30 chętnych na jedno wolne miejsce pracy

Coraz większym zainteresowaniem cieszą się oferty pracy w urzędach, które zachęcają stabilnością zatrudnienia i pewnością wypłat. Przykładowo na jedno wolne miejsce w Urzędzie Miasta Stołecznego Warszawy w ubiegłym roku zgłaszało się przeciętnie ponad 30 chętnych.

30 chętnych na jedno wolne miejsce pracy
Źródło zdjęć: © © Kudryashka - Fotolia.com

04.04.2014 | aktual.: 04.04.2014 14:02

Coraz większym zainteresowaniem cieszą się oferty pracy w urzędach. Przykładowo na jedno wolne miejsce w Urzędzie Miasta Stołecznego Warszawy w ubiegłym roku zgłaszało się przeciętnie ponad 30 chętnych.

W 2013 roku w stołecznym urzędzie przeprowadzono 127 procesów rekrutacyjnych do biur na stanowiska urzędnicze, w których swoje podania złożyło 3 976 osób (daje to przeciętnie 31 chętnych na jedno wolne miejsce pracy). Ponadto w dzielnicach odbyły się kolejne 132 nabory i cieszyły się one podobnym zainteresowaniem. Jak mówią przedstawiciele urzędu, liczba chętnych zależy zwykle od specyfiki i wymagań związanych z daną posadą.

– Im wyższe wymagania w zakresie wykształcenia, doświadczenia, stażu pracy w administracji publicznej bądź też określonych specjalistycznych kompetencji, tym mniej składanych aplikacji w odpowiedzi na dane ogłoszenie. Przykładem mogą być tu nabory prowadzone do Biura Informatyki i Przetwarzania Informacji – informuje Tomasz Demiańczuk z Wydziału Prasowego Urzędu m.st. Warszawy.

Zakres obowiązków warszawskiego urzędu obejmuje „całą tkankę” miasta. Dlatego magistrat jest szansą na pracę dla specjalistów, będących przedstawicielami różnych zawodów.

– W najbliższym czasie przeprowadzone zostaną nabory m.in. na stanowiska specjalistów ds. finansów, księgowości, bezpieczeństwa, ochrony środowiska, geodezji i kartografii – dodaje Tomasz Demiańczuk.

Zdaniem specjalistów, praca w urzędzie kusi przede wszystkim tym, iż daje pewność zatrudnienia – przynajmniej na stanowiskach średniego szczebla – większą niż w sektorze prywatnym. Do tego dochodzą terminowe wypłaty i pewien prestiż społeczny, zwłaszcza w małych miejscowościach.

– Państwowa posada zawsze była obiektem westchnień. Powszechnie kojarzy się ze stabilnością, pracą w stałym wymiarze godzin i delikatnie mówiąc, umiarkowanym obciążeniem zadaniami – komentuje Artur Ragan z agencji zatrudnienia Work Express. – Do tego benefity w postaci premii czy trzynastek nadal stanowią istotny atut.

Podobne wnioski można wysnuć na postawie opinii warszawskich urzędników, wśród których w ubiegłym roku zbierano opinie na temat zalet pracy w stołecznym magistracie.

– Wśród odpowiedzi najczęściej powtarzały się: stabilizacja w pracy, regularność pensji, godziny pracy, możliwość rozwoju, pogłębianie wiedzy, misja służby mieszkańcom, satysfakcja z pracy, szacunek dla pracownika – mówi Tomasz Demiańczuk.

Patrząc na finanse, najlepiej pracować oczywiście w urzędach centralnych. W Kancelarii Prezydenta lub Premiera oraz w Ministerstwie Spraw Zagranicznych i Ministerstwie Finansów można zarobić ponad 7 tys. zł i liczyć na wysokie roczne nagrody.

W samorządach najlepiej płacą urzędy marszałkowskie, gdzie początkujący pracownik może otrzymać nawet 3,1 tys. zł. W powiatach i gminach taką kwotę otrzymują zaś osoby z 30-letnim stażem pracy. Na początku mogą liczyć tylko na ok. 2,4 tys. zł, a w urzędach wojewódzkich na ok. 2,7 tys. Zwykle największy wzrost płac jest odczuwalny w pierwszych latach.

W Warszawie wynagradzanie urzędników przeprowadza się na podstawie specjalnie tworzonego w tym celu regulaminu. Na stanowiskach kierowniczych minimalne zarobki wynoszą 3,1 – 3,2 tys. zł (w przypadku np. audytora wewnętrznego czy kierownika referatu). Dyrektor biura pobiera między 4,5 tys. zł a 9 tys. zł miesięcznie, pensja sekretarza może zaś sięgnąć nawet 13 tys. zł.

Podobne różnice można spotkać na stanowiskach niższego szczebla. Minimalne wynagrodzenie młodszego referenta o najniższej kategorii zaszeregowania wynosi 1,9 tys. zł. Wraz z rangą stanowiska płace rosną, a w przypadku radcy prawnego, głównego specjalisty czy inspektora mogą przekraczać nawet 6 tys.

Jak dodaje Artur Ragan, zasadnicza wada urzędów to niskie zarobki na większości szeregowych stanowisk oraz zastanawiające mechanizmy awansowania.

– Uznaniowość decyzji i gąszcz przepisów zwykle pozwalają łatwo uzasadnić, dlaczego niektórych awans omija latami, a inni trafiają od razu na atrakcyjne stanowisko – mówi.

Niekiedy niższe zarobki mogą zostać wynagrodzone nabyciem umiejętności przydatnych w późniejszej karierze zawodowej. Dzięki nim można w praktyce poznać działanie urzędowych mechanizmów oraz nawiązać cenne kontakty, które zaprocentują po zmianie pracy.

– Czyni to administrację państwową i samorządową prawdziwą „kuźnią kadr” – mówi Artur Ragan.

Były urzędnik może być cennym nabytkiem dla prywatnej firmy. Potrafi sprawniej załatwić urzędowe sprawy niż osoby niezorientowane w administracyjnych realiach. A jak powszechnie wiadomo – w biznesie czas to pieniądz i niewielu przedsiębiorców może sobie pozwolić na czekanie.

– Prywatne firmy zajmujące się obsługą księgową bardzo chętnie rekrutują pracowników urzędów skarbowych, agencje zatrudnienia często zatrudniają byłych pracowników ZUS, a osoby zajmujące stanowiska kierownicze w administracji lokalnej zwykle bez trudu znajdują pracę w firmach, których działalność jest uzależniona od decyzji urzędników samorządowych – kończy Artur Ragan z Work Express.

KK /AK/WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (144)