Eksperci: źle zaprojektowany rynek mocy będzie kosztowny dla ludzi i gospodarki
Reforma rynku energii jest nieuchronna w Polsce i w innych krajach UE. Jednym ze sposobów jest wprowadzenie tzw. rynku mocy, ale źle zaprojektowany nie przyczyni się do powstania nowych inwestycji; będzie kosztowny dla gospodarki i budżetów domowych - przekonują eksperci.
28.10.2016 15:20
Zdaniem ekspertów Forum Energii, specjalistycznego think - tanku zajmującego się energetyką, ze względu na specyfikę naszego sektora reforma ta będzie znacznie trudniejsza niż w innych państwach UE. Na problemy polskiej energetyki składają się zarówno spodziewane wyłączenia zużytych, często kilkudziesięcioletnich bloków wytwórczych (zdaniem FE mogą one objąć nawet między 13 GW a 21 GW, czyli od 30 do ponad 50 proc. wszystkich mocy wytwórczych w kraju), jak i niskie hurtowe ceny energii, które nie motywują do inwestycji w nowe źródła oraz modernizację.
Resort energii jako jedno z remedium na problemy polskiej energetyki widzi wprowadzenie mechanizmu tzw. rynku mocy. Pokrótce polega on na tym, że wytwórcy energii otrzymują pieniądze nie tylko za energię dostarczoną, ale też za gotowość jej dostarczenia. Stąd mechanizm ten określany jest również jako rynek dwutowarowy. We wrześniu Ministerstwo Energii przedstawiło projekt ustawy, która - jak zapowiada - powinna zostać przyjęta jeszcze w tym roku. Ponieważ rynek mocy to rodzaj pomocy publicznej, co wymaga z kolei notyfikacji, założenia nowych rozwiązań powinny zostać wcześniej przedstawione Komisji Europejskiej. Według zapowiedzi szefa resortu energii ma to nastąpić jeszcze w listopadzie br.
O wprowadzenie tego mechanizmu zabiegają też Niemcy i Francuzi. Funkcjonuje on natomiast już w Wielkiej Brytanii, choć tam - jak pokazała praktyka - wcale nie przyczynił się do powstania nowych inwestycji.
Za wprowadzeniem rynku mocy opowiada się też Polski Komitet Energii Elektrycznej (PKEE), zrzeszający największe polskie firmy z tej branży. W sierpniu br. PKEE opublikował raport, z którego wynika, iż bez odpowiednich zachęt finansowych dla energetyki, w perspektywie 2025 r. w Polsce wycofanych zostanie ok. 10 GW mocy wytwórczych, a problemy ze zbilansowaniem systemu mogą wystąpić już w 2020 roku.
Jak przekonywała w piątek prezes Forum Energii dr Joanna Maćkowiak - Pandera, bez określenia celu, jaki chcemy osiągnąć w energetyce w perspektywie 15 i 25 lat, mechanizm mocowy może nas narazić na zbędne koszty i "zakonserwowanie" systemu energetycznego na kolejne lata. Podkreśliła, że źle zaprojektowany mechanizm nie tylko nie uruchomi nowych inwestycji, ale dodatkowo obciąży konsumentów, co będzie miało przełożenie nie tylko na budżety gospodarstw domowych, ale rozwój przemysłu w Polsce.
Wyliczenia dotyczące wysokości kosztów związanych z wprowadzeniem rynku mocy są rozbieżne. W lipcu br. resort energii oceniał je na 2-3 mld zł rocznie. Część ekspertów uważa jednak, że może to być więcej.
We wrześniu br. dziennikarze specjalistycznego portalu wysokienapiecie. pl dotarli do informacji, że resort energii szacuje - na podstawie informacji ze spółek - że aby powstawały planowane inwestycje w nowe moce, zysk operacyjny (EBITDA)
spółek energetycznych powinien być wyższy przynajmniej o 11 mld zł. EBITDA czterech państwowych grup wyniosła w 2015 r. 18 mld zł, do tego należy dodać nieco ponad 1 mld zł zysku spółek prywatnych - napisali. Jak twierdzą informatorzy portalu, resort jest skłonny przekazać w formie rynku mocy ok. połowy brakującej kwoty - najwyżej 5 mld zł. Resztę firmy będą musiały pozyskać we własnym zakresie.
Eksperci Forum Energii uważają, że samą reformę rynku energii w Polsce przede wszystkim należy wykorzystać jako szansę na poprawę elastyczności i efektywności ekonomicznej systemu energetycznego. Do tych działań należy zaliczyć reformę rynku bilansującego, rozwój usług redukcji zapotrzebowania na popyt(tzw. DSR, demand side response). DSR oznacza takie zarządzanie popytem na energię, które pozwala go zmniejszyć w tzw. szczycie, czyli wtedy, kiedy jest on najwyższy. Dzięki specjalnym systemom firmy mogą zmniejszyć to zapotrzebowanie w sytuacji, gdy w systemie zaczyna brakować energii.
"Myśląc o skutecznych działaniach do podjęcia w ramach nieuniknionych zmian w sektorze energii, należy przede wszystkim odrobić pracę domową w obszarach, które już od dawna są w Polsce rozwijane, choć nadal niedostatecznie. Bez uporania się w pierwszej kolejności na przykład z rynkiem bilansującym, odblokowaniem potencjału redukcji zapotrzebowania na popyt i lepszą koordynacją współpracy energetycznej na poziomie regionalnym w Unii Europejskiej, trudno wprowadzać nowe narzędzia" - podkreślił szef rady nadzorczej Forum Paweł Smoleń.
Jego zdaniem przed projektowaniem mechanizmów mocowych należy m.in. przeprowadzić rzetelną i transparentną dyskusję o tzw. adekwatności zasobów w Polsce. Taka ocena adekwatności powinna obejmować nie tylko wytwarzanie, ale również efektywność energetyczną, DSR-y, połączenia transgraniczne oraz produkcję energii z odnawialnych źródeł energii.
Zdaniem Maćkowiak - Pandery kluczowe będzie "niedyskryminujące podejście do technologii". "Są trzy opcje, z których można skorzystać: wspieranie starych bloków węglowych po to, aby odłożyć jeszcze decyzje w czasie, lub próba budowy nowych mocy węglowych, która może okazać się nie do zrealizowania ze względu na całą strukturę rynku. Trzecią opcją jest potraktowanie rynku mocy jako przejściowego narzędzia do realizacji wspólnych, unijnych celów energetycznych, a zarazem poprawy efektywności ekonomicznej i bezpieczeństwa systemu. Myślę, że w tym trzecim wariancie może udać się osiągnąć porozumienie z Komisją Europejską" - zaznaczyła szefowa FE.