Lepsze warunki na umowach terminowych
Prawie 3,5 mln zatrudnionych na umowach terminowych może zyskać stabilniejsze warunki pracy. Tak się stanie, jeśli wejdą w życie zmiany kodeksu pracy zawarte w rządowym projekcie - pisze "Dziennik Gazeta Prawna". - Oznaczają one również całkowitą zmianę modelu zatrudnienia.
Jak czytamy, firmy nie będą mogły zwalniać z krótkim, dwutygodniowym wymówieniem. Okresy wypowiedzenia mają zostać zrównane z obowiązującymi przy umowach na stałe. Te zależą od stażu pracy i wynoszą maksymalnie trzy miesiące.
Dodatkowo pracodawcy mają zostać zobowiązani do wskazania przyczyny zakończenia zatrudnienia oraz skonsultowania cięć ze związkami zawodowymi. Minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział również, że na umowach na czas określony będzie można pracować tylko trzy lata. Po tym czasie umowa stanie się z mocy prawa umową na czas nieokreślony.
Obecnie jest tak, że podpisanie kolejnej umowy na czas określony powinno być traktowane jak podpisanie jej na czas nieokreślony - jeżeli pracodawca i pracownik zawarli wcześniej dwukrotnie tego typu porozumienie na następujące po sobie okresy. Pod warunkiem jednak, że przerwa między rozwiązaniem poprzedniej a nawiązaniem kolejnej nie przekroczyła jednego miesiąca.
Tak jest dziś, ale tylko w teorii. Najczęściej jednak pracodawcy ten przepis obchodzą i np. podpisują wieloletnie umowy na czas określony lub ponownie przyjmują pracownika po odczekaniu okresu dłuższego niż jeden miesiąc.
W myśl nowych rozwiązań pracownicy, którym wypowiedziano umowę niezgodnie z prawem, będą mieli prawo do odszkodowania odpowiadającego pensji za kilka miesięcy (górna granica ma zostać podniesiona z 3 do 12 miesięcy).
Zmiany są konieczne, bo unijny Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że dwutygodniowy okres wypowiedzenia, jaki przysługuje zatrudnionym terminowo w Polsce, dyskryminuje ich. Zmiany wymusza także Komisja Europejska, która po skardze NSZZ "Solidarność" zakwestionowała obowiązujące u nas zasady.