Afera Amber Gold. Prokurator chroniła oszusta?
Barbara K., prokurator z rejonówki Gdańsk Wrzeszcz, to kobieta o wielkim sercu i jeszcze większej wyrozumiałości. Przynajmniej dla szefa Amber Gold. Prokuratura w Gdańsku już w 2009 roku miała powód, by wszcząć śledztwo i prześwietlić interesy właściciela Amber Gold Marcina P. (28 l.). Dlaczego tego nie zrobiła? Sprawę skandalicznych działań, a raczej ich braku ze strony prokurator Barbary K., prześledził tygodnik Wprost. Lista zaniechań jest długa.
21.08.2012 | aktual.: 21.08.2012 07:24
Do gdańskich śledczych zwróciła się Komisja Nadzoru Finansowego z zawiadomieniem, że firma Amber Gold prowadzi działalność bankową bez koniecznego zezwolenia. To było w grudniu 2009 r. Jednak prowadząca sprawę Barbara K. po niespełna miesiącu odmówiła wszczęcia postępowania. Komisja złożyła więc do sądu zażalenie na tę decyzję. I choć sąd nakazał kontynuowanie śledztwa, pani prokurator sprawę umorzyła. I co ważne, zrobiła to bez ustalenia podstawowych faktów.
Jak donosi tygodnik, Barbara K. nie wystąpiła ani o ustalenie źródeł finansowania Amber Gold, ani nie zweryfikowała zawartości skrytek, w których powinno być przechowywane złoto należące do firmy Marcina P. Nie sprawdziła też i nie zabezpieczyła żadnych dokumentów spółki.
Po złożeniu kolejnego zażalenia przez KNF, sąd wytknął pani prokurator wszystkie błędy i nakazał wszczęcie śledztwa oraz powołanie biegłego rewidenta. Barbara K. w styczniu 2011 roku wystąpiła więc o opinię biegłego. I... koniec! Przez kolejne półtora roku nie wydarzyło się w tej sprawie absolutnie nic, a biegły do dziś nie wydał opinii!
Za swoją zadziwiającą wręcz łagodność wobec szefa Amber Gold Barbara K. raczej nie odpowie. Jest na zwolnieniu lekarskim. Z powodu choroby do pracy raczej już nie wróci.