To koniec OFE! Tu wcale nie chodziło o nasze emerytury

Premier Donald Tusk ogłosił rewolucyjne zmiany w OFE. Będziemy musieli zdecydować, czy dalej chcemy oszczędzać w OFE, czy chcemy wszystkie pieniądze przenieść do ZUS. Zebraliśmy komentarze ekonomistów na temat zmian. Oceny są skrajne. Jednak większość ekspertów zgadza się w jednym. Tu wcale nie chodzi o nasze emerytury.

To koniec OFE! Tu wcale nie chodziło o nasze emerytury
Źródło zdjęć: © WP.PL | Przemysław Jach

04.09.2013 | aktual.: 12.11.2013 11:44

- Pod hasłem, że poprawiamy system emerytalny, (rządowi – przyp. red.) chodzi o zaoszczędzenie pieniędzy w budżecie, żeby się spinały wskaźniki budżetowe. W przyszłym roku grozi nam przekroczenie, według statystyk unijnych, (relacji – przyp. red.) 60 proc. długu do PKB. A to tak naprawdę oznacza, że głównym celem tej zmiany OFE jest wyłącznie kwestia budżetowa, a nie dobro przyszłych emerytów - twierdzi Ryszard Petru, ekonomista, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich.

Ryszard Petru przekonuje, że nigdzie na świecie fundusze emerytalne nie inwestują 100 proc. swoich środków w akcje.

- Dzisiaj w Polsce będziemy mieli sytuację, że będą mogły inwestować w obligacje Skarbu Państwa, ale nie polskiego. Tylko greckiego, francuskiego, niemieckiego, dla mnie jest to zupełnie niezrozumiałe - dodaje ekonomista.

Prof. Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP, uważa, że przedstawiony projekt to wariant maksimum. - Wszystkie propozycje, które zabierają OFE znaczące aktywa, zostały przedstawione jako finalne propozycje rządu. Mamy 120 miliardów zł obligacji, dobrowolność oznacza, że przy propagandzie rządowej, która z pewnością będzie bardzo silna, bardzo wielu Polaków przeniesie się do ZUS, a dodatkowo zostaniemy oskubani przez ostatnie dziesięć lat (odkładania składek – przyp.red.). *To jest wariant węgierski realizowany w aksamitnych rękawiczkach i już niedługo przekonamy się, jak brutalne będą tego konsekwencje - powiedział WP.PL, Krzysztof Rybiński. *

Według niego to jest dziwna sytuacja, bowiem pozostaną fundusze emerytalne inwestujące tylko w akcje. Świat nie zna takiego przypadku.

Na porównanie z sytuacją na Węgrzech nie zgadza się Jan Krzysztof Bielecki, przewodniczący Rady Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów. W rozmowie z WP.PL zauważa, że nigdzie nie było powiedziane, że raport zawierający trzy propozycje jest oficjalnym dokumentem rządowym. Premier przedstawił teraz propozycje rządu. Różni się ona od wariantu węgierskiego tym, że nadal będą funkcjonować fundusze emerytalne. - Ich aktywa zostaną okrojone mniej więcej o połowę, bo same obligacje stanowią w portfelu ok. 42 proc. - mówi Jan Krzysztof Bielecki.

Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha uważa, że rząd zmian w systemie emerytalnym dokonał tylko ze względów księgowych, a nie patrząc na dobro przyszłych emerytów. Jego zdaniem cały polski system należy gruntownie przebudować, bo dziś jest archaizmem z czasów Bismarcka.

Ekonomista jednocześnie jest zadowolony, że wreszcie ludzie będą mieli wybór pomiędzy ZUS a OFE. Jego zdaniem większość Polaków wybierze państwowego ubezpieczyciela, a to sprawi, że otwarte fundusze emerytalne z czasem przestaną istnieć.
- Większość osób nie wybierała samodzielnie OFE, ale była do któregoś z nich pod przymusem wylosowywana. W Czechach, gdzie od początku dano ludziom wybór do funduszy, zapisało się zaledwie 20 tys. osób. Na Węgrzech, gdy dano możliwość wyboru, 98 proc. wyniosła się do miejscowego ZUS - mówi WP.PL ekonomista.

Jednak nie wszystkie głosy ekonomistów są krytyczne.
Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska S.A., uważa, że rząd szukając oszczędności, słusznie uznał, że przy tak niskim poziomie składki i wciąż wysokim prawdopodobieństwie, że tempo wzrostu cen akcji w długim okresie nie będzie znacząco wyższe niż wzrostu PKB, może sięgnąć do OFE jako źródła oszczędności w warunkach kryzysu.

- Ta zmiana moim zdaniem nie wpływa na bezpieczeństwo przyszłych emerytur, będzie po prostu inne źródło finansowania. To, co jest najważniejsze, to wpływ tego rozwiązania na dług publiczny, przy neutralności dla przyszłych świadczeń. Jeżeli chodzi o dług publiczny, to kluczowym problemem było z jednej strony zmniejszenie zasobów tego długu w relacji do PKB, ale również zmniejszenie deficytu finansów publicznych. Ten wariant najbardziej zbliżony do wariantu drugiego z wcześniejszych propozycji realizuje ten cel – mówi WP.PL Jakub Borowski.

Przedstawiciel Credit Agricole zauważa, że rządowi zależało na tym, by zaburzenia wywołane przez te zmiany na rynku akcji ograniczyć do minimum.
- Największą niewiadomą jest to, ile osób opowie się za pozostanie w OFE. Będziemy mieć teraz do czynienia z kampanią informacyjną OFE, z drugiej strony będziemy mieć głos rządu. Sądzę, że większość przejdzie automatycznie do ZUS-u, ale bardzo trudno powiedzieć, czy będzie to większość przygniatająca - dodaje Jakub Borowski.

Propozycję zmian, jak można się domyśleć, popiera przedstawiciel ZUS. Mirosława Boryczka, wiceprezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, stwierdza, że zmiany zaproponowane przez rząd to większe bezpieczeństwo pieniędzy przyszłych emerytów.
- W państwie polskim najbardziej wypłacalną instytucją jest państwo polskie - mówi w rozmowie z WP.PL.

Jak dodaje, nowe obowiązki ZUS związane ze zmianami w systemie emerytalnym nie będą urzędu problemem, bo już od lat sprawuje pieczę nad osiągającymi dobre wyniki finansowe funduszem rezerwy demograficznej. Poza tym już dziś Zakład wypłaca 3 tys. osób emerytury z pierwszego oraz drugiego filaru.

Według Grzegorza Witkowskiego z TRIGON TFI nie spełnił się najczarniejszy scenariusz, czyli dobrowolność w odniesieniu do zgromadzonych aktywów. Uważa on, że mimo wszystko ta decyzja jest bardzo negatywna dla polskiego rynku kapitałowego, dla rynku akcji, a to dlatego, że OFE staną się netto nie kupującym, a sprzedającym akcje i to na wiele lat.

- Można się spodziewać, że ze względu na domniemany wybór ZUS, niewielka część zostanie w OFE. Aktywa będą podlegały wypłatom już od przyszłego roku, więc netto OFE staną się sprzedającym akcje.
To w prosty sposób będzie oznaczało zniknięcie wsparcia, jakie dla polskiego rynku akcji stanowiły dotąd OFE, spadek wycen i brak wsparcia dla przedsiębiorstw - OFE były bardzo ważnym dostarczycielem kapitału i przyczyniały się do rozwoju polskich przedsiębiorstw.
*To niestety jest krok, który docelowo spowoduje całkowitą likwidację OFE. * Istotnie wzrośnie zmienność i ryzyko (OFE były stabilizatorem rynku). Przy najbliższej głębszej dekoniunkturze pojawi się pytanie o zasadność utrzymywania systemu, szczególnie że kontrybucja nowych składek będzie nieduża – uważa Grzegorz Witkowski.

Prezes Związku Banków Polski Krzysztof Pietraszkiewicz przewiduje, że najbliższe pół roku, to gorąca dyskusja na temat tego, co powinni wybrać Polacy: ZUS czy OFE. Jego zdaniem dużo lepiej byłoby, gdyby zamiast pokazywania w reklamach telewizyjnych palemek i wczasów zagranicznych, odbyła się merytoryczna debata pokazująca plusy i minusy każdego rozwiązania.
- Sprawa systemu emerytalnego jest niezwykle skomplikowana i nie jest czytelna dla statystycznego Polaka. Ma natomiast kapitalne znaczenia z punktu widzenia przyszłości polskich rodzin - uważa Krzysztof Pietraszkiewicz.

Komentarze, wprost z XXIII Forum Ekonomicznego w Krynicy, zebrali: Sebastian Ogórek, Jan Bolanowski

donald tuskofeemerytury
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (897)