Auto zastępcze - należy się czy nie?
Przed tym pytaniem prędzej czy później stanie każdy, kto poważnie uszkodzi samochód w wypadku. Niektórzy twierdzą, że auto zastępcze należy się zawsze i bezwzględnie, inni - głównie ubezpieczyciele - że wszystko zależy od sytuacji. Jak jest naprawdę?
16.10.2013 | aktual.: 19.10.2013 13:47
O aucie zastępczym słyszał chyba każdy zmotoryzowany Polak. Mało jednak kierowców ma świadomość, kiedy prawo do niego im przysługuje. Często dają się oni przekonać firmom, które zajmują się wynajmem takich samochodów i zapewniają kierowców, że nie będzie problemu ze zwrotem kosztów przez ubezpieczyciela. Niestety zdarza się, że kierowcy spotykają się potem z kłopotami i muszą pokrywać koszty z własnej kieszeni albo nawet tłumaczyć się przed sądem.
Każda sprawa jest indywidualna
Kwestia auta zastępczego - zwrotu kosztów przez ubezpieczyciela, kiedy one przysługują i w jakiej części jest o tyle skomplikowana, że każdy przypadek jest inny. Jednak dla ubezpieczycieli wiążąca jest uchwała SN, podjęta pod koniec 2011 r. Jako że została ona podjęta w składzie 7 sędziów, to jest ona obowiązującą normą prawną.
Uchwała stwierdza, że poszkodowany ma prawo do zwrotu kosztów najmu pojazdu zastępczego, pod warunkiem że koszty, jakie poniósł kierowca, były "celowe i ekonomicznie uzasadnione". Sąd Najwyższy wydając swoje orzeczenie podkreślił, że każdy taki przypadek musi być rozpatrywany indywidualnie. W uchwale jednoznacznie podkreślono, że nie jest uzależniona od tego, czy poszkodowany może korzystać z komunikacji zbiorowej.
Ubezpieczyciel nie może więc powołać się na to, że kierowca może poruszać się tramwajem czy autobusem, więc pojazd zastępczy mu się nie należy. Jednocześnie jednak brak możliwości korzystania z publicznych środków transportu, bo np. poszkodowany mieszka na wsi, nie oznacza, że auto zastępcze powinien dostać z automatu.
Jak podkreśla Marcin Tarczyński, analityk Polskiej Izby Ubezpieczeń, w przypadku kiedy poszkodowany korzystał z auta na co dzień, np. wykorzystując go z powodu trudnego dojazdu do pracy, a jego auto utkwiło w warsztacie, to w przypadku udokumentowania kosztów wynajmu istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że ubezpieczyciel zwróci mu koszty.
- Oczywiście naprawa auta nie może być w żaden sposób przeciągana, a wynajęty samochód powinien być podobnej klasy, co wcześniej użytkowany - tłumaczy Tarczyński.
Inną sytuację będzie miał poszkodowany w wypadku tzw. niedzielny kierowca, czyli osoba, które nie korzystała z auta codziennie. Jeśli taka osoba wynajmie auto zastępcze na czas naprawy własnego, to prawdopodobnie ubezpieczyciel odmówi zwrotu kosztów, bo kierowca zazwyczaj nie korzystał ze swojego auta. - Robił to wyłącznie okazjonalnie, a więc nie ma ekonomicznego uzasadnienia najem pojazdu do ciągłej dyspozycji poszkodowanego. Oznaczałoby to bowiem koszt nieadekwatny do codziennych zwyczajów poszkodowanego - dodaje Tarczyński.
Jeśli uważamy, że należy nam się auto zastępcze, to powinniśmy o tym rozmawiać przede wszystkim z ubezpieczycielem. Często mają oni podpisane umowy z firmami, które zajmują się wynajmem pojazdów i mają wynegocjowane niższe stawki. Lepiej tę kwestię uzgodnić i postawić sprawę jasno niż zdać się na zapewnienia firmy zajmującej się najmem pojazdów.
- Apeluję do każdego poszkodowanego kierowcy, który jest przekonany o konieczności najmu pojazdu, aby skontaktował się najpierw z ubezpieczycielem OC sprawcy. Ubezpieczyciel udzieli informacji na temat różnych możliwości wynajęcia pojazdu na czas naprawy, w tym również w wersji bezgotówkowej. Dodatkowo wyjaśni mogące pojawić się wątpliwości, dzięki czemu poszkodowany będzie mógł uniknąć nieporozumień przy rozliczaniu kosztów z tego tytułu - mówi Jan Grzegorz Prądzyński, prezes zarządu PIU.
Auto zastępcze, którego nie było
Trzeba uważać, bo przez kwestię auta zastępczego możemy znaleźć się nawet w sądzie. Zdarza się, że klienci nie patrzą, co dokładnie podpisują podczas wizyty w warsztacie, a potem dowiadują się, że wynajęli samochód, o czym nie mieli zielonego pojęcia. Wypożyczalnia wystawiają rachunek zakładowi ubezpieczeń za wynajem, który nigdy nie miał miejsca. W takich sytuacjach, jeżeli sprawa trafi do sądu, poszkodowany najczęściej jest wzywany do złożenia wyjaśnień.
- Nie stawia się mu oczywiście żadnych zarzutów, bo nieczysto gra wypożyczalnia, ale samo składanie zeznań w sytuacji, w której poszkodowany nagle dowiaduje się, że wynajmował pojazd, nie jest sytuacją komfortową - mówi Jan Grzegorz Prądzyński.
Prawda jest bowiem taka, że większość przypadków, kiedy dochodzi do postępowania sądowego w sprawie auta zastępczego, nie dotyczy zasadności tego, czy auto się należało, ale tego, czy koszty wynajmu nie były zbyt duże. Zdarza się, że firmy zajmujące się wynajmem samochodów czy warsztat w tym pośredniczące mają wyższe cenniki dla zakładów ubezpieczeniowych. Klienci często nie są informowani o tym, jakie są faktyczne stawki najmu i jeśli oferuje im się auto, to z chęcią je biorą i nie przejmują się kosztami.