Funt najniżej od ponad 30 lat. Reakcja na zapowiedź "twardego" Brexitu?
Funt spadł we wtorek do najniższego poziomu od ponad trzech dekad względem dolara. Rynek napędzają obawy o konsekwencje szybkiego rozbratu Wielkiej Brytanii z Unią Europejską.
04.10.2016 | aktual.: 04.10.2016 13:31
Funt spadł we wtorek do najniższego poziomu od ponad trzech dekad względem dolara. Rynek napędzają obawy o konsekwencje planowanego szybkiego rozbratu Wielkiej Brytanii z Unią Europejską.
Dolar umocnił się zresztą względem większości najważniejszych walut świata, po poniedziałkowych dobrych danych o koniunkturze w amerykańskim przemyśle. Wskaźnik ISM wskazał na przyśpieszenie aktywności przedsiębiorstw, co utwierdza rynki w przeświadczeniu, że podwyżka stóp procentowych Fed nastąpi zaraz po wyborach prezydenckich.
Najbardziej tracił jednak funt. W poniedziałek spadł o ponad 1 proc. względem dolara, po niedzielnym wystąpieniu premier Theresy May, która powiedziała, że formalny proces wyjścia Wielkiej Brytanii z UE zacznie się jeszcze przed końcem marca.
Na rynki już wcześniej docierały informacje, że będzie to "twardy Brexit", czyli szybki, bez długich negocjacji. Konkretna, nieodległa przecież data wstrząsnęła jednak funtem.
Straty wyspiarskiej waluty z poniedziałku zostały jeszcze pogłębione we wtorek i funt stracił kolejne pół procenta, schodząc do poziomu 1,2757 dolara, co jest najniższym kursem od czerwca 1985 r. Od czerwcowego referendum stracił do dolara już 15 proc.
W tym czasie złoty nadrobił do funta prawie 14 proc. We wtorek kurs zbliżył się do poziomu 4,90 zł, choć jeszcze pod koniec września był nawet powyżej 5 zł. To może być zresztą problem dla naszych eksporterów, dla których Wielka Brytania w pierwszych siedmiu miesiącach była trzecim największym rynkiem zbytu. Wysłali tam bowiem co miesiąc towary o wartości prawe 4,3 mld zł. Spadek kursu funta spowoduje zmniejszenie ich zysków, a być może nawet straty.
Tygodniowe notowania funta względem złotego src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1474973374&de=1475593800&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=GBPPLN&colors%5B0%5D=%230082ff&tid=0&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Zmniejszą się też transfery pieniężne od naszych rodaków, co również zasilało krajową gospodarkę. Wielka Brytania to drugi po Niemczech kraj, z którego napływa do Polski najwięcej środków od emigrantów - według NBP, w pierwszym kwartale było to 1,1 mld zł.
Rynki obawiają się "twardego" Brexitu
Wielu analityków obawia się, że brytyjski rząd zmierza do tzw. "twardego" Brexitu, czyli wycofania się ze wspólnego rynku w zamian za odzyskanie kontroli nad przepływem emigrantów. Konsekwencją może być ucieczka banków z Londynu.
- Nagłówki prasowe, które mieliśmy okazję czytać przez kilka ostatnich dni, skupiały się na stanowisku rynków odnośnie wielkich strukturalnych wyzwań, z którymi spotka się Zjednoczone Królestwo w zależności od tego, czy Brexit będzie "twardy", czy "miękki" - powiedział Agencji Reutera Dominik Bunning, strateg HSBC FX, wskazując na raport, w którym sugeruje, że post-brexitowa Wielka Brytania nie będzie dobrym miejscem dla banków.
Bunning twierdzi, że inwestorzy obawiają się, że olbrzymi sektor finansowy w tym kraju ucierpi na Brexicie najbardziej, co może w konsekwencji przerodzić się w powiększenie i tak już dużego deficytu w bilansie obrotów bieżących z zagranicą.
Reakcja rynków na słowa premier May jest podobna do tej z tygodni po referendum. Tak jak wtedy umacniał się na przykład japoński jen. Dolar zyskał we wtorek do waluty Kraju Kwitnącej Wiśni 0,8 proc., wspinając się na najwyższy poziom od prawie dwóch tygodni. Swoją drogą jest to na rękę rządowi Japonii, który od długiego czasu robi wiele, żeby jena osłabić.
- Teraz reakcja na konkretny plan premier May, odnośnie startu z procedurą wyjścia, jest związana wyłącznie z funtem - powiedział dziennikarzowi Reutera Masafumi Yamamoto, główny strateg walutowy Mizuho Securities w Tokio. - Negatywny wpływ na brytyjską gospodarkę, z jakim będziemy mieli do czynienia później, spowoduje większą awersję do ryzyka - dodał.
Owa "zwiększona awersja do ryzyka" jest natomiast problemem dla takich krajów jak Polska. Możemy bowiem doświadczyć wycofywania kapitału, przed wszystkim krótkoterminowego z rynku kapitałowego, jak i wyprzedaży waluty.
Trudniej będzie też zaciągać długi budżetowi państwa, a przynajmniej warunki sprzedaży obligacji (oprocentowanie) mogą się pogorszyć. Oprocentowanie 10-letnich obligacji Skarbu Państwa wzrosło w ciągu ostatniego tygodnia o 0,08 punktu procentowego i wynosi we wtorek 2,898 proc. Najbliższy przetarg obligacji odbędzie się już w czwartek 6 października i wtedy można będzie oszacować, czy inwestorzy już boją się inwestować swoje pieniądze w Polsce, czy to jeszcze za wcześnie na takie wnioski.