Bunt w LG
Pracownicy fabryki telewizorów i lodówek LG
Electronics w Biskupicach Podgórnych już kilka dni wcześniej
umówili się, że w piątek punktualnie o piętnastej zatrzymają
maszyny i pójdą do domów. Szefowie kazali nam pracować do
siedemnastej. Nic z tego. Wrócimy, gdy zaproponują nam normalne
warunki - deklarowali. W buncie wzięło udział prawie 150 osób -
podaje "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska".
28.04.2007 | aktual.: 28.04.2007 06:07
_ Zmuszają nas do pracy po dziesięć godzin dziennie, a wszystko za niespełna tysiąc złotych _- denerwowali się się Paweł Mazurek i Damian Żelazko. _ Zanim dotrzemy do domów, jest środek nocy. Wiemy, że Koreańczycy nie mają prywatnego życia, ale my nie chcemy żyć, jak oni _ - mówili.
_ Większość tych ludzi właśnie od wczoraj należy do naszego związku. Nie zostawimy ich samych _- deklaruje Kazimierz Kimso z Zarządu Regionu NSSZ Solidarność. _ Naradzimy się, co robić dalej _- obiecuje.
Gazeta podaje, że szefowie LG nie chcieli z nią rozmawiać. Protestujący pracownicy twierdzą, że firma zagroziła im dyscyplinarnym zwolnieniem z pracy. Robotnicy mieli usłyszeć, że mają zakaz wstępu do fabryki.
Tymczasem w nocy z czwartku na piątek tragicznie zakończyła się próba naprawy maszyny w zakładzie LG Philips LCD. Urządzenie przygniotło 31-letniego serwisanta z tej firmy. Zginął na miejscu. Mężczyzna chwilę po północy zorientował się, że część linii technologicznej nie działa jak należy. _ Po wyłączeniu maszyny wszedł do jej wnętrza _- tłumaczy Katarzyna Zalas z inspekcji pracy. W tym momencie część maszyny obsunęła się i przygniotła młodego mężczyznę.
Firma natychmiast zatrzymała całą produkcję, a pozostałych pracowników wysłała do domu. To już kolejny śmiertelny wypadek przy pracy w Biskupicach Podgórnych.
W grudniu ubiegłego roku na placu budowy jednej z fabryk 49-letni mężczyzna reperował rozrusznik. Chciał sprawdzić efekty swojej pracy. Poprosił kolegę, by przekręcił kluczyk w stacyjce. Mężczyzna zrobił to. Ale nie zwrócił uwagi, że samochód miał włączony bieg. Potężne auto ruszyło i z ogromną siłą uderzyło w 49-latka. Mężczyzna zmarł w szpitalu - czytamy w "Słowie Polskim Gazecie Wrocławskiej". (PAP)