"Biedronka" znów przed sądem
Kolejna była pracownica "Biedronki" walczy o odszkodowanie za pracę po godzinach. W Okręgowym Sądzie Pracy w Elblągu odbywa się pierwsza rozprawa w sprawie Bogusławy Taurogińskiej z Pasłęka.
27.06.2005 | aktual.: 27.06.2005 11:59
W sklepie "Biedronki" w Elblągu pracowała jako kasjer-sprzedawca przez ponad 5 lat. Mówi, że choć płacono jej za 6 godzin pracy, to faktycznie spędzała w sklepie co najmniej 11 godzin dziennie. Siedziała przy kasie, ale także, jak jej koleżanki, sprzątała, układała towar na półkach i rozładowywała tiry.
Za "tysiące nadgodzin" Bogusława Taurogińska domaga się przed sądem prawie 55 tysięcy złotych.
Pełnomocnik kobiety, mecenas Lech Obara zapowiada, że będzie walczył o to, by sąd uwzględnił wszystkie nadliczbowe godziny pracy. Jego zdaniem, nie płacenie za pracę to przestępstwo i nie można tu mówić o przedawnieniu części roszczeń.