Fiskus ściga żużlowców
Skarbówka bierze na celownik sportowców. Jeżeli jej się uda, może zrujnować najsilniejszą ligę świata - czytamy w "Rzeczpospolitej".
07.05.2014 | aktual.: 07.05.2014 06:34
W poszukiwaniu pieniędzy fiskus kontroluje rozliczenia podatkowe sportowców. Zaczął od żużlowców. Zdaniem służb skarbowych powinni oni płacić - jak pracownicy - podatek według skali 18 i 32 proc., a nie jak dotąd liniowy w wysokości 19 proc.
Efekt to pierwsze sprawy w sądzie, skarżące decyzje urzędników skarbowych, którzy nagle zmienili front i teraz podważają stosowane od lat 90. sposoby rozliczania zawodników i klubów.
Adam Skórnicki, żużlowiec klubu Start Gniezno, dotarł aż przed oblicze Naczelnego Sądu Administracyjnego. Niestety, orzeczenie ostatniej instancji nie było dla niego korzystne.
Argument - działalność sportowa nie jest działalnością gospodarczą - uznał Naczelny Sąd Administracyjny. Na razie dotyczy to jednego żużlowca, który musi zapłacić fiskusowi różnicę między stawką 19 a 32 proc. za lata 2008 - 2013. W przypadku najlepszych zawodników to nawet ok. 1 mln zł rocznie.
Ponadto kluby sportowe, wypłacając zawodnikom pieniądze na podstawie faktur, same korzystały z odliczeń VAT. Od jednego z nich urząd skarbowy zażądał już zwrotu 2,5 mln zł.