Banki nie będą czekać na podwyżki RPP. Raty kredytów i tak wzrosną
Według prognoz Open Finance, pod koniec roku banki mogą ściągać od klientów miesięcznie w sumie o 29 mln zł więcej niż obecnie. Nie licząc nowo udzielanych kredytów.
08.02.2017 | aktual.: 08.02.2017 15:15
Mimo prawdopodobnego utrzymania przez RPP rekordowo niskich stóp procentowych do końca roku, kredytobiorcy muszą liczyć się ze wzrostem rat. Według prognoz Open Finance, pod koniec roku banki mogą ściągać od klientów miesięcznie w sumie o 29 mln zł więcej niż obecnie. Nie licząc nowo udzielanych kredytów.
Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała w środę o pozostawieniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie.Jak pisaliśmy już wcześniejoznacza to problemy dla wszystkich klientów banków, którzy pieniądze trzymają na rachunkach oszczędnościowych lub lokatach. Ich oprocentowanie pozostanie więc bardzo niskie lub nawet lekko może się jeszcze obniżyć. Jeśli ceny będą dalej rosły, realnych zysków możemy nie uświadczyć.
Niskie stopy procentowe są problemem dla oszczędzających, ale sprzyjają pożyczaniu pieniędzy. Koszty są bowiem względnie niskie. Niestety w tym przypadku kredytobiorcy nie mają już raczej co liczyć na spadek oprocentowania. Co więcej, mimo że RPP najprawdopodobniej do końca roku nie zmieni stawek, koszty kredytu i tak mogą wzrosnąć.
Wszystko przez to, że banki z wyprzedzeniem będą się przygotowywać do podwyżek ze strony Rady. Wśród analityków mówi się, że pierwsze takie decyzje mogą zapaść w połowie 2018 roku. Ruchy w tym kierunku widać już po notowaniach instrumentów finansowych zwanych kontraktami terminowymi. W tym przypadku mowa o kontraktach na stawkę WIBOR. To ona w połączeniu ze stałą marżą banku ustaloną w umowie kredytowej, decyduje o tym, jakie raty płacimy co miesiąc do banku.
Co wynika z analizy kontraktów terminowych? - Pod koniec roku stawka ta w wersji trzymiesięcznej może być na poziomie około 1,88 proc. - o 0,15 pkt. proc. wyżej niż dziś - wskazuje Bartosz Turek, analityk Open Finance.
Jakie mogą być konsekwencje takich zmian? Według wyliczeń Open Finance, dziś zadłużając się na 30 lat i 300 tys. zł, trzeba się liczyć z miesięczną ratą na poziomie 1508 zł. Pod koniec roku może to być o około 26 zł więcej.
- Niby 26 zł to różnica niewysoka, ale gdyby wziąć pod uwagę całkowite zadłużenie Polaków z tytułu złotowych kredytów mieszkaniowych, to okaże się, że podwyżka WIBOR-u o 0,15 pkt. proc. oznacza, że z kieszeni wszystkich kredytobiorców wypłynie tytułem wyższych odsetek, łącznie ponad 29 mln zł w ciągu zaledwie miesiąca - zauważa Turek.
Ze znacznie większymi podwyżkami muszą się liczyć osoby, które zadłużyły się przed ośmioma laty korzystając z dopłat z programu "Rodzina na swoim". Kupując mieszkanie na kredyt można było liczyć na dofinansowanie w formie około połowy odsetek. Tym samym osoby, które zadłużyły się w 2009 roku, obecnie muszą się liczyć ze skokową podwyżką raty wraz z ustaniem dopłat.
- Mamy de facto do czynienia z pierwszym rokiem, w którym przed takim problemem stanie spora grupa osób. Prawie 31 tysięcy gospodarstw domowych. To trzy razy więcej niż łącznie w poprzednich dwóch latach - wylicza Bartosz Turek.