Zarobki w Polsce. W dyskoncie można zarobić więcej niż w policji, szkole i szpitalu
Lepiej być kasjerem w dyskoncie niż policjantem, nauczycielem, akademikiem i lekarzem. A przynajmniej na początku zawodowej kariery. Dyskonty płacą coraz więcej.
24.02.2017 | aktual.: 24.02.2017 12:03
Lepiej być kasjerem w dyskoncie niż początkującym policjantem, nauczycielem, pracownikiem akademickim i lekarzem. Dyskonty w wielu przypadkach płacą już lepiej niż sfera budżetowa.
"Dla tych, którzy chcą robić w życiu coś pożytecznego, czuć wyjątkowość swojej profesji i mieć stałość zatrudnienia Komendant Główny Policji ma bardzo dobrą propozycję - możesz zostać policjantem".
To fragment ogłoszenia o rekrutacji ze stron Komendy Głównej Policji. Policja szuka chętnych i obiecuje pewne zatrudnienie. Komendant nie wspomina jednak, że oprócz stałego miejsca pracy i wyjątkowości każdego dnia służby, policja oferuje też... niskie pensje.
Policjant - według danych samej policji - zarabia średnio 2,4 tys. zł netto. Zdecydowanie gorzej ma kursant. Może liczyć na 1,6 tys. zł netto. W jego przypadku policja finansuje jednak mieszkanie i wyżywienie w szkole policyjnej. Warto jednak dodać, że to wszystko to średnia pensja. To znaczy, że zaczynając na stanowisku policjanta trzeba liczyć się z mniejszym wynagrodzeniem. Przynajmniej na początku.
Pensja w tzw. mundurówce to suma kilku składników. Do wypłaty liczy się wynagrodzenie zasadnicze, dodatek stażowy, a także dodatki służbowe lub funkcyjne oraz za stopień. Policja przekonuje, że to dobre pieniądze. Ale ma groźnego konkurenta. Dyskonty.
2550-3300 zł brutto na początku pracy - tyle od pierwszego marca mają zarabiać pracownicy sklepów Lidl. Po roku pracy pracodawca gwarantuje wzrost płacy do 2750-3500 zł brutto, a po dwóch latach stażu do 3000-3800 zł brutto.
To znaczy, że na start w niemieckim dyskoncie ma się zapewnione 1,8 tys. zł. I dosyć szybko można liczyć nawet na 2,3 tys. zł na rękę. Efekt? Nie ryzykując zdrowia i życia można zarabiać tyle, ile dostają policjanci. Po roku pracy ma się już nawet 3,5 tys. zł brutto, czyli 2,5 tys. zł na rękę. Lidl nie jest tutaj żadnym wyjątkiem, podobne stawki obowiązują w Biedronce i pozostałych sklepach. Wojna o pracownika na tym rynku trwa od dłuższego czasu.
Nawet, gdy dodamy do średnich zarobków (dane policji są za 2015 rok) przyznaną od 1 stycznia w policji podwyżkę, to wciąż ich zarobki pozostają tylko nieco większe niż kasjerów w dyskontach. I choć trudno porównywać oba zawody, to nie ma wątpliwości, kto ryzykuje każdego dnia więcej.
Warto przypomnieć, że służby mundurowe od lat czekały na istotny wzrost pensji. Ten tegoroczny trudno nazwać rewolucją. Z kolei w ubiegłym roku wyższe pensje dostali pracownicy Lidla, Biedronki, Tesco i Kauflandu. Podwyżki dostawali nie tylko kasjerzy, ale również pracownicy magazynów. I dostają je systematycznie.
BOR się broni Nieco lepiej od policjantów mają za to kandydaci (i później pracownicy) do służby w Biurze Ochrony Rządu. Co prawda nie jest tam łatwo się dostać, ale można liczyć na pensję w wysokości średniej krajowej po przejściu części kursów i szkoleń.
BOR ściśle określa cechy preferencyjne kandydatów, więc szansa na taką pracę nie jest zbyt duża. Podobnie jak w policji trzeba zdać egzaminy, ale warto wykazać się znajomością języków obcych, mieć nie więcej niż 28 lat i co najmniej 175 cm wzrostu. Poza tym BOR życzy sobie czynnego uprawiania sportów przydanych na służbie. To między innymi strzelectwo lub sporty walki. Poza tym BOR żąda prawa jazdy.
Skoro nie policja i mundur, to może szkolnictwo?
Tylko, że tam wcale nie jest lepiej. Zgodnie z danymi Ministerstwa Edukacji Narodowej nauczyciel stażysta może liczyć na 2,7 tys. zł brutto. Nauczyciel dyplomowany ma z kolei dostawać już 5 tys. zł brutto. Zgodnie z danymi MEN, widełki wahają się więc od 1,9 tys. zł na rękę do 3,5 tys. zł.
Od lat z tymi danymi „walczą” związkowcy z Związku Nauczycielstwa Polskiego. Przekonują, że dane o 5 tys. zł pensji są wyssane z palca. Zdecydowanie bardziej realne jest za to 3 tys. zł brutto. I to dla nauczyciela dyplomowanego. Netto wychodzi więc 2,1 tys. zł. A to znów tylko niewiele więcej niż można dostać w dyskoncie na samym starcie pracy.
Zarobki w dyskontach są konkurencyjne nie tylko wobec policjantów i nauczycieli. Nawet na uczelniach wyższych dostaje się mniej. Doktorant otrzymujący stypendium może liczyć na ledwie 1,5 tys. zł miesięcznie na rękę. Mniej niż wynosi pensja w Lidlu zarabia chociażby asystent. Lidl daje 1,8 tys. zł na rękę, uczelnia 1,7 tys. zł. Warto odnotować, że niewiele więcej od kasjera zarabia chociażby starszy wykładowca. Stawki precyzuje jedno z rozporządzeń Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego z grudnia 2016 roku. Konkrety znaleźć można tutaj. ##Urzędnik zerka z zazdrością Porównywalną stawkę jak w dyskoncie dostanie również szeregowy pracownik urzędu. Z badania płac przeprowadzonego przez Sedlak&Sedlak wynika, że młody urzędnik lub urzędniczka mogą liczyć na 2,5 tys. zł brutto pensji. To 1,8 tys. zł na rękę po odliczeniu należnych składek i podatku. Najwięcej można dostać pracując w administracji rządowej, najmniej w segmencie związanym z kulturą.
Z zazdrością na kasjerów mogą spoglądać też... lekarze stażyści. W ich wypadku pensja wynosi 2 tys. zł brutto. Złośliwe powiedzenie „lekarzu, pokaż co masz w garażu” nabiera trochę innego znaczenia. Na rękę stażysta dostaje 1,4 tys. zł. Może podnieść pensje, gdy będzie wykonywał dyżury, ale... ich liczba jest ograniczona. Nikogo nie powinno więc dziwić, że lekarze po studiach nie mają ochoty pracować w Polsce. Tym bardziej, że na stażu muszą spędzić 13 miesięcy.
Kucharz, fryzjer, kosmetyczka? Według badań też mogą liczyć na mniej niż w dyskoncie. Od kasjerów zarabiają też mniej rolnicy, robotnicy i stolarze. Niektórzy studenci na zakończenie nauki śmieją się, że i tak wszyscy spotkają się na kasie. Wygląda jednak na to, że czasami może to być opłacalne. Zwłaszcza na kierowniczych stanowiskach.
Na starcie Lidl daje kierownikom mniej więcej 4,1 tys. zł brutto, czyli 3 tys. zł na rękę. Po dwóch latach pensja wzrasta do około 5,9 zł brutto, czyli około 4200 zł na rękę. * *