Wyrok dla komornika to nie wszystko. Mecenas Obara chce ścigać banki oraz paserów

- Najazd Hunów na Europę to była wycieczka turystyczna przy tym zajęciu komorniczym - mówiła sędzia, która orzekła w głośnej sprawie komornika z Działdowa. Zajął on sprzęt za kilka milionów złotych i rozsprzedał za grosze. Mecenas Lech Obara, który prowadził sprawę pokrzywdzonego przedsiębiorcy nie rezygnuje i chce walczyć dalej.

Wyrok dla komornika to nie wszystko. Mecenas Obara chce ścigać banki oraz paserów
Źródło zdjęć: © PAP | Mecenas Lech Obara i pokrzywdzony przedsiębiorca Wiktor Chruściel. Foto:PAP/Tomasz Waszczuk
Sebastian Ogórek

18.04.2017 | aktual.: 18.04.2017 12:09

- Najazd Hunów na Europę to była wycieczka turystyczna przy tym zajęciu komorniczym - mówiła sędzia, która orzekła w głośnej sprawie komornika z Działdowa. Zajął on sprzęt za kilka milionów złotych i rozsprzedał za grosze. Mecenas Lech Obara, który prowadził sprawę pokrzywdzonego przedsiębiorcy, nie rezygnuje i chce walczyć dalej.

- Jesteśmy jak buldog francuski. Czepiamy się i nie puszczamy. Tu też nie odpuścimy. Będziemy walczyć o sprawiedliwość, gdzie i z kim tylko się da - mówi Wirtualnej Polsce mec. Lech Obara. To on najpierw nagłośnił sprawę komorniczego wyłudzenia, a we wtorek doprowadził do ogłoszenia wyroku, w którym Sebastian Sz. usłyszał prawomocny wyrok bezwzględnego pozbawienia wolności. Za kratki ma trafić na 2,5 roku.

Przez pięć lat nie może być też komornikiem. Wymierzono mu także grzywnę 10 tys. zł oraz dodatkowo nakazano naprawienie szkody i wypłacenie poszkodowanemu 190,7 tys. zł. Mało? To tak zwana kwota minimalna.

- Będziemy domagać się teraz zasądzenia pełnej kwoty zajętego bezprawnie majątku, czyli nawet kilku milionów złotych, w procesie cywilnym. Sądzimy jednak, że ta kancelaria już się na poczet naszego procesu zabezpieczyła i nie ma niczego. Dlatego pieniądze będziemy chcieli od firmy ubezpieczeniowej, w której wykupiono polisę - mówi WP mec. Obara.

Tu także może być jednak problem, bo doszło do przestępstwa umyślnego. Ubezpieczyciel na tej podstawie może więc odmówić wypłaty odszkodowania. Jak przedsiębiorca będzie mógł odzyskać pieniądze? Skarżąc Skarb Państwa na kilka milionów złotych.

Dla Obary to jednak cały czas za mało. Chce ukarać wszystkich winnych oszustwa. A lista jest długa - od banku, który za wcześnie i zbyt stanowczo domagał się zwrotu pieniędzy, przez rzeczoznawców, aż po firmy i przedsiębiorców, którzy części samochodowe kupowali za bezcen.

- Sędzia ogłaszając swój wyrok mówiła nie tylko o przestępstwie, ale wręcz o grabieży, bandyterce. To był cały układ, który doprowadził do tej licytacji, tfu, do tego złodziejstwa - poprawia się szybko mec. Obara.

Jak tłumaczy, to bank domagał się od komornika rozsprzedaży zajętych felg, opon, części bez licytacji, co było jawnym naruszeniem wszelkich możliwych procedur i prawa. A to oznacza, że też jest winien. Z kolei nabywcy tych towarów musieli wiedzieć, że coś jest nie tak, bo cena opony to minimum kilkadziesiąt, czasem kilkaset złotych. Tymczasem oni kupowali je za kilka złotych. Obara podejrzewa więc, że wszystko to było przez nich ukartowane i majątek sprzedawano zaprzyjaźnionym kupcom.

- Z dokumentów wynika, że mówimy o milionie złotych odszkodowania. Nie cały majątek został jednak zinwentaryzowany. Trudno też to dziś policzyć. Prawo umożliwia jednak sądowi wydanie własnej oceny i zasądzenie odpowiednio wysokiej kwoty - mówi prawnik.

Osobne sprawy chce więc założyć Polskiemu Spółdzielczemu Bankowi w Ciechanowie. Mecenas Obara przypomina, że jego zarządzającym grozi odpowiedzialność cywilno-karna, bo podjudzali do szybkiej rozsprzedaży. A ponieważ przez to przyczynili się do straty, więc powinni też oddać pieniądze.

Jak dodaje, boi się, że tego typu sprawy będą się ciągnąć przez lata, więc woli z bankowcami usiąść do stołu i zobaczyć co zaproponują.

- Pozwiemy na pewno kupujących sprzęt. Oni też przyczynili się do tej grabieży. Chcemy dać jasny sygnał, że sprawiedliwość powinna dosięgnąć każdego, kto uczestniczył w tym procederze - mówi nam mec. Obara.

Co dzieje się z pokrzywdzonym przedsiębiorcom? Jego biznesu wartego miliony złotych dawno już nie ma. Z Mazowsza przeprowadził się do Wrocławia, bo tam znalazł zajęcie. Jeździ do Szwecji i Niemiec, skąd sprowadza używane meble i sprzedaje na targach.

- On walczy o życie. To jest starsza już osoba, która miała nawet problem z zakupem biletu na ogłoszenie wyroku - podsumowuje mec. Obara.

proceskomorniklech obara
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (133)