Rynek mocy w Polsce? Rachunki za prąd wyższe o 100 zł rocznie
Ponad 4 mld zł – tyle w pierwszym roku obowiązywania będzie kosztowała Polskę rynek mocy – prognozuje firma Deloitte. Ustawa o rynku mocy jest rodzajem pomocy publicznej, gdzie wytwórcy energii otrzymują pieniądze nie tylko za energię dostarczoną, ale także za samą gotowość jej dostarczenia. Nowe unijne regulacje przełożą się na wzrost rynkowej ceny energii o ok. 20 proc., co oznacza dla statystycznej polskiej rodziny rachunek za prąd wyższy o 100 zł rocznie.
19.03.2017 | aktual.: 19.03.2017 13:12
Ponad 4 mld zł - tyle w pierwszym roku obowiązywania będzie kosztował Polskę rynek mocy - prognozuje firma Deloitte. Ustawa o rynku mocy jest rodzajem pomocy publicznej, gdzie wytwórcy energii otrzymują pieniądze nie tylko za energię dostarczoną, ale także za samą gotowość jej dostarczenia. Nowe unijne regulacje przełożą się na wzrost rynkowej ceny energii o ok. 20 proc., co oznacza dla statystycznej polskiej rodziny rachunek za prąd wyższy o 100 zł rocznie.
Symulację przeprowadził zespół energetyczny Deloitte **we współpracy z Energoprojektem-Katowice. Autorzy zastrzegają, że dla zaprognozowania wyników pierwszej aukcji musieli przyjąć szereg założeń. Wzrost ceny o prawie 32 zł/MWh jest możliwy, jeśli wszystkie grupy odbiorców zostaną obciążone kosztami systemu wsparcia producentów energii w równy sposób – pisze Justyna Piszczatowska z portalu Wysokienapiecie.pl.
Policzmy: statystyczne polskie gospodarstwo domowe zużywa 1,9-2,5 MWh energii rocznie. Dopłaci więc do rynku mocy 60-80 zł netto w skali roku, co oznacza wzrost miesięcznego rachunku za prąd o 5-6,6 zł netto. Jednak opłata mocowa dla najmniejszych odbiorców ma być liczona nie od zużycia, a ustalona ryczałtowo – na jakim poziomie, jeszcze nie wiadomo. Można przypuszczać, że kosztami najbardziej obciążone zostaną małe i średnie firmy, które już teraz płacą za prąd najdrożej.
Raport "Perspektywy rynku mocy w Polsce" został opracowany na podstawie projektu ustawy o rynku mocy z listopada 2016 r. Nie ocenia, czy wprowadzenie tego mechanizmu jest słuszne czy nie, ani czy jest on adekwatny do potrzeb. Autorzy pokazali jednak, jak uruchomienie rynku mocy zmieni sytuację rynkową. Pokazali też, jak sprawdził się w innych krajach.
Dlaczego w ogóle toczy się dyskusja o rynku mocy? Dlatego że wiek statystycznej polskiej elektrowni zbliża się do czterdziestki. Oparcie systemu na tak starych blokach zaczyna zagrażać stabilności dostaw prądu. Jednocześnie ceny na rynku hurtowym i przychody wytwórców energii są tak niskie, że nie opłaca się inwestować. A z drugiej strony co chwila można usłyszeć, że rezerwy mocy się kurczą.
W wielu krajach zaczęto wdrażać rynek dwuproduktowy: producenci prądu dostają pieniądze nie tylko za energię, ale też za zapewnienie stabilnych dostaw, czyli za moc.
Polski rząd jako pierwowzór i argument do wprowadzenia opartego o aukcje rynku mocy postawił przykład Wielkiej Brytanii. Deloitte zwraca jednak uwagę na dwie rzeczy.
Po pierwsze nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale także w innych krajach, które uzyskały zgodę Komisji Europejskiej na wprowadzenie tego mechanizmu, wymagało to szeregu ustępstw w stosunku do pierwotnego planu. Po drugie Brytyjczycy musieli zmienić zasady swojego rynku mocy po jego uruchomieniu, bo po przeprowadzeniu dwóch pierwszych aukcji okazało się, że cel w postaci budowy nowych elektrowni nie zostanie zrealizowany.
Mechanizm rynku mocy nie wygenerował oczekiwanych sygnałów inwestycyjnych. W pierwszych dwóch aukcjach, które będą obejmowały dostawy energii w latach 2018-2020, roczne budżety wyniosły w granicach 950 mln funtów. Po modyfikacji w porozumieniu z uczestnikami rynku, aukcja kontraktująca dostawy na sezon 2020/2021 rozdzieliła wsparcie na łącznie 1,3 mld funtów. Wylicytowana podczas niej cena, wynosząca 22,5 GBP/kW-rok oznacza, że przy średnim kursie GBP w 2016 roku, inwestor decydujący się na budowę nowej jednostki może otrzymać wsparcie w wysokości 120 tys. PLN/MWe-rok.
Założenia polskiego rynku częściowo odpowiadają na problemy, z którymi zmierzyli się Brytyjczycy. - "Część z nich, tj. trudności z osiągnięciem zakładanej rezerwy oraz braki wystarczającego wolumenu na aukcji dodatkowej, wynikają w znacznej mierze z odpowiedzi graczy na sytuację rynkową i obecnie trudno jest stwierdzić czy analogiczne problemy mogą pojawić się w Polsce. Mimo to konieczny jest dalszy stały monitoring obu tych ryzyk" - czytamy w raporcie.
Deloitte i EPK zwracają również uwagę, że podjęcie decyzji o uczestnictwie w rynku mocy, które umożliwia materializację wymienionych powyżej korzyści, wiąże się z koniecznością przyjęcia przez graczy odpowiedniego podejścia do szacowania ryzyka. W związku z tym każda firma chcąca wystartować w akcji mocowej powinna przyjąć odpowiednią strategię: uwzględniającą zarówno aktywa gracza, jego pozycję rynkową, jak i apetyt na ryzyko.
Na jakim etapie są prace nad wprowadzeniem rynku mocy w Polsce? O tym w dalszej części artykułu na portalu Wysokienapiecie.pl