Ceny stali mogą ustanowić rekordy
Hurtownicy spodziewają się, że stal w I półroczu będzie mocno drożeć. To szansa dla giełdowych dystrybutorów na poprawę wyników finansowych.
Ceny stali od kilku tygodni wyraźnie rosną. Dystrybutorzy wyrobów hutniczych spodziewają się utrzymania trendu przez całe I półrocze. Dla hurtowników to okazja do zarobku, szkopuł w tym, czy rynek zaakceptuje tempo podwyżek. Mogą się one odbić głównie na rentowności kontraktów zawieranych w ramach inwestycji infrastrukturalnych. Jeśli chodzi o budownictwo mieszkaniowe, nie powinny być dotkliwe.
Znów winda cenowa
Sezonowa korekta cen rozpoczęta w IV kwartale ubiegłego roku zakończyła się dość szybko. Już od końca listopada stal zaczęła drożeć. Według indeksów Polskiej Unii Dystrybutorów Stali zrzeszającej blisko stu hurtowników ceny prętów żebrowanych używanych w budownictwie do tej pory wzrosły o 8,5 proc., do ponad 2,1 tys. zł za tonę. Blachy i profile konstrukcyjne podrożały o przeszło 3 proc., do ponad 2,5 tys. zł.
W I połowie ubiegłego roku, począwszy od lutego, ceny rosły bardzo gwałtownie, jednak było to odbicie po kryzysowym 2009 roku. Pręty podrożały o 46 proc., do 2,3 tys. zł za tonę, blacha o 31 proc., do 2,5 zł, a profile o 21 proc., do 2,6 zł.
- Indeksy PUDS w uproszczony sposób obrazują to, co działo się na rynku - mówi Robert Wojdyna, prezes Polskiej Unii Dystrybutorów Stali i szef giełdowego Konsorcjum Stali. - W przypadku niektórych asortymentów huty od początku zimy podniosły ceny o kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt procent. Dystrybutorzy pełnią rolę buforu między hutami a odbiorcami finalnymi, starają się więc złagodzić wzrost cen i rozłożyć go nieco w czasie - dodaje.
Zdaniem Wojdyny, na podstawie informacji płynących z hut, tempo wzrostu cen stali będzie równie mocne jak w ubiegłym roku. Co więcej, ceny przekroczą rekordowe poziomy z 2008 roku. Na podstawie indeksów PUDS można szacować, że należy się spodziewać podwyżek rzędu kilkunastu (blacha) do ponad 30 proc. (profile).
Znaczne koszty produkcji
Dlaczego ceny rosną w zimowym, a więc wydawałoby się martwym dla branży stalowej okresie?
- Znaczne podwyżki cen w tym półroczu są realne z powodu wzrostu kosztów produkcji stali - ocenia Jerzy Bernhard, prezes giełdowego Stalprofilu. Podkreśla, że powodzie w Australii ograniczyły dostępność węgla koksującego. - Koszty produkcji stali w tamtej części świata - a więc i ceny - poszły w górę, a globalna gospodarka charakteryzuje się tym, że pozostałe regiony dopasowują się - mówi Bernhard. Jego zdaniem istnieje ryzyko korekty po gwałtownym wzroście. - Ceny rosną bardzo szybko i zbliżają się do maksymalnego poziomu, jaki mogą zaakceptować odbiorcy - podsumowuje.
- Trudno powiedzieć, na ile zapowiadane podwyżki to spekulacja, a na ile konieczność wynikająca z rosnących kosztów produkcji stali. W hutach widać jednak determinację, są gotowe nawet zmniejszyć podaż, ale na obniżkę cen się nie zgodzą – mówi Wojdyna. Dodaje, że oprócz wzrostu cen rudy żelaza, żelazostopów czy węgla koksującego problemem są ceny złomu i jego brak na rynku. – Dużo złomu z Europy ściągnęli Turcy, by wyprodukować z niego stal, na którą jest duży popyt na Wschodzie. Najwyraźniej Turcy wyczuli nadchodzącą koniunkturę lepiej niż europejskie huty, które nie zrobiły zapasów - mówi Wojdyna.
Popyt na stal wzrośnie
Pod względem produkcji głównym graczem na polskim rynku, z 75-proc. udziałem, jest koncern ArcelorMittal Poland. Potentat oczekuje ponownego wzrostu popytu na stal pod koniec tego kwartału, na poziomie 6 proc. – Zmienność cen rudy żelaza doprowadziła do stanu, w którym ceny stali nie odzwierciedlają ponoszonych przez nas kosztów. Dla polskich hut dodatkowym utrudnieniem jest ograniczona dostępność węgla koksującego - mówił nam niedawno Sanjay Samaddar, prezes ArcelorMittal Poland.
Jeśli chodzi o popyt na wyroby hutnicze, prezes Wojdyna w 2011 roku spodziewa się znacznego wzrostu. - Na świecie prognozowany jest wzrost konsumpcji stali nawet o 8–10 proc., to bardzo dużo. W Polsce na razie start pewnych projektów wstrzymuje pogoda, ale spodziewamy się, że na wiosnę prace ruszą. Część firm zaczyna już gromadzić zapasy stali w związku ze spodziewanymi podwyżkami - mówi Wojdyna.
- Oczekujemy wzrostu zużycia stali w tym roku na poziomie 6-7 proc. Wciąż będziemy poniżej poziomu z 2007 roku, ostatniego przed kryzysem - szacuje prezes Bernhard.
Głównym odbiorcą stali będzie w tym roku sektor związany z inwestycjami infrastrukturalnymi. - Część wykonawców może mieć problemy, jeśli skalkulowali ceny stali na niskim poziomie. Jeśli chodzi o ostatnie cięcia przez resort infrastruktury planów inwestycyjnych w drogownictwie, to paradoksalnie urealniło to ich wykonanie. Mógłby być problem z dotrzymaniem terminów i jakością wykonania - twierdzi Wojdyna.
Fragment autostrady czy obwodnicy to zapotrzebowanie na kilkadziesiąt tysięcy ton stali. Podwyżki cen wyrobów hutniczych mogą mocniej uderzyć w producentów konstrukcji stalowych, w przypadku których stal ma 40–60 proc. udziału w kosztach. Uzupełniającym odbiorcą stali w tym roku będzie budownictwo mieszkaniowe. – Ten segment rozkręca się powoli, głównie w dużych miastach. Podwyżki cen stali nie powinny mocno się przełożyć na ceny lokali. W tego typu przedsięwzięciach stal ma najwyżej 20-proc. udział w kosztach – mówi Wojdyna.
Powtórka z zeszłego roku?
Spodziewany wzrost cen stali przełoży się na poprawę wyników giełdowych dystrybutorów. Spółki dobrze wykorzystały podobne okoliczności w 2010 roku, po kryzysowym 2009 roku, o czym świadczą wyniki (patrz wykresy - w III kwartale 2010 roku ceny się ustabilizowały). - W tym roku kluczem do sukcesu dla spółek handlujących stalą będzie gromadzenie i analiza danych z globalnego rynku. Zarobi ten, kto „wyczuje” moment, kiedy ceny osiągną apogeum - i wyprzeda zapasy przed korektą. Trzeba pamiętać, że cały czas wisi nad nami groźba nawrotu globalnego kryzysu - mówi Andrzej Ciepiela, dyrektor Polskiej Unii Dystrybutorów Stali.
Hurtownicy odebrali swoją lekcję w 2008 roku. W I połowie, kiedy ceny gwałtownie rosły, firmy mogły się chwalić sowitym zarobkiem. W wielu przypadkach zyski te mocno stopniały po tym, jak w II połowie roku nadeszła gwałtowna korekta, a w magazynach zalegała kupiona na górce stal.
Kursy zgodnie z koniunkturą
Jeśli chodzi o wyceny akcji giełdowych hurtowników stali, po przebiegu notowań widać, że rynek już od jesieni 2009 roku oczekiwał dobrych wyników za I kwartał 2010 roku – kursy Konsorcjum Stali, Stalprofilu i Drozapolu rosły w różnym tempie do połowy kwietnia.
Kurs Konsorcjum w nieprzerwanym trendzie wzrostowym jest od lipca 2010 roku – papiery dały zarobić już 36 proc. Akcje Stalprofilu od grudnia podrożały o 22 proc. Walory Drozapolu tanieją zaś od sierpnia, do tej pory o 23 proc.
Spada również kurs Stalproduktu, podobnie jak jego wyniki. Firma nie jest jednak klasycznym hurtownikiem. W jej ofercie przeważa specjalistyczna blacha do produkcji transformatorów, na którą popyt w ostatnich kwartałach osłabł.
Adam Roguski