historia ta pełna jest zadziwiających zwrotów akcji, składania reklamacji i godzin ze słuchawką przy uchu.
Mimo stałego oczekiwania w domu na upragnioną paczkę, kurierzy informowali np., że nikogo nie było w domu. Inny pracownik InPost, który wreszcie już podobno miał ją w swoim samochodzie i jechał do pana Marka, był zdziwiony telefonem od niego. Ostatecznie przesyłka dotarła po 10 dniach i dopiero wtedy InPost odpowiedział na post na Facebooku w sprawie tej przesyłki: "Dziękujemy, wyjaśniamy sprawę z oddziałem doręczającym. Jak tylko otrzymamy odpowiedź, przekażemy Ci ją".
Jak tłumaczy na łamach dziennika rzecznik InPost, Wojciech Kądziołka często się zdarza, że to ze względu na nieporozumienia między sprzedawcą, a kupującym dochodzi do podobnych sytuacji. Tak też miało być w tym przypadku. Jeśli jednak tylko o to chodzi, to jak wytłumaczyć fakt, że system InPost już 15 listopada informował, że paczka jest we Wrocławiu.
Tymczasem przez kolejne trzy dni nikt z kurierów u pechowego klienta firmy się nie pojawił? Dlaczego też tak często powtarza się historia takiego właśnie długiego „leżakowania” przesyłek w oddziałach firmy w miastach gdzie paczki mają być doręczone? Zapytaliśmy o to rzecznika firmy.
Kądziołka przekonuje, że "Fakt we właściwym sobie stylu podkręcił informacje". - Tamta przesyłka została wysłana 14 a nie 10 jak napisała gazeta, a została doręczona w piątek czyli po 4 dniach od nadanie, co jest zgodne z regulaminem. W związku więc z podaniem nieprawdy nasza kancelaria przygotowuje prośbę o sprostowanie - mówi rzecznik InPost.
- Dopuszczamy krytykę ale niech będzie ona zgodna z faktami w przeciwnym razie będziemy korzystać z wszelkich dopuszczalnych prawem środków by chronić dobre imię spółki - dodaje.