Zwolnienia lekarskie czeka rewolucja? To propozycja członka rady nadzorczej ZUS
To mogłaby być rewolucja w L4. 3 dni bezpłatnego zwolnienia chorobowego, mniejsza składka i walka z nadużyciami - taką propozycję na stół wyłożył Jeremi Mordasewicz - przedsiębiorca, doradca Konfederacji Lewiatan i członek rady nadzorczej ZUS. - Można mnie nazywać krwiopijczym przedsiębiorcą, ale dyskusji o składkach nie unikniemy. Albo będziemy je podnosić, albo dogadamy się inaczej - wyjaśnia Wirtualnej Polsce. I nie wycofuje się z pomysłu. Bardzo sceptyczne jest Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
07.04.2017 | aktual.: 09.04.2017 16:57
To mogłaby być rewolucja w popularnych "L4". Trzy dni bezpłatnego zwolnienia chorobowego, mniejsza składka i walka z nadużyciami - taką propozycję na stół wyłożył Jeremi Mordasewicz - przedsiębiorca, doradca Konfederacji Lewiatan i członek rady nadzorczej ZUS. - Można mnie nazywać krwiopijczym przedsiębiorcą, ale dyskusji o składkach nie unikniemy. Albo będziemy je podnosić, albo dogadamy się inaczej - wyjaśnia Wirtualnej Polsce. I nie wycofuje się z pomysłu. Bardzo sceptyczne jest za to Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Mordasewicz proponuje, by pierwsze trzy dni zwolnienia chorobowego były całkowicie bezpłatne. Dziś pracownik dostaje 80 proc. swojej dniówki, ale zdaniem doradcy Lewiatana nie powinien otrzymać nawet złotówki. W zamian proponuje niższą składkę na ubezpieczenie chorobowe. Ta miałaby spaść z poziomu 2,45 proc. do 2 proc. Miesięcznie osoba zarabiająca minimalną krajową dostałaby ok. 9 zł więcej na rękę. Ci ze średnią krajową dostaliby podwyżkę netto o ok. 18 zł.
Skąd taki pomysł? - Krótkoterminowe zwolnienia są w Polsce nagminnie nadużywane. Mamy społeczne przyzwolenie, by załatwić sobie L4 i dokończyć remont mieszkania lub przedłużyć sobie wakacje - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską Mordasewicz. ##Na L4 nie dostaniesz nic Jak miałoby to wyglądać w praktyce? Na przykład za krótkie przeziębienie pracownik na umowie o pracę nie dostałby żadnego wynagrodzenia. Nie 80 proc., jak jest obecnie, nie 50. proc, a okrągłe 0. Wynagrodzenie przysługiwałoby dopiero za czwarty i każdy kolejny dzień choroby.
- Krótkie zwolnienia są praktycznie nie do zweryfikowania. Każdy z nas ma przecież siedem dni na dostarczenie dokumentów. I najczęściej właśnie w ostatnim dniu zwolnienie trafia do pracodawcy. Co wtedy można zweryfikować? Nic - tłumaczy Mordasewicz. Dlaczego proponuje akurat trzy dni, a nie jeden lub dwa? - Takie przepisy obowiązują od lat z powodzeniem w Czechach. Nie widzę powodu, żeby wyważać otwarte drzwi i kombinować od nowa. Musimy szybko znaleźć rozwiązanie problemów w ZUS - dodaje.
Jaki to problem? Deficyt. Mordasewicz tłumaczy, że co roku Zakład Ubezpieczeń Społecznych wydaje prawie dwa razy więcej pieniędzy na zasiłki chorobowe niż otrzymuje ze składek. Jego zdaniem rozwiązania są tylko dwa i żadne nie jest dobre dla pracowników. Albo podniesiemy składki, albo ograniczymy wydatki.
- Składki chorobowe to pewnego rodzaju umowa społeczna pomiędzy wszystkimi zatrudnionymi. Płacimy i finansujemy sobie nawzajem leczenie. Problem w tym, że pieniędzy jest za mało. Rozpocznijmy dyskusję, dogadajmy się inaczej. Płaćmy tylko za poważne i długoterminowe choroby - proponuje. Mordasewicz jest przekonany, że chorzy nie zaczęliby masowo przychodzić do pracy. - Pracodawca nie powinien dopuszczać do takiej sytuacji i tyle. Nie sądzę, by ludzie chorzy jednak znaleźli siły na pracę - wyjaśnia. ##Rząd nie jest zdziwiony, ale... Co ciekawe, Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nie jest zdziwione taką propozycją.
- Takie głosy pojawiały się już w poprzedniej kadencji Sejmu. Mogę zapewnić, że w resorcie takiego pomysłu nie ma. I nie trwają żadne analizy w tym kierunku. Mówiąc szczerze wprowadzenie takiego zapisu byłoby bardzo trudne, nawet gdyby miał to być tylko jeden dzień bezpłatny - zaznacza w rozmowie z WP Stanisław Szwed, wiceminister w resorcie Elżbiety Rafalskiej. Szwed w resorcie zajmuje się właśnie kwestiami rynku pracy.
- Ta propozycja nie wydaje się sprawiedliwa. W tym układzie za nadużycia zapłaciliby głównie uczciwi. To przecież lekarze mają największy wpływ na wydawanie nieuprawnionych zwolnień. A argument, że w ten sposób z dnia na dzień zlikwidujemy wszystkie nadużycia i patologie nie przekonuje mnie - zaznaczył Szwed.
Ale krótka choroba za 0 zł i obniżenie składki to niejedyny pomysł. Jeremi Mordasewicz postuluje, by zastanowić się nad wysokością zasiłku. Zamiast obecnych 80 proc. proponuje 60 proc. O pomyśle Mordasewicz najpierw opowiedział w "Gazecie Wyborczej".
I natychmiast wywołał lawinę negatywnych komentarzy. - To propozycja, rekomendacja. Może się nie podobać, ale powinniśmy o tym debatować - podkreśla i nie wycofuje się z pomysłu. Zastrzeżenia ma za to Konfederacja Lewiatan, która wypuściła już oświadczenie w tej sprawie.
"Lewiatan uważa natomiast, że wszyscy pracownicy mają prawo do płatnego zwolnienia chorobowego. Wszelkie działania podejmowane przez pracodawców mają na celu wyłącznie walkę z nadużyciami w korzystaniu ze zwolnień lekarskich. Koszty takich praktyk obciążają bowiem zarówno pracodawców jak i pracowników" - pisze dr Grzegorz Baczewski, dyrektor departamentu pracy w Konfederacji Lewiatan.
Konfederacja nie odcina się w całości od słów Mordasewicza, ale stawia na inne akcenty. Z informacji Wirtualnej Polski wynika, że pomysł Mordasewicza nie trafi w takim kształcie pod obrady Rady Dialogu Społecznego. Będzie dopracowywany, ale w tej chwili jest tylko jednym z wielu na stole.