OC dla rowerzystów będzie obowiązkiem?

Chcieliby tego politycy na szczeblu lokalnym i ogólnokrajowym. Od kilku miesięcy można usłyszeć głosy, że rowerzyści uczestniczą w coraz większej ilości wypadków i powinni mieć obowiązek posiadania ubezpieczenia OC. Czy miłośnicy rowerów będą zmuszeni do ponoszenia dodatkowych kosztów?

OC dla rowerzystów będzie obowiązkiem?
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons | Mstyslav Chernov

31.08.2013 | aktual.: 06.09.2013 12:18

Jak pokazują statystyki policji, faktycznie rośnie liczba zdarzeń, w których uczestniczyli rowerzyści. W 2010 r. było 9578 takich wypadków, rok później już 11 682, a w 2012 prawie 12 tys. Trzeba jednak od razu zaznaczyć, że zdaniem autorów opracowania GDDKiA na temat zdarzeń rowerowych z lat 2008-2011 główną przyczyną jest... lepsza pogoda. Wyjątkowo ciepłe zimy i mniejsze opady jesienią w ostatnich latach spowodowały, że więcej osób jeździło w miesiącach, kiedy zazwyczaj ruchu rowerowego praktycznie nie było. Za większą liczbą zdarzeń może też stać większa świadomość uczestników ruchu drogowego na temat swoich praw i częstsze wzywanie policji, która wszystkie wypadki rejestruje. Politycy zwracają uwagę na same liczby i dla nich to główna podstawa do proponowania wprowadzenia przymusu ubezpieczeniowego.

Rowerzyści = horror na drogach?

- Uważam, że rowerzyści powinni być objęci obowiązkowym ubezpieczeniem od odpowiedzialności cywilnej OC. Korzystanie z drogi publicznej to nie tylko przywilej, ale i odpowiedzialność. Szkoda, że dotyczy tylko kierowców - powiedziała niedawno Katarzyna Obara, radna miejska z klubu Rafała Dutkiewicza, dla "Gazety Wrocławskiej".

Akurat wypowiedź wrocławskiej radnej nie powinna dziwić, jeśli weźmiemy tak lubianą przez władzę statystykę. Wrocław jest drugim miastem na liście wypadków drogowych z udziałem rowerzystów. Wypadków jest tu niewiele mniej niż w stolicy, a jest to miasto niemal trzy razy mniejsze.

Radna twierdzi, że "sceny, które odbywają się na wrocławskich drogach z rowerzystami w roli głównej, to niejednokrotnie horror", a cykliści często uciekają z miejsca zdarzenia, jeśli doszło do wypadku.

Jednak raport GDDKiA jasno pokazuje, że maleje procentowy udział rowerzystów jako sprawców zdarzeń drogowych z ich udziałem. W 2008 r. było to 47 proc., a w 2001 r. - 43 proc. Co więcej, udział takich zdarzeń systematycznie maleje - z około 50 proc. w latach 2006-2008 do 44 proc. w roku 2011 (łącznie sprawstwo i współsprawstwo).

- Mimo zatem braku formalnego systemu uprawnień dla osób pełnoletnich oraz zastrzeżeń co do edukacji niepełnoletnich, rowerzyści ogólnie radzą sobie z bezpiecznym zachowaniem na drogach publicznych coraz lepiej - a wręcz lepiej niż kierowcy, od których wymagane jest prawo jazdy - stwierdzono w raporcie.

Posłowie chcą nowego prawa

Chociaż wspomniany raport, opublikowany przeszło roku temu, stwierdza wyraźnie, że to nie rowerzyści są całym złem, to wrocławska radna nie jest jedyną osobą, która chciałaby obowiązku OC dla cyklistów. Niedawno w sejmie grupa posłów PO złożyła interpelację "w sprawie opracowania i wprowadzenia w życie przepisów zawierających uregulowania dotyczące zasad odpowiedzialności rowerzystów za wyrządzone szkody". Głównym argumentem parlamentarzystów była rosnąca ilość zdarzeń z udziałem rowerzystów.

Jednak panowie posłowie, tak żywo zainteresowani kondycją naszego ruchu drogowego, chyba nawet nie zapoznali się ze wspomnianym opracowaniem GDDKiA. Napisali w uzasadnieniu, że rowerzyści "często nie mają świadomości odpowiedzialności w sytuacji kolizji drogowej lub z pieszymi". Tymczasem jednym z wniosków raportu jest to, że cykliści radzą sobie całkiem nieźle, a nawet lepiej niż kierowcy.

Posłowie wskazują także, że powinniśmy czerpać rozwiązania z państw Unii Europejskiej, które "mają już za sobą boom rowerowy". - Wraz ze wzrostem liczby rowerów i rowerzystów wprowadziły one także przepisy ograniczające prędkość, wymagając obowiązkowych ubezpieczeń OC, kasków itp. - napisano w uzasadnieniu interpelacji. Problem w tym, że to nieprawda.

Jak twierdzi Marcin Hyła, prezes ogólnopolskiej sieci organizacji rowerowych "miasta dla rowerów", jedyne działanie podejmowane na szczeblu europejskim w zakresie ruchu rowerowego to założenie jego dwukrotnego wzrostu w krajach UE do 2020 roku, jako jednego z celów siódmego unijnego programu działań w zakresie środowiska. UE nie chce wprowadzić obowiązku ubezpieczenia OC, a zakaz jazdy rowerem bez kasku istnieje tylko w Australii i Nowej Zelandii. Zdaniem wielu ekspertów obowiązek posiadania polisy jest złym pomysłem.

- Takie propozycje nie mają swojego uzasadnienia. Po pierwsze taki zapis wpłynąłby źle na polską kulturę rowerową, zniechęcałby do wykorzystywania roweru jako środka komunikacji. Po drugie konieczność posiadania OC spowodowałaby niechęć do posiadania i korzystania z roweru, zwłaszcza w uboższych środowiskach - mówi Joanna Ciszewska z Polskiego stowarzyszenia rowerowego.

Cieszewska zauważa, że szkody, których sprawcą jest w stanie być rowerzysta, są marginalne. W większości przypadków to rowerzysta jest ofiarą, nie sprawcą, a ważniejszą sprawą niż OC jest kwestia edukacji uczestników ruchu drogowego - zarówno rowerzystów, jak i kierowców.

Ministerstwo Finansów stoi po stronie rowerzystów

Adresatem wspomnianej interpelacji posłów było właśnie Ministerstwo Finansów, bo to ono zajmuje się kwestiami ubezpieczeń. Ci, którzy spodziewali się, że MF będzie chętne narzuceniu kolejnych obowiązków na obywateli, mogą poczuć się miło rozczarowani. Resort ten nie prowadzi prac nad takimi przepisami i nie przewiduje potrzeby ich podjęcia.

W odpowiedzi na interpelację zwraca się uwagę na fakt, że rowerzyści odpowiadają za wyrządzoną szkodę na zasadach ogólnych prawa cywilnego - całym swoim majątkiem. Ale jednocześnie ewentualne szkody spowodowane przez cyklistów są bagatelne, ich wartość kształtuje się poniżej kosztów dochodzenia odszkodowania.

- Dla wprowadzenia obowiązkowego ubezpieczenia OC rowerzystów należałoby udowodnić, że rowerzyści - w porównaniu do innych, nieubezpieczonych i niezmotoryzowanych uczestników ruchu drogowego, np. pieszych - stwarzają szczególnie wysokie ryzyko wyrządzenia szkody innym osobom. W praktyce jest jednak przeciwnie - ryzyko wyrządzenia znacznej szkody przez rowerzystów jest znikome, a co najmniej o wiele mniejsze niż przez posiadaczy pojazdów mechanicznych - napisał podsekretarz stanu MF, Wojciech Kowalczyk.

Ponadto zwraca się uwagę na fakt, że obowiązkowe OC oznaczałoby dodatkowe koszty zarówno po stronie państwa, jak i obywatela. Potrzebne byłoby wprowadzenie odpowiedniego systemu kontroli, identyfikacji pojazdów, co mogłoby w ogóle być niewykonalne. Chociażby dlatego, że rowerami handluje się o wiele częściej niż samochodami. Dodatkowo konieczne byłoby wprowadzenie nowych organów kontrolujących wykonanie obowiązku. Rowerzystom zaś z pewnością nie podobałby się przymus płacenia całorocznego ubezpieczenia, a takie są w Polsce zazwyczaj okresy OC, podczas gdy z roweru korzysta kilka miesięcy w roku.

Kowalczyk podsumował, że obowiązek płacenia składki za cały rok, podczas gdy taka ochrona nie byłaby wykorzystywana, mogłoby zostać potraktowane jako wprowadzenie nowego, dodatkowego podatku. A tego Ministerstwo Finansów z pewnością by nie chciało.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4189)