Alcoa to nie wszystko

Niewiele da się powiedzieć o tym, co działo się we wtorek na amerykańskich rynkach finansowych. Jak pamiętamy po poniedziałkowej sesji wyniki kwartalne opublikowała Alcoa. Strata tego producenta aluminium była mniejsza niż w poprzednim kwartale, ale przychody niższe od oczekiwań rynku, więc akcje po sesji taniały.

Alcoa to nie wszystko
Źródło zdjęć: © Fot. Xelion

14.04.2010 09:27

Alcoa otworzyła sezon raportów kwartalnych spółek, ale zdecydowanie nie była najważniejszą dla rynku spółką. Nic więc dziwnego, że ten raport nie mógł doprowadzić do przeceny. Czekano przecież na wiele innych raportów dużo bardziej istotnych spółek, a oczekiwania były bardzo optymistyczne.
Publikowane we wtorek dane makro nie mogły wpłynąć znacząco (o ile w ogóle) na zachowanie rynków. Dane o bilansie handlu zagranicznego były gorsze od oczekiwań. Deficyt wyniósł 39,7 mld USD – oczekiwano 38,5 mld USD. Nie było też reakcji po publikacji danych o cenach płaconych w eksporcie/imporcie USA. Odnotujemy, że ceny płacone w imporcie bez ropy spadły o 0,2 proc., a w eksporcie wzrosły o 0,2 proc. To korzystny dla gospodarki układ.

Na rynku akcji indeksy od początku sesji spadały, ale jak zwykle ostatnio byki bardzo szybko zaatakowały i przeprowadziły indeksy ponad poziom poniedziałkowego zamknięcia. Najmocniejszy był NASDAQ, któremu pomagało czekanie na publikowany po sesji raport Intela. Pomagał też wzrost ceny akcji Palm – spółka podobno szuka firmy, która mogłaby ją przejąć. Generalnie nadal pomagało czekania na raporty kwartalne i lepsze dane makro.
GPW zachowała się we wtorek tak, jak można się było tego oczekiwać, ale zagadkowy był potężny obrót. Dwa i pół miliarda złotych to najwięcej od czterech miesięcy, jeśli nie bierze się pod uwagę ostatniego dnia wygasania linii kontraktów. Wygląda na to, że na nasz rynek napłynęła fala zagranicznego pieniądza. Zapewne szykowany na prywatyzację PZU zagraniczny kapitał chce na razie się zabawić naszymi akcjami.

Początek sesji był spadkowy, potem nastąpił szybki zwrot, małe minusy i totalny marazm. Bardzo podobnie zachowywały się też inne giełdy europejskie. Czekano na przywódcę stada, czyli rynek amerykański. Marazm był totalny. Tym razem, odwrotnie niż w poniedziałek, najsilniejszy był sektor mniejszych spółek – MWIG40 rósł. Po pobudce w USA WIG20 też zabarwił się na zielono i pognał (za pomocą koszyków oczywiście) na północ. Liderami zwyżki były banki pod wodzą Pekao i BZ WBK. Wydawało się, że spadkowy początek sesji w USA doprowadzi do kosmetycznego spadku indeksów, ale fixing uratował sytuację. Dzięki niemu WIG20 wzrósł o 0,35 proc.

Warto zauważyć, że nasz rynek zachowuje się ostatnio dużo lepiej niż inne rynki europejskie, co znacznie zwiększa prawdopodobieństwo kontynuacji wzrostów., Pod jednym wszakże warunkiem: że w USA nie dojdzie do przeceny. A do niej może dojść w dowolnej chwili.

Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)