Rekordowo słaby złoty. Rata kredytu we frankach wzrosła o blisko 500 zł

Drożejący frank, dolar i euro mają też wpływ na ceny na stacjach i w sklepach.

Rekordowo słaby złoty. Rata kredytu we frankach wzrosła o blisko 500 zł
Bartosz Wawryszuk
Damian Słomski

06.12.2016 | aktual.: 16.12.2016 12:13

Kursy wymiany dolara, euro czy franka są na najwyższych poziomach od lat. To coraz większy problem m.in. dla kredytobiorców - miesięczna rata typowego frankowicza wzrosła w kilka lat o blisko 500 zł. Biorąc pod uwagę niektóre odważne prognozy, może niedługo zwiększyć się o kolejne 160 zł. Z niepokojem na rosnące ceny patrzą też kierowcy i konsumenci zaopatrujący się w towary sprowadzane zza granicy.

Złoty jest wyjątkowo słaby. Kurs wymiany euro we wtorek przekroczył 4,50 zł. Jest więc na szczytach z czerwca i stycznia tego roku. Poprzednio wyraźnie więcej za wspólną walutę płaciliśmy w 2009 r. To jednak nic, jeśli spojrzymy na notowania dolara, które w poniedziałek sięgnęły 4,26 zł, czyli 14-letnich rekordów. Niewiele lepiej wygląda sytuacja franka szwajcarskiego, który na początku tygodnia otarł się o granicę 4,20 zł.

Ostatnie tygodnie dla naszej waluty były fatalne. Takich spadków w skali miesiąca nie było od połowy 2012 r. Bardzo negatywnie odbija się to na portfelach każdego z nas, co można odczuć m.in. w sklepach, gdzie ceny importowanych z zagranicy towarów idą w górę. Duży problem mają też kredytobiorcy, którzy spłacają swoje zobowiązania w walutach obcych.

- Osoby spłacające kredyty we frankach szwajcarskich znów odczuły wzrost raty. W ciągu dwóch miesięcy kurs wzrósł o około 25 gr, a stawka bazowa LIBOR od dłuższego czasu pozostaje na podobnym poziomie - komentuje sytuację Konrad Pluciński z direct.money.pl. - Oprocentowanie kredytów nie zmienia się i nie ma co liczyć na jego obniżkę. Z tego powodu każdy wzrost kursu franka w relacji do polskiej waluty mocno oddziałuje na wzrost miesięcznego zobowiązania. W zależności od wysokości raty różnica wynosi od kilkunastu nawet do kilkuset złotych miesięcznie.

Setki tysięcy frankowiczów z niepokojem patrzy na szybujące notowania w kantorach. Rata kredytu zaciągniętego na 30 lat w kwocie 350 tys. zł od 2008 r., kiedy były one bardzo popularne do tego momentu, wzrosła prawie o jedną trzecią. Z wyliczeń direct.money.pl wynika, że przy takim kredycie uruchomionym miesiąc wcześniej, przy marży banku na poziomie 1,5 proc., trzeba teraz płacić o 501 zł więcej. Miesięczne obciążenie wzrosło więc z 1574 do 2075 zł. Dla wielu osób może to być kwota niemożliwa do płacenia przez dłuższy czas.

źródło: obliczenia direct.money.pl, dla kredytu uruchomionego w maju 2008 roku, marża: 1,5 proc. (nie zmienia się przez cały okres kredytowania, LIBOR w dniu uruchomienia: 2,8 proc., okres spłaty 30 lat. LIBOR, kurs i wysokość raty zaokrąglone)
*- symulacja raty kredytu przy wzroście kursu franka do 4,50 zł

Powyższe kwoty wynikają z założenia, że zaciągnęliśmy kredyt na 350 tys. zł. Jednak wielu Polaków ma obciążenie większe niż powyższa kwota. Są tacy, którzy mają zobowiązania na 500 tys. zł. Brali we frankach ze względu na brak zdolności kredytowej. W ich przypadku rata od połowy 2008 r. mogła wzrosnąć z około 2250 zł do prawie 3000 zł.

We wspomnianym okresie kurs wymiany franka zwiększył się z 2 do prawie 4,20 zł. Gdyby nie fakt, że jednocześnie średnie oprocentowanie znacząco zmalało, w związku z decyzjami szwajcarskiego banku centralnego z 4,3 do 0,75 proc., byłoby jeszcze gorzej.

- Obietnice pomocy frankowiczom pozostają niezrealizowane. Nie mają oni też zbyt wielu możliwości na obniżenie raty - przyznaje Konrad Pluciński. Ekspert wskazuje, że można kupować walutę na spłaty raty z wyprzedzeniem, co może zabezpieczyć przed skokowym wzrostem jej ceny. Z drugiej jednak strony, niewiele osób może sobie pozwolić na kupno franków na kilka miesięcy do przodu.

- Na dłuższą metę rozwiązanie takie pozwala jedynie obniżyć koszt spreadów, ale nie wpłynie odczuwalnie kondycję domowego budżetu - podkreśla.

Co jeszcze może czekać frankowiczów? Analitycy rynku walutowego nie wykluczają dalszego słabnięcia złotego. Symulacja kredytowa przy kursie wymiany na poziomie 4,50 zł wskazuje, że przy typowym zobowiązaniu rata może wzrosnąć o kolejne 160 zł.

Rata kredytu frankowego (w złotych)
kwota kredytu lipiec 2008 styczeń 2011 styczeń 2015 styczeń 2016 grudzień 2016 symulacja - CHF/PLN 4,50 zł
200 000 zł 900 963 1 158 1 128 1 184 1 269
350 000 zł 1 574 1 686 2 024 1 976 2 075 2 223
500 000 zł 2 250 2 409 2 890 2 820 2 961 3 173

źródło: obliczenia direct.money.pl, dla kredytu uruchomionego w maju 2008 roku, marża: 1,5 proc. (nie zmienia się przez cały okres kredytowania, LIBOR w dniu uruchomienia: 2,8 proc., okres spłaty 30 lat. LIBOR, kurs i wysokość raty zaokrąglone)

Drogie nie tylko kredyty. Wszyscy dostaną po kieszeni

Słaba złotówka jest problemem dla importerów, co ma przełożenie na ceny na półkach sklepowych. Wszystkie towary sprowadzane zza granicy siłą rzeczy muszą drożeć. W porównaniu z końcówką ubiegłego roku zakupy rozliczane w euro czy dolarze kosztują więcej o kilka procent.

Dużą popularnością cieszyło się na przykład kupowanie w Stanach Zjednoczonych telefonów i laptopów. Teraz za sprawą słabego złotego nie jest to już opłacalne. Według wyliczeń Wolfs Fundusz Private Equity, na przykład telefon Iphone 7 w najtańszej wersji kosztuje w Nowym Jorku 704 dol., co po przeliczaniu na złote oznacza cenę około 2957 zł.

źródło: Wolfs Fundusz Private Equity

Mamy też złe informacje dla kierowców. Drogi dolar w połączeniu z rosnącymi cenami ropy naftowej są mieszanką wybuchową. Już pojawiają się analizy wskazujące na tankowanie litra paliwa nawet po 5 zł.

Według prognoz Narodowego Banku Polskiego, w przyszłym roku średnio ceny powinny wzrosnąć w tempie 1,3 proc. (mierzone wskaźnikiem inflacji). Rok później inflacja ma wzrosnąć do 1,5 proc.

Oczywiście jest grupa ludzi w Polsce, która na słabszej krajowej walucie zarabia. Mowa o eksporterach, którzy za swoje towary otrzymują więcej pieniędzy w przeliczeniu na złote. To przekłada się na lepsze statystyki bilansu handlowego i w efekcie wzrost PKB. Z tego powodu minister finansów i rozwoju Mateusz Morawiecki stwierdził w poniedziałek 5 grudnia, że rząd nie planuje żadnych interwencji w celu powstrzymania przeceny złotego.

Złoty pozostanie słaby?

- W dalszym ciągu możemy mówić o słabszym złotym i trudno doszukiwać się tutaj czynników zarówno lokalnych, jak i globalnych, mogących wesprzeć jego wycenę - komentuje Konrad Ryczko, analityk Domu Maklerskiego BOŚ.

- Polskiej walucie, podobnie jak innym walutom rynków wschodzących, szkodzi niedawny rajd dolara i rynkowa gra pod podwyżki stóp przez amerykański bank centralny. Dodatkowo regionalnie strefa euro targana jest przesunięciem preferencji politycznych w kierunku partii nacjonalistycznych, co w dłuższym terminie może podbić ryzyko dezintegracji wspólnoty. Inwestorzy muszą również zmierzyć się z szeregiem słabszych wskazań makro z krajowej gospodarki, co stawia pod znakiem zapytania prognozy wzrostu na lata 2016-2017 - prognozuje Ryczko.

Jak głęboka może być przecena? Raczej nie spełnią się czarne scenariusze, mówiące o skoku kursów do 5 zł. Według Marcina Kiepasa z easyMarkets, w 2017 r. w przypadku zrównania się cen euro i dolara, w stosunku do złotego obie waluty mogłyby kosztować w przedziale pomiędzy 4,30 zł a 4,50 zł.

- W przypadku franka, przyszłym roku będzie on poruszał się w podobny sposób do głównych światowch walut i raczej nie ma co liczyć na jego spadek poniżej 4 zł. W przypadku ekstremalnego pogorszenia nastrojów na rynku możemy się spodziewać, że kurs maksymalny szwajcarskiej waluty wyniesie 4,50 zł - ostrzega Kiepas.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (319)