Nawet 5 tysięcy złotych kary za zbieranie grzybów. Uważaj wchodząc do lasu

Lasy są w Polsce przeważnie państwowe, a ich właściciel, choć pozwala nam w nich przebywać, decyduje precyzyjnie, co nam wolno a czego nie wolno. Warto wiedzieć, co zrobić, by po grzybobraniu, zamiast kosza pełnego dorodnych okazów, nie przynieść mandatu. Ten może uszczuplić nasz majątek nawet o 5 tysięcy złotych.

Nawet 5 tysięcy złotych kary za zbieranie grzybów. Uważaj wchodząc do lasu
Źródło zdjęć: © WP.PL | Joshua Mayer / Flickr (CC BY-SA 2.0)

08.08.2016 | aktual.: 09.08.2016 15:06

Lasy są w Polsce przeważnie państwowe, a ich właściciel, choć pozwala nam w nich przebywać, decyduje precyzyjnie, co nam wolno a czego nie wolno. Warto wiedzieć, co zrobić, by po grzybobraniu, zamiast kosza pełnego dorodnych okazów, nie przynieść mandatu. Ten może uszczuplić nasz majątek nawet o 5 tysięcy złotych.

Zakazy i nakazy dotyczące przebywania w lesie możemy znaleźć w XIX rozdziale Kodeksu wykroczeń - Szkodnictwo leśne, polne i ogrodowe. Za złamanie przepisów możemy zostać ukarani przez straż miejską lub leśną. Obie służby mają prawo do wystawienia nam mandatu. Jak dużego? To zależy od przewinienia i skali wyrządzonych szkód w mieniu państwowym.

Choć tak zwane "bezprawne korzystanie z lasu" jest najczęściej wykrywanym wykroczeniem przez Lasy Państwowe, to stanowią one jedynie ułamek wartości szkód, jakie ponosi ta instytucja. Największy problem stanowi kradzież drewna.

Według ostatnich dostępnych danych statystycznych służba leśna i straż leśna wystawiają około 13 tysięcy mandatów rocznie, średnio po 100 zł każdy. Są jednak przewinienia, za które możemy zapłacić dużo więcej. **

Cenne runo

Niedozwolone są zachowania, które można określić "leśnym wandalizmem". Część z nich to rzeczy z pozoru błahe, o których nikt nie pomyślałby jako o czynnościach złych i karalnych.

Art. 153. Kodeksu stwierdza, że kto w nienależącym do niego lesie, czyli na przykład w lesie Lasów Państwowych (te tylko teoretycznie należą do obywateli), zbiera mech, ściółkę, gałęzie, trawę, wrzos, zioła, a nawet szyszki, podlega karze grzywny do 250 zł, ale całe wydarzenie może się skończyć tylko naganą. Wszystko zależy od strażnika. Za jedną szyszkę mógłby nas karać raczej wyjątkowy nadgorliwiec, ale kilka koszyków to już sprawa wyższej wagi.
Tej samej wielkości kara grozi za zdzieranie kory z drzewa lub "wydobywanie" żywicy.

Kara finansowa grozi nam, jeśli będziemy zbierali grzyby "w miejscach zabronionych albo w sposób niedozwolony". Co to konkretnie oznacza?

- Sposoby niedozwolone to takie, kiedy przy okazji dochodzi do niszczenia runa leśnego lub użycia specjalnych narzędzi do zbierania, na przykład grabek, które ściągają wszystkie jagody z krzaków, niestety przy okazji często je uszkadzając i wyrywając korzenie - tłumaczy Anna Malinowska, rzecznik prasowy Lasów Państwowych. - To krótkowzroczność, bo w kolejnych latach nie będzie wtedy czego zbierać.

Grzyby pod ochroną

Malinowska uczula, że w przypadku grzybobrania karane jest też niszczenie gatunków niejadalnych czy zbieranie okazów chronionych. Mało kto wie, że w Polsce występują chronione gatunki grzybów i jest ich bardzo dużo, aż 232, ale tylko 54 to grzyby "wielkoowocnikowe", czyli tradycyjne. Pozostałe to grzyby "zlichenizowane", czyli porosty.

Nie wolno zbierać jednak m. in. takich gatunków, jak niektóre borowiki (korzeniasty czy szatański), boczniaki (np. mikołajkowy), maślaki (np. trydencki) czy nawet grzyby z rodziny pieczarkowatych - mowa o berłóweczkach czeskich, łuskowatych czy rudawych. Wszystkie gatunki objęte ochroną ścisłą można znaleźć w wykazie ministra środowiska. Znajdują się tam też grzyby objęte ochroną częściową (90 gatunków).

Jeśli zrywamy chronione grzyby, to grozi nam kara grzywny, która może sięgnąć maksymalnie nawet 5 tysięcy złotych, choć zazwyczaj kończy się na kilkudziesięciu, maksymalnie kilkuset złotych mandatu. Jak poinformowała nas rzeczniczka Lasów Państwowych, strażnik leśny może nałożyć maksymalnie 500 złotych kary.

Dziesięciokrotnie większą grzywnę może natomiast nałożyć sąd. Warto bowiem wiedzieć, że strażnicy leśni mogą nie tylko karać mandatami, ale także złożyć pozew w sądzie jako oskarżyciel publiczny.

Wymiar sprawiedliwości wchodzi do gry dopiero w momencie, gdy chronione gatunki są zbierane w większej ilości lub zbierający jest "recydywistą". Jeśli natomiast jest to przypadkowy grzybiarz, który nieświadomie zerwał chroniony okaz, skończy się na maksymalnie kilkuset złotych i obędzie się bez sądu.

Podobną karę możemy zapłacić, jeśli zostaniemy przyłapani na celowym niszczeniu ściółki leśnej wraz z grzybami lub grzybnią. Tak się może stać, m.in. kiedy zdesperowani grzybiarze szukają na siłę nawet najmniejszych okazów ukrytych pod liśćmi czy gałęziami.

Droga kosodrzewina i niszczenie karmników

Aż tysiąc złotych może nas kosztować niszczenie kosodrzewiny, czyli małej sosny, rosnącej na siedliskach naturalnych w górach lub na torfowiskach. W Polsce jest ona chroniona w górskich parkach narodowych, choć oficjalnie gatunek nie jest zagrożony. Mają jednak ważną rolę - chronią glebę przed erozją i zapobiegają osuwaniu się ziemi oraz lawinom. Zwłaszcza w górach to istotna sprawa.

Lepiej też nie niszczyć ani uszkadzać urządzeń służących do utrzymania (karmniki itp.) zwierząt lub ptaków ani nie kopać w lesie dołów czy rowów lub wydobywać piasku, żwiru ani torfu. Za to możemy zapłacić tysiąc złotych.

W niższej kategorii kar - do 500 zł - mieści się niszczenie sadzonek lub.... trawy.

Z psem i samochodem trzeba uważać

Są też takie przepisy, na które muszą uważać zwykli spacerowicze, którzy poczuli potrzebę kontaktu z naturą. Zazwyczaj jeśli nie mieszkamy koło lasu czy puszczy, musimy do niego podjechać. I tu może pojawić się problem.

Samochodem nie można bowiem wjechać wszędzie. - 80 proc. interwencji straży leśnej na Pomorzu dotyczy nielegalnego wjazdu do lasu - powiedział "Głosowi Pomorza" Jacek Leszewski z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku.

Standardowe kary, oparte na Ustawie o lasach wynoszą 50, 100 i 200 zł. Pojazdy mogą się poruszać tylko drogami publicznymi. Można wjechać do lasu drogą leśną tylko wtedy, gdy jest wyraźnie ona oznaczona drogowskazami dopuszczającymi ruch, na przykład wskazany jest kierunek i odległość dojazdu do miejscowości, ośrodka wypoczynkowego czy parkingu leśnego.

A kary za wjazd mogą wynieść nawet ponad tysiąc złotych, jeżeli się okaże, że zostały złamane dwa przepisy, a więc zakaz wjazdu do lasu i ustawa o ochronie przyrody. Ten drugi przypadek ma miejsce, jeżeli droga, w którą kierowcy nie wolno było wjechać, przebiega przez rezerwat.

Ponad tysiąc złotych grzywny grozi także za lekkomyślne zachowanie, jakim jest puszczenie w lesie psa bez smyczy. Prawo do tego mają tylko myśliwi. Nasz domowy pupil może nam przecież uciec, a nawet zagryźć dzikie zwierzę. W tym przypadku służby miejskie również mają kompetencje karne i mogą nakładać wysokie grzywny.

Zakazów dotyczących szkodnictwa leśnego jest więcej - nikomu chyba nie trzeba mówić o tym, żeby nie wyrzucać śmieci do lasu. Warto także pamiętać, że bardzo poważnie może skończyć się dla nas spowodowanie pożaru - nie tylko zapłaceniem kilku tysięcy złotych, ale i więzieniem.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (293)