Gaz z łupków nam ucieka
- W tych warunkach żaden duży inwestor nie będzie chciał wykładać pieniędzy na odwierty w Polsce - mówi o obecnej sytuacji firm poszukujących gazu łupkowego w Polsce Maciej Sobolewski z Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych.
Z opracowanego przez CASE raportu "Ekonomiczny potencjał produkcji gazu łupkowego w Polsce w latach 2012-2025" wynika, że wydobycie surowca może być dla nas takim samym kołem zamachowym jak wejście do UE. Podstawowy warunek to zachęcenie firm wydobywczych do poszukiwania i wydobywania gazu w Polsce.
Zdaniem Macieja Sobolewskiego musimy dostosować nasze prawo oraz system podatkowy. Dziś są one niespójne i zniechęcają do wchodzenia na nasz rynek zagranicznego kapitału. Wiceprezes CASE zauważa, że sam gaz łupkowy to za mało. Jego gigantyczne pokłady odkryto także w innych krajach takich jak Meksyk czy Chiny. To z nimi dziś rywalizujemy o to, gdzie największe firmy wydobywcze będą chciały wiercić.
Same polskie firmy takie jak Orlen czy PGNiG nie mają aż tylu środków finansowych i takiego know-how, by sprawić, że łupki będą rewolucją gospodarczą. Najdobitniej świadczy o tym fakt, że po trzech latach od łupkowej gorączki na 111 koncesjach wykonano u nas jedynie 25 odwiertów.
Według analiz przeprowadzonych przez CASE jeśli uda się w Polsce przeprowadzić łupkową rewolucję, to pracę znajdzie do 2025 roku ponad pół miliona osób, polskie PKB średnio rocznie będzie zwiększało się o 0,42 proc. więcej niż bez gazu, a z tytułu podatków do skarbu państwa powędruje blisko 87 mld zł.