Amber Gold dostanie... odszkodowanie
Spółka Amber Gold ma niejako dwa oblicza. Z jednej strony to firma zarejestrowana w Krajowym Rejestrze Sądowym, istnieje więc podstawa prawna do jej działalności. I nawet osoba skazana, jak Marcin P., ma pełne prawo do zarejestrowania takiej spółki – przepisy jedynie zabraniają zajmować mu w niej stanowiska kierownicze. Problematyczny jest natomiast przedmiot jej działalności – twierdzi Michał Jaskólski.
25.08.2012 14:32
Zgodnie z prawem bankowym firma, która prowadzi działalność w zakresie deponowania środków, dysponowania nimi i obarczania ich ryzykiem, czyli dokładnie to, co robiła Amber Gold, przyjmując wpłaty od swoich klientów, powinna być zarejestrowane przez Komisję Nadzoru Finansowego. Amber Gold nie została jednak w taki sposób zarejestrowana, dlatego KNF uznając, że firma jednak prowadzi „czynności bankowe”, umieściła ją na swojej liście ostrzeżeń.
Czy spółka jest więc nielegalna? Może tak, a może nie, bo sedno sprawy tkwi w tym, czy Amber Gold zasadnie znalazła się na tej liście.
Jeżeli uznamy ocenę KNF, to możemy uznać, że działała nielegalnie. Ale właśnie ta „ocena KNF” jest tutaj sformułowaniem kluczowym – komisja wpisuje bowiem na listę ostrzeżeń wedle swojego uznania, nie zaś na podstawie wyroku sądu. Zaś Amber Gold Sp. z o.o. podważyła zasadność wpisu. I teraz mamy sytuację, w której dwie strony mają sprzeczne zdania, zaś nie ma kto rozsądzić tego sporu. Nie istnieje żadna możliwość dokonania legalnej weryfikacji zasadności wpisania na listę ostrzeżeń KNF. Wobec Amber Gold zastosowano domniemanie winy, co jak wiemy jest niezgodne z funkcjonowaniem demokratycznego państwa prawnego.
Oczywiście, jeżeli zarzuty stawiane Marcinowi P. potwierdzą się, wówczas fakt, że KNF zawyrokował o tym zawczasu, spotka się z aprobatą i uznaniem, jednakże, jeżeli zarzuty zostaną oddalone, wówczas może dojść do kuriozalnej sytuacji, w której uznać trzeba będzie, iż Amber Gold została pokrzywdzona przez państwo i będzie mogła dochodzić odszkodowania.
Niestety, wadliwe działanie państwa daje argumenty Marcinowi P. Prokuratura wielokrotnie przecież była informowana o możliwości popełnienia przestępstwa przez niego osobiście oraz jako prezesa zarządu Amber Gold nie postawiła mu wcześniej zarzutów i nie zapadł prawomocny wyrok sądu. Oznacza to, że społeczny osąd stoi w sprzeczności z demokratycznymi gwarancjami, które przysługują każdemu obywatelowi, a więc również i Marcinowi P.
Nie ulega wątpliwości, iż Amber Gold stała się niewypłacalna, a jej klienci zostali pokrzywdzeni. Pytanie jednak, czy pokrzywdzenie to stanowiło element zaplanowanej operacji mającej na celu sprzeczne z prawem działanie, czy też stało się wypadkową procesów gospodarczych oraz utraty zaufania spowodowanego właśnie wpisem na listę ostrzeżeń KNF. Obecnie wszystko leży w rękach prokuratury i sądu.
Niestety, obawiam się, że pewność siebie Marcina P. ma poparcie w odpowiednim zabezpieczeniu prawnym i uniknie on odpowiedzialności za utratę oszczędności klientów jego spółki. Wówczas nie tylko winnych nie spotka kara, ale państwo zostanie upokorzone koniecznością przeprosin Marcina P. oraz Amber Gold Sp. z o.o. Nie może więc dziwić ostrożność dotycząca wyrokowania o winie Marcina P., gdyż istnieje różnica pomiędzy prawdą obiektywną a prawdą sądową. Wydaje się, że klienci Amber Gold powinni życzyć Marcinowi P. uniewinnienia oraz odszkodowania dla spółki, gdyż w ten sposób będą mogli odzyskać swoje oszczędności.
Przypadek Amber Gold do złudzenia przypomina przypadek sklepów z „dopalaczami”. Powszechne przekonanie o ich szkodliwości i poparcie decyzji Głównego Inspektora Sanitarnego o zamknięciu takich sklepów nie zakończyło problemu a jedynie przeniosło go z ulicy na wokandę sądu. Warto przypomnieć, iż sprawa „dopalaczy” do dziś się nie zakończyła i wszystko wskazuje na to, iż firma prowadząca ich sprzedaż uzyska odszkodowanie. Myślę, że podobnie będzie z Amber Gold Sp. z o.o.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Nowy sensacyjny trop w sprawie Amber Gold: Korupcja