Afera VW. Czy twój samochód truje?
Polscy właściciele aut Škoda, Seat i Volkswagen z silnikami Diesla mogą sprawdzić na stronach tych marek w internecie, czy w ich pojazdach zamontowano oprogramowanie do manipulowania wskaźnikami ilości trucizn w spalinach - informuje ,,Gazeta Wyborcza".
07.10.2015 | aktual.: 13.10.2015 18:36
Polscy właściciele aut Škoda, Seat i Volkswagen z silnikami Diesla mogą sprawdzić na stronach tych marek w internecie, czy w ich pojazdach zamontowano oprogramowanie do manipulowania wskaźnikami ilości trucizn w spalinach - informuje ,,Gazeta Wyborcza".
Problem dotyczy aut z silnikami typu EA 189 o pojemności 1,2 i 1,6 l oraz 2 l, które spełniają normę toksyczności spalin Euro 5. Aby sprawdzić, czy auto ma taki silnik, trzeba w odpowiednim polu wpisać numer identyfikacyjny VIN samochodu.
Volkswagen na opłacenie kosztów napraw zarezerwował 6,5 mld euro. Analitycy uważają, że mogą one sięgnąć nawet 35 mld euro.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie wyklucza, że może wszcząć postępowanie dotyczące np. ochrony interesów polskich konsumentów.
Afera wybuchła, kiedy amerykańska Agencja Ochrony Środowiska uznała, że Volkswagen dopuścił się oszustwa, instalując w samochodach sprzedawanych w USA specjalne oprogramowanie, które czyniło silniki Diesla "zielonymi" tylko w czasie oficjalnych testów homologacyjnych, a w codziennej eksploatacji wielokrotnie przekraczały one obowiązujące normy.
Jak informował Samar, instytucja zajmująca się monitorowaniem rynku samochodów, z danych na koniec 2014 r. wynika, że w Polsce zarejestrowanych jest prawie 107 tys. aut z silnikami EA 189. 47 proc. z nich to volkswageny, 27 proc. to skody, a 23 proc. to różne modele audi. Pozostałe 3 proc. to nieliczne modele marki Seat.