Belka czyta Sienkiewicza

W poniedziałek Donald Tusk zażąda zwołania superspecjalnej komisji śledczej, wdzięczny za ocalenie głowy posła Kamińskiego poprze go PiS, a miliony podatników dostaną horrendalnie drogi spektakl wart 1,35 bln zł (wpływy z wszystkich podatków do budżetu państwa). Fakt, nieźle wyreżyserowany, ale cholernie trudny do przełknięcia i jeszcze gorszy do strawienia.

Belka czyta Sienkiewicza
Źródło zdjęć: © AFP | YASSER AL-ZAYYAT

15.06.2014 | aktual.: 15.06.2014 17:55

Minister Sienkiewicz brzmi na nagraniach opublikowanych przez "Wprost" jak parodia polityka. Jego dni są prawdopodobnie policzone, bo wizerunkowo jest skończony. Prezes Belka jawi się jako wytrawny gracz. Nie ulega emocjom, nie rechoce i nie wyraża się jak naspidowany robol, dokładnie dobiera słowa i celnie puentuje. To on prowadzi rozmowę, chociaż to jego na nią zaproszono, on stawia warunki i - jak pokazuje czas - on je egzekwuje.

Mija rok i scenariusz, który omawiano na spotkaniu między Bartłomiejem Sienkiewiczem a Markiem Belką i Sławomirem Cytryckim, właściwie się wypełnił. Nieprzejednany i powszechnienie znielubiany, ale za to - jak wynika z rozmowy - za uczciwy Jacek Rostowski nie jest już ministrem finansów. Jego miejsce zajął Mateusz Szczurek według słów szefa NBP "techniczny niepolityczny minister finansów, który znajdzie w banku centralnym pełne wsparcie". W rządzie dojrzewa znowelizowana ustawa o NBP. Najważniejsze zmiany dotyczą trybu powoływania członków Rady Polityki Pieniężnej, umożliwienia bankowi centralnemu skupu obligacji na rynku wtórnym oraz informowania o wpłatach i wypłatach z zysku NBP do budżetu państwa. Deal prawie klepnięty: wróg numer jeden prezesa Belki ministrem już nie jest, zmieniona ustawa o NBP prawie gotowa do przyjęcia, a pieniądze w banku centralnym przygotowane, by załatać dziurę w budżecie Szczurka. Rząd miał przyjąć nowelę w najbliższy wtorek - 17 czerwca.

Dwa najważniejsze elementy nowej ustawy - umożliwienie skupu obligacji na rynku wtórnym oraz informowanie o wpłatach i wypłatach z zysku banku centralnego do budżetu państwa - w kontekście upublicznionej rozmowy mają kluczowe znaczenie. Prace nad nowelizacją ustawy o NBP prowadzone są prawie od roku. Pierwsze zapewnienie o tym, że umożliwienie mu skupu obligacji skarbowych poza otwartym rynkiem nie ma finansować deficytu budżetowego, Ministerstwo Finansów opublikowało rok temu. Szefem resortu był jeszcze Jacek Rostowski. Feralne rozmowy, które opublikował wczoraj "Wprost", przeprowadzono mniej więcej w tym samym czasie. Fatalnie to świadczy o rządzie Donalda Tuska, bo wynika z tego, że ludzie, którym zaufał, prowadzili i wszystko wskazuje, że prowadzą cyniczną grę. I teraz najważniejsze pytanie: za wiedzą szefa czy w tajemnicy przed nim? Słuchając nagrań, słychać wyraźnie, jak Marek Belka mówi: "Ja bym chciał mieć partnera, który się nazywa Prezes Rady Ministrów, a nie minister finansów". Po efektach tych
rozmów można odnieść wrażenie, że prezes NBP postawił na swoim.

Jeśli Donald Tusk rzeczywiście wystąpił w tej roli, to porównania z węgierskim przesileniem w 2006 r. są nasuwają się same. Tamtejsze radio opublikowało wówczas nagranie z posiedzenia rządu, na którym premier Gyurcsány w kilku wulgarnych zdaniach wyznaje, że podczas wyborów jego ugrupowanie okłamało wyborców i teraz konieczne jest przeprowadzenie drastycznych reform. Kilka dni później doszło do gwałtownych zamieszek,w których uczestniczył wielotysięczny tłum. Węgierski premier mimo protestów obywateli i opozycji nie ustąpił, ale trzy lata później, gdy wybuchł kryzys, już nie miał innego wyjścia. Węgry znalazły się na skraju bankructwa.

Z rozmowy, którą prowadzi minister Sienkiewicz jasno wynika, że ludzie PO jak ognia boją się podobnego scenariusza w Polsce. Wydaje się, że mają zdecydowanie więcej szczęścia, bo wszystko wskazuje, że gospodarka nabiera rozpędu. Aż tu nagle bach: "Wprost" publikuje zapis z podsłuchu. W tej sytuacji ustawa o NBP w najbliższym czasie raczej nie zostanie przyjęta, a pieniądze z kasy, którą zarządza prezes Belka nie trafią do budżetu. Czy teraz grozi nam bankructwo? Odpowiedź znajdziemy w zapisie rozmowy opublikowanej przez "Wprost", Dlaczego to takie trudne - osobiście tłumaczy prezes Marek Belka.

Wbrew temu, co opowiada w mediach poseł Szejnfeld - wyjaśnienie tego, kto nagrywał spotkania w modnej warszawskiej restauracji, nie jest wcale w tej aferze najważniejsze. Może jest ważne dla Platformy Obywatelskiej, jej sejmowych sprzymierzeńców i adwersarzy. Dla większości Polaków jest ważne, czy to prawda. Chociaż może niekoniecznie - oglądając ten spektakl, po raz kolejny możemy się przekonać, że polska polityka to szambo. Interes partyjny znów jest wyżej stawiany niż państwo. Tym razem mamy to na żywo - w radiu, internecie i telewizji. Mundial po polsku.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (416)
Zobacz także