Bez pracy. Dlaczego?

Jeszcze pół roku temu mogliśmy wybierać i przebierać w ofertach zatrudnieniach. Ale to już przeszłość

Bez pracy. Dlaczego?
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

25.11.2009 | aktual.: 26.11.2009 09:07

Półki w księgarniach uginają się pod ciężarem poradników podpowiadających, jak napisać CV i list motywacyjny oraz jak zabłysnąć na rozmowie kwalifikacyjnej. Zagadnieniom tym poświęcone są liczne szkolenia. Od praktycznych wskazówek pęka też internet. Wydawać więc by się mogło, że przynajmniej w teorii jesteśmy mocni. Nic bardziej błędnego. Menedżerowie, doradcy personalni i HR-owcy zgodnie twierdzą, że wielu pracowników i bezrobotnych w ogóle nie wie, jak się zabrać za szukanie posady. Dotyczy to nawet osób z wyższym wykształceniem.

To nie Disneyland

Często przepadamy już na pierwszym etapie, czyli podczas przygotowywania aplikacji. Nierzadko się zdarza, że papiery, które trafiają na biurko head-hunterów, są nieestetyczne - i co gorsza - seryjne, sztampowe, nieaktualne. - "Niektórzy kandydaci wysyłają jakieś kopie kopii, na dodatek z odręcznymi poprawkami, bazgrołami powielonymi na ksero" - mówi Edmund Rusakiewicz, dyrektor działu kadr w jednej z poznańskich firm. - "Takie curriculum vitae natychmiast wyrzucam do kosza".

Dyskwalifikują też niepoważne zdjęcia kandydatów, dołączone do podań. - "Jeden z panów przysłał fotografię, na której jest w krawacie z Myszką Miki" - wspomina Mirosław Sobczak, szef działu handlowego w dużej firmie IT. - "Podziękowałem mu za zainteresowanie naszą ofertą, ale zaraz dodałem, że to nie jest nabór do Disneylandu".

Niewielu bezrobotnych przechodzi przez kolejne sito - rozmowę kwalifikacyjną. - "Nierzadko kandydat nie wie nawet, w jakiej firmie i branży chce się zatrudnić" - zauważa kadrowiec Dariusz Nowicki. - "Owszem, zna nazwę przedsiębiorstwa, ale nic poza tym. Nie zadał sobie trudu, by sprawdzić w internecie, w czym się specjalizujemy". Inny niewybaczalny, a jednak często popełniany, grzech to spóźnić się na spotkanie wstępne. I nie poinformować telefonicznie o poślizgu, np. z powodu korków ulicznych. - "Osoba, której naprawdę zależy na posadzie, wyjdzie z domu kwadrans wcześniej" - stwierdza Nowicki. Nasze szanse może też przekreślić niestosowne ubranie lub ostry makijaż. Bywa, że kandydat na stanowisko menedżerskie przyjdzie na rozmowę w dżinsach i flanelowej koszuli. *Para w gwizdek *

Kolejnym błędem jest brak zaangażowania, determinacji i wiary w siebie. Szukanie pracy to zajęcie na cały etat. Nie dziwmy się, że jesteśmy nieskuteczni, skoro działamy zrywami, bez przekonania i chaotycznie. Aby osiągnąć zamierzony cel, potrzeba wytrwałości. Jak pisze Ernst Jünger: "Nie każdy dzień przynosi łowy. Ale każdy dzień powinien być dniem polowania". Ale nawet konsekwencja nie wystarczy. Musimy mieć jakąś strategię, plan. Najważniejsze jest dokładne określenie celu. - "To tak jak z szukaniem grzybów. Możemy biegać po całym lesie, licząc na szczęśliwy traf lub ograniczyć się do miejsc, które zwykle obfitują w dorodne okazy" - tłumaczy Edmund Rusakiewicz. Jego zdaniem w niektórych rejonach kraju choćby człowiek miał wszelkie niezbędne kwalifikacje, i tak nie zdobędzie satysfakcjonującej posady. - "Może lepiej dać sobie spokój z małymi miastami, a od razu jechać do takich ośrodków, jak Warszawa, Wrocław czy Trójmiasto" - sugeruje menedżer. - "Nie ma sensu ograniczać się do miejsca swego zamieszkania".

Poznaj swoją siłę

Kłopoty ze sprecyzowaniem pola poszukiwań często wynikają z tego, że po prostu nie mamy pomysłu na siebie. - "Nie wiesz, jaki zawód chcesz wykonywać? Zastanów się, co najlepiej umiesz robić i poszukaj kogoś, kto zechce to kupić "- radzi Marcin Cichosz, psycholog biznesu. - "Tym kimś może być pracodawca, ale też klient, jeśli zdecydujesz się otworzyć własną firmę" - dodaje Jerzy Kubicki, od pięciu miesięcy właściciel warsztatu samochodowego. Przez ostatnie trzy lata był sprzedawcą w salonie samochodowym. Do czasu, aż kryzys uderzył w branżę motoryzacyjną. Gdy sprzedaż aut spadła, szef podziękował mu za dalszą współpracę. - "Zawsze lubiłem dłubać przy silnikach, a jednocześnie miałem żyłkę do interesów" - podkreśla Kubicki. - "Przeanalizowałem swoje mocne i słabsze strony. Co doprowadziło mnie do wniosku, że warto zaryzykować".

Janusz Sikorski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)