Dzieje się w handlu. Biedronka walczy o pracowników i daje podwyżki

Wszystko dlatego, że i ten pracodawca coraz mocniej odczuwa brak dobrze wykwalifikowanych pracowników, którzy na coraz bardziej konkurencyjnym rynku pracodawców mogą znaleźć lepsze oferty zatrudnienia.

Dzieje się w handlu. Biedronka walczy o pracowników i daje podwyżki
Źródło zdjęć: © Eastnews | Wojtek Laski / East News

03.08.2015 | aktual.: 03.08.2015 12:20

Biedronka przyjęła wyzwanie rzucone przez Lidla w sprawie wynagrodzeń. Zmiany w drabinkach płac największej polskiej sieci handlowej na razie dotyczą głównie dużych miast i kierowniczych stanowisk. Wszystko dlatego, że ten pracodawca również coraz mocniej odczuwa brak wykwalifikowanej kadry.

Na większe pieniądze mogą liczyć pracownicy Biedronek w Warszawie, Gdańsku, Poznaniu i Wrocławiu - informuje portalspozywczy.pl. Należy się spodziewać podobnych posunięć u bezpośredniej konkurencji, bo w przeciwnym wypadku to oni właśnie zaczną tracić dobrze wyszkolonych pracowników na rzecz sieci należącej do Jeronimo Martins.

Warto również odnotować, że jest to zgodne z ogólnym trendem poprawiającej się sytuacji na rynku pracy. GUS podał ostatnio, że stopa bezrobocia w czerwcu spadła do nieco więcej niż 10 proc., a jeszcze w styczniu była o 4 punkty procentowe wyższa. W ocenie ekspertów nadal będziemy obserwować wzrost zatrudnienia i kolejne bariery zostaną przełamywane. Ostatnio taki niski poziom obserwowaliśmy sześć lat temu.

W takich warunkach presja płacowa jest naturalnym zjawiskiem, przy poziomie bezrobocia jednocyfrowego będzie jeszcze większa i pracodawcy zatrudniający w handlu nie mogą tego ignorować. Oczywiste jest również, że ta płacowa rewolucja zacznie się od największych miast, gdzie o pracę najłatwiej i gdzie Biedronek nie brakuje.

Według Market Side, tylko w stolicy pod koniec czerwca sieć miała 106 sklepów, w Krakowie - 42, w Łodzi - 41, we Wrocławiu i Gdańsku - 53, a w Poznaniu - 61. Dlatego nie może dziwić, że podwyżki najpierw dotyczą tych właśnie aglomeracji. Później na większe pieniądze będą mogli liczyć mieszkańcy mniejszych miast i miasteczek. Również i dlatego, że liczba obecnie działających Biedronek to już 356, a eksperci oceniają potencjał na 650 sklepów w całym kraju.
Nowe sklepy oznaczają kolejne rekrutacje, a przecież konkurencja nie śpi i również Lidl czy Carrefour Market zapowiadają ekspansje. Już teraz, by przyciągnąć tych najbardziej doświadczonych, Lidl oferuje zarządzającym swoimi sklepami samochody firmowe i po dwóch latach pracy 5,9 tys. zł brutto. Odpowiadający za wyniki Biedronki nie mogą nie zauważać tych poczynań i dlatego włączają się do walki płacowej. Szefowie sklepów portugalskiej sieci w zależności od lokalizacji zarabiają od 4 tys. do ponad 5 tys. zł brutto. Można się spodziewać, że teraz będą zarabiać co najmniej tyle samo, co w Lidlu.

Zróżnicowanie płac, w zależności od lokalizacji sklepu, nie spodobało się jednak działającym w sieci związkom, które zaprotestowały przeciwko lepszemu opłacania tylko wybranych pracowników i tylko w konkretnych regionach. Różnice rzeczywiście są dość znaczne, bo kierownik pracujący w warszawskiej Biedronce może liczyć nawet na tysiąc złotych więcej od tego zatrudnionego w mniejszym mieście na tym samym stanowisku.

Przedstawiciele strony społecznej zwracają uwagę, że do tej pory na podwyżki mogli liczyć wszyscy pracownicy. Ten rok jest wyjątkowy, bo większe wpływy na konto zauważyli tylko kierownicy z dużych miast. Radości z większych pieniędzy nie odczuwają z kolei pracownicy najniższego szczebla, czyli sprzedawcy-kasjerzy.

Wszystko jednak wskazuje na to, że dynamiczny rozwój na tym rynku spowoduje, że i najsłabiej wykwalifikowani zaczną zarabiać więcej, bo przecież już teraz najniższa płaca w Biedronce to 2 tys. zł brutto, a przecież to aż o 20 proc. więcej niż krajowa płaca minimalna.

Zobacz, jakie podatki płaci Biedronka:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (327)