Brak historii w BIK oznacza kłopoty z zaciągnięciem kredytu
Liczba 500 otwiera szeroko wrota do Sezamu. A dokładnie – do bankowych kredytów. 440 oznacza, że chętni na pożyczkę nie mogą być już pewni, że ją otrzymają. Poniżej tego poziomu szansa na zaciągnięcie kredytu jest praktycznie zerowa.
Tak – według nieoficjalnych informacji Tax Care – wyglądają punktowe progi ustalane w oparciu o informacje z Biura Informacji Kredytowej. Nieoficjalnych, bo banki pilnie strzegą, by takie dane nie wydostały się na zewnątrz.
Archiwum BIK, zawierające szczegółowe dane na temat kredytów zaciąganych przez osoby fizyczne i ich spłacalności, to dla większości instytucji finansowych jedno z najważniejszych źródeł informacji o rzetelności kredytobiorców. Nie tylko zwykłych osób fizycznych, ale także osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą – obydwie grupy podlegają bowiem podobnym kryteriom oceny. Każdy, kto się kiedykolwiek zadłużył w banku, znajduje się w BIK, a sposób, w jaki spłacał swoje dotychczasowe zobowiązania, wpływa na liczbę przypisanych mu punktów. Im ich więcej, tym większa szansa na uzyskanie kredytu (maksymalnie można otrzymać 631 punktów).
Na rynku krąży obiegowe określenie: „czarna lista BIK”. Nic bardziej błędnego. Owszem, jest ona czarna dla tych wszystkich, którzy mają na sumieniu niezapłacone raty. Ale osoby, które spłacały kredyty w terminie, nie muszą się obawiać. Co więcej, są w lepszej sytuacji niż ci, którzy nigdy nie zapożyczali się w bankach, a tym samym – których nie ma na liście BIK. Banki co prawda zarzekają się, że brak historii kredytowej w BIK nie dyskwalifikuje osoby starającej się o pożyczkę, z doświadczeń doradców Tax Care wynika jednak, że będzie traktowana ona gorzej, niż klient z historią.
- Wbrew pozorom osoba, która nigdy wcześniej nie zaciągała kredytów, nie jest dobrym klientem dla banku, brakuje bowiem danych, na podstawie których analitycy mogą oszacować, jak duże jest ryzyko, że nie będzie spłacała kredytu – wyjaśnia Monika Mucha, dyrektor ds. kredytów Tax Care. – W efekcie mogą udzielić niższego kredytu i zażądać poręczenia osób trzecich. Zdarzają się też przypadki, że kredyt nie zostanie przyznany lub jego zaciągnięcie będzie się wiązało z wyższymi kosztami.
Dlatego, jeśli planujemy zaciągnięcie ważnego kredytu, np. hipotecznego, dobrze jest „zbudować” sobie historię kredytową. Najprostszym sposobem jest wyrobienie karty kredytowej lub linii debetowej w rachunku z rozsądnymi, niewielkimi limitami i korzystanie z nich w umiarkowany sposób, dbając o to, by zadłużenie było spłacane zgodnie z ustaleniami z bankiem. W ten sposób nie tylko zyskujemy pozytywną historię. Nie tracimy także zdolności kredytowej, która będzie nam potrzebna przy kolejnym kredycie. Należy jednak pamiętać, że budowa historii kredytowej dla osób, które nigdy wcześniej się nie zadłużały, musi trwać odpowiednio długo – punkty BIK są naliczane dopiero po pół roku od zaciągnięcia pierwszego zobowiązania.
Lista BIK nie jest co prawda czarna, ale istnieje tzw. zły BIK. Klient z takim statusem nie ma szans na kredyt. W tym wypadku nikt już nie wnika w liczbę punktów – zły BIK oznacza bowiem, że klient ma należności powyżej 90 dni, a ich saldo wynosi minimum 200 złotych. Jedyną radą dla niesolidnych jest jak najszybsza spłata długu. Niestety, proces odbudowywania wiarygodności finansowej może być długotrwały – kilka miesięcy to bardzo optymistyczne założenie.
Niższa ocena punktowa nie zawsze przesądza o nieotrzymaniu kredytu. Scoring jest bowiem tylko jednym z elementów analizy kredytowej. Banki biorą pod uwagę także inne czynniki. Większe szanse na kredyt mają osoby w związku małżeńskim, w wieku 35-45 lat i dobrze wykształcone – im wyżej, tym lepiej. Mile widziane są dzieci, bo analitycy są skłonni przypuszczać, że rodzice są bardziej odpowiedzialni finansowo niż bezdzietni. Wyjątkowo podejrzliwie patrzy się za to na rozwodników i osoby młode, przed trzydziestką. W przypadku osób prowadzących działalność gospodarczą liczy się staż firmy – im starszy, a więc prawdopodobnie bardziej stabilny biznes, tym wyższa szansa na kredyt. Niezależnie od tego, czy zaciągany jest na potrzeby firmy, czy na cele prywatne. Osoby na działalności muszą pamiętać także o innej ważnej rzeczy. Wszystkie kredyty, bez względu na ich charakter, w takim samym stopniu obciążają konto przedsiębiorcy. Tym samym, gdy pożyczą od banku pieniądze na rozwój firmy, mogą mieć problemy – ze względu
na ograniczoną już zdolność kredytową – z zaciągnięciem kredytu hipotecznego na prywatne mieszkanie, i na odwrót. W takim wypadku nawet najwyższy scoring BIK może okazać się bezużyteczny.
Agata Szymborska-Sutton, analityk Tax Care