Bez dopingu ani rusz

Dane z rynku nieruchomości pokazały, iż bez rządowej pomocy znajduje się on w kompletnej zapaści. Wraz ze słabym rynkiem pracy to największe bolączki amerykańskiej gospodarki. Oznacza to także, że w USA wzrosły szanse na kolejne interwencje. O interwencji, ale walutowej, spekuluje się w Japonii, gdzie jen znów umocnił się względem dolara. Temat ten jest także aktualny w Szwajcarii wobec nowych minimów na EURCHF.

Bez dopingu ani rusz
Źródło zdjęć: © X-Trade Brokers

25.08.2010 | aktual.: 25.08.2010 09:10

Fatalne dane o sprzedaży domów

Sprzedaż używanych domów obniżyła się w lipcu do 3,83 mln (w skali roku) z 5,26 mln w czerwcu (po niewielkiej korekcie w dół). Tak potężny spadek sprzedaży jest po części wywołany efektem jednorazowym. Pierwotnie bowiem do końca czerwca należało sfinalizować umowy kupna używanych domów aby otrzymać ulgę podatkową. Tym samym w lipcu spodziewano się mniejszej sprzedaży, jednak ciągle konsensus wynosił 4,67 mln. Tak głęboki spadek (dane najgorsze od 15 lat) nie pozostawia złudzeń – na rynku nieruchomości nie było żadnego ożywienia. Na wykresie sprzedaży domów nowych i używanych widać, iż rządowa pomoc przełożyła się na czasowy wzrost sprzedaży tych drugich, co było logiczne, gdyż wyprzedawano zapasy. Po tym jak efekt ulg podatkowych ustąpił, kondycja rynku wróciła do poziomu z dna kryzysu. Co więcej, fakt, iż część gospodarstw domowych poczyniła zakupy zmotywowana ulgami podatkowymi sprawi, iż popyt w naturalny sposób będzie odradzał się wolniej. W tej sytuacji należy spodziewać się intensyfikacji debaty o
kolejnej rządowej interwencji, mówi się o rządowych gwarancjach na kredyty, tak aby łatwiej było otrzymać finansowanie dla inwestycji z niskim udziałem wkładu własnego.

Rynki akcji na dane zareagowały bardzo nerwowo, choć biorąc pod uwagę wyprzedaż jeszcze przed rozpoczęciem sesji na Wall Street, po pierwszej negatywnej reakcji na dane część strat została odrobiona. Jednak nieudana próba odbicia w trakcie handlu w Azji pokazuje dość wyraźną obecnie dominację strony podażowej. Spadki mogą być przejściowo zatrzymane na zbliżających się wsparciach na kontraktach na główne amerykańskie indeksy, na poziomach 1040 pkt. dla S&P500 i 9950 pkt. dla DJIA30.

Warto zwrócić uwagę na kolejną niejednoznaczną, ale powtarzającą się według tego samego schematu reakcję notowań EURUSD. Euro zyskało zaraz po publikacji danych (słabe dane oznaczają perspektywę kolejnego luzowania polityki gospodarczej w USA), ale ta zwyżka została oddana rynkowi w dalszej części handlu. Pewną rolę odegrał tu także poziom 1,2730 (wzrosty sięgnęły 1,2718), który obecnie służy jako kluczowy opór.

USDJPY – nowe minima, ale eksport rośnie
Słabe nastroje na rynkach globalnych wywierają presję na dalsze umocnienie jena wobec dolara. Wczoraj notowania USDJPY obniżyły się aż do 83,55, choć ten ruch został wykonany jeszcze przed publikacją danych z USA. Sygnał dał Londyn, prowadząc po otwarciu parę poniżej poprzedniego minimum 84,70. Po danych z USA jen zaczął tracić, być może w obawie, iż zbyt szybki ruch doprowadzi do nagłej interwencji ze strony Banku Japonii. Póki co jednak pojawiają się sygnały sugerujące możliwość pogłębienia dna, o ile nie poprawią się nastroje na rynkach akcji. Dane o bilansie handlowym pokazały wyższy od oczekiwań wzrost eksportu (23,5% w skali roku wobec konsensusu 22,9%), zaś premier Japonii powiedział po posiedzeniu rządu, iż rozmawiano bardziej o gospodarce niż o działaniach mających osłabić jena. Z drugiej strony interwencja ze strony Banku Japonii (niekoniecznie walutowa, a być może w postaci ekspansji ilościowej) może nastapić w każdym momencie, serwując rynkom korektę na miarę ruchu z przełomu 2009 i 2010 roku
(notowania wzrosły z poziomu 84,80 do 93,70 w sześć tygodni).

EURCHF – najniżej w historii

Podobne zmartwienie mają Szwajcarzy, zwłaszcza, iż od kilku miesięcy para EURCHF jest obok USDJPY swoistym barometrem koniunktury. Mieliśmy już okazję kilkukrotnie napisać, iż obecne poziomy na tej parze (notowania obniżyły się do rekordowych 1,2980) są nie do utrzymania w dłuższym okresie, ale fakt, iż ostatnie interwencje SNB były znacznie mniej skuteczne niż wcześniej zachęca rynki do spekulacji na dalsze umocnienie franka wobec pogarszających się nastrojów na rynkach globalnych. W tym przypadku sygnałem do odwrotu mogą być przede wszystkim słabe dane makro (zwłaszcza sugerujące deflację), które wydają się być głównie kwestią czasu.

Notowania EURCHF pokonały co prawda poprzednie minimum (1,3072), ale szanse na odreagowanie daje psychologiczny poziom 1,30 w połączeniu z dolnym ograniczeniem dwuletniego kanału spadkowego, które para właśnie testuje. Gdyby na koniec dnia wykres wyglądał tak jak obecnie, formacja młota przy tych wsparciach mogłaby zapowiadać odbicie. Przełamanie tej linii otworzy przed parą nową przestrzeń do spadków, nawet do poziomu 1,2370.

W kalendarzu – niemieckie Ifo, sprzedaż nowych domów i zamówienia w USA

Mocny odczyt najważniejszego niemieckiego indeksu koniunktury (godz. 10.00, konsensus 105,8 pkt.) wobec słabych danych z USA mogłaby pomóc notowaniom euro, jak i notowaniom niemieckiego indeksu DAX30, który ostatnio poddał się presji podażowej z Wall Street. W USA po wczorajszych fatalnych danych dziś sprzedaż nowych domów (16.00, konsensus 333 tys. – tu pole do zaskoczenia jest jednak znacznie mniejsze) oraz dane o zamówieniach dóbr trwałego użytku (14.30, konsensus +2,9% m/m, +0,6% bez udziału transportu).

Przemysław Kwiecień
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)